Jestem w teatrze i oglądam spektakl pt. „Dziady”. Podnosi się kurtyna. Oczom widzów ukazuje się wnętrze cmentarnej kaplicy. Nasze zainteresowanie przyciąga ustawiona na środku trumna i otaczający ją ludzie. Są to wieśniaki i wieśniaczki oraz chór. Wśród nich najbardziej wyróżnia się jeden – najstarszy, ubrany w ciemne wiejskie szaty Guślarz. Ma on długą brodę, w ręku trzyma laskę i wyczytuje jakieś słowa z wielkiej, zniszczonej księgi.
W kaplicy panuje cisza i jest ciemno. Potęguje się i narasta coraz bardziej niesamowity nastrój grozy. Przestraszone twarze zebranych tu ludzi rozświetla jedynie blask księżyca przedostający się przez szczeliny starych okien kaplicy. Nagle rozlega się cicha muzyka płynąca ze skrzypiec, fortepianu i bębnów. Rozpoczyna się obrzęd Dziadów. Swój popis rozpoczyna chór śpiewający groźną pieśń. Stary Guślarz zapala garść kądzieli i wypowiada słowa przywołujące duchy. Na scenie pojawia się dwójka dzieci ubranych w długie, białe szaty. Wyglądają jak aniołki ze skrzydełkami pełnymi trzepocących złotych piórek. Guślarz chcąc pomóc dzieciom w przedostaniu sie do nieba, daje im dwa ziarna gorczycy.Chór śpiewając rytualną pieśń przegania duchy. Muzyka nasilasię, towarzyszy jej odgłos szumiącego wiatru i spadających na dach kaplicy kropli deszczu.
Guślarz zapala wódkę w kotle i przywołuje następnego ducha. Za oknami kaplicy pojawia sie straszliwa postać. Jest to wyblakłe widmo ze świecącymi, zapadniętymi głęboko w głowę oczami. Jego włosy są rozczochrane, podobne do suchych cierniowych badyli. Jest to widmo Złego Pana, który cierpi męki wiecznego głodu i pragnienia. Jednakże każda próba podania mu jedzenia kończy się wyszarpaniempokarmu przez ptaki. Na scenie pojawiają się aktorzy przebrani za kruki, sowy i puchacze. Chór ptaków wykonuje pieśń budzącą grozę na widowni. Przeganiają one widmo Złego Pana.
W trakcie trwania spektaklu na scenie pojawia sie równie postać pięknej dziewczyny – pasterki Zosi. Ubrana jest w białą sukienkę. Ma na głowie wianek z kwiatów, który podkreśla jej piękne, złociste włosy. Dziewczyna jednak jest smutna, błąka się miedzy niebem, a ziemią. Słychać szum falującego wiatru, a reflektory oświetlają jej postać wychodzącą z kaplicy.
Obrzędy Dziadów dobiegaja końca. Wtem z zapadniętej podłogi w końcu sali wydobywają się nieproszone widmo. Ubrane jest w białą, żałobną tunikę. Panuje całkowita cisza, słychać tylko delikatne brzdęki intrumentów. Widmo tajemniczo spogląda na stojącą przy trumnie pasterkę.
Spektakl kończy się nakazem wyprowadzenia młodej dziewczyny z kaplicy. Widmo zaś podąża za nią. Milknie śpiew chóru oraz dźwięki intrumentów. Kurtyna opada.