Właściwie skąd się wzięło dobro i zło? Na Eden można spojrzeć jako na świat mitycznego człowieka natury, który nie ma żadnych ograniczeń kulturowych- zakazów i nakazów, a moment zerwania jabłka z „drzewa poznania dobra i zła” można odebrać jako chwilę, w której po raz pierwszy pojawiło się jakieś prawo moralne. Natomiast moralność to tylko kwestia zapatrywań, bowiem definicja, co dobre, a co złe- zależy tylko od punktu widzenia, od czasów, epoki. Dobro i zło. Biel i czerń. Prawda i fałsz. W pierwszej chwili wydają się pojęciami przeciwstawnymi, ale gdy głębiej się nad tym zastanowimy, dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę są do siebie bardzo podobne. Dlaczego? Ponieważ wszystkie są wartościami względnymi, niedefiniowalnymi. Co nie znaczy, że człowiek nie odróżnia bieli od czerni. Zdarza się tak, że w szczególnej sytuacji czarne zmienia się w białe i na odwrót. Ukazuje to niedoskonałość ludzi oraz to, w jaki sposób dostrzegają i pojmują świat. Pomijamy natomiast istnienie szarości, czegoś pośredniego między skrajnościami, co znacznie ułatwia spojrzenie na świat. Właściwie człowiek nigdy nie wie czy, chcąc wyświadczyć komuś dobro, nie zrobi mu nieświadomie krzywdy („Niewiele byłoby zła na świecie, gdyby nie można go było popełnić w imię dobra”- Marie van Ebner- Eschenbach). Nawet wtedy, kiedy ukochana osoba otrzymuje od nas przepiękną różę, to mimo iż chcieliśmy z jej drogi usunąć wszelkie przeciwności losu i pragniemy dla niej tylko szczęścia, możemy sprawić jej ból, bo ukłuje się kolcem. Dlaczego człowiek czyni zło? Winien jest szatan, który kusi. Chińczycy, jako jedyni, wyjaśniają w sposób przekonujący rodowód demonów: są one złe, bo doświadczyły zła na własnej skórze i teraz pragną zaszczepić je innym w ramach wiecznej zemsty. Ludzie są szlachetni, bo paraliżuje ich strach, z natury są jednak zepsuci, bo są potomkami demonów. Człowiek jest istotą nieokiełznaną, tajemną, mroczną, a czasami zaskakującą i zadziwiającą. Charakter i zachowania człowieka były i są przedmiotem badań wielu psychologów, filozofów, socjologów i ludzi pióra. To, że ciągle próbują dociec przyczyn ludzkich namiętności, jest najlepszym dowodem na to, że prawda o człowieku nie została do końca odkryta. Każda epoka dążyła do stworzenia prawd ogólnych, generalnych sądów dotyczących ludzkiego losu, a przede wszystkim postaw i miejsca człowieka w świecie. Od starożytności do czasów współczesnych wiele dzieł poświęcono problematyce moralnej. Twórcy literaccy wykreowali bohaterów, którzy potrafili być nie tylko uosobieniem ideałów danej epoki, ale potrafili także wskazać, iż w człowieku jest wiele rzeczy godnych uwagi. Ukazywali oni w swych dziełach, iż nie ma ludzi jednoznaczniezłych i dobrych- „Świat się wyrównał. Nie ma złych i dobrych. Jest wielki, nieszczęsny tłum depczących sobie po nogach (…). Nie ma przykładu nie ma natchnienia. Jest noc. Noc obojętności, noc apatii, noc chaosu”. -Tadeusz Konwicki „Mała apokalipsa”. A jest tak dlatego, ponieważ „większość ludzi jest zbyt tchórzliwa, by czynić coś złego i zbyt słaba, by czynić coś dobrego”.
Biblijne dziesięć przykazań wypisanych na kamiennych tablicach, które Bóg wręczył Mojżeszowi na górze Synaj, stanowiły i stanowią nadal trzon moralności chrześcijańskiej, zbiór podstawowych praw, wyznaczników, co dobre, a co złe, praktycznie wszystko zostało podzielone na: „wolno” i „nie wolno”. Najgorszym złem jest niewątpliwie odebranie człowiekowi życia. Z tą zbrodnią spotykamy się już również w Świętej Księdze. Kain dopuszcza się zbrodni, zabijając swojego brata Abla. Powodem była zazdrość. Bóg karze go za to wygnaniem, a żeby nikt go nie zabił-naznacza piętnem. Lecz odnajdujemy tam także dobro, bowiem ukazana jest miłość Boga do ludzi, a także miłość człowieka do człowieka. Przypowieści biblijne z kolei analizują ludzkie uczucia i motywy postępowania, wskazują drogę ku dobru, uczą żyć godnie. Zawierają prawdziwe bogactwo wiedzy o psychice człowieka, obyczajach i wszelkich postaciach dobra i zła.
Nawet literatura antyczna potrafiła odróżnić dobro od zła i nazwać to ostatnie po imieniu. Karygodnego czynu dopuścił się władca Teb-Kreon, z tragedii Sofoklesa pod tytułem „Antygona”. Nakazał on zamknąć Antygonę w grocie skalnej, skazując ją tym samym na powolne konanie. Znalazł się on, co prawda, w sytuacji skomplikowanej, ponieważ, wydając ten rozkaz, miał na celu dobro społeczne i chciał utrzymać autorytet władzy. Niemniej wybrał on zło, ponieważ pogwałcił odwieczne prawa religijne, prastarą tradycję, która nakazywała pochówku zwłok zmarłego. Jak więc widzimy, literatura od najdawniejszych czasów ukazywała trudne ludzkie wybory między dobrem a złem i konsekwencje, jakie z nich wynikały. Kreon zrozumiał swój błąd, pojął, że władca nie ma prawa łamać nakazów boskich, ale było już za późno, gdyż Antygona popełniła samobójstwo. Utracił syna, żonę i został człowiekiem osamotnionym i przegranym.
Z prawdziwym złem, tkwiącym w człowieku, spotykamy się w dziełach Williama Szekspira, zwłaszcza w tragedii pt.: „Makbet”. Tytułowego bohatera dramatu poznajemy w momencie, gdy jest on odważnym i dzielnym człowiekiem, wodzem wojsk. Jest on wierny swemu królowi- Duncanowi. Morderstwo króla było więc w jego pojęciu najgorsza zbrodnią, czymś, co nie przystoi prawdziwemu rycerzowi.
Przełomowym momentem w życiu Makbeta stała się chwila, w której usłyszał przepowiednię czarownic, mówiącą o tym, że zostanie królem. Wiedźmy ujawniającukryte marzenia, namiętności i dążenia głównego bohatera, symbolizują utajone zło. Od tej chwili w jego psychice zaczyna się toczyć walka między dobrem a złem. Staje się on człowiekiem żądnym władzy. Choć morderstwo króla napawa go grozą i przerażeniem, ulega żonie, zaś tak naprawdę sam wybiera zło, aby zaspokoić swoje ambicje. Królobójstwo staje się pierwszym ogniwem dalszych zbrodni. „Zły plon bezprawia/ Nowym się tylko bezprawiem poprawia”- w słowach tych kryje się przekonanie Makbeta, iż człowiek, który choć raz wszedł na drogę zbrodni, nie może już z niej zejść. William Szekspir, znakomity znawca ludzkich dusz, ukazuje w tym utworze, jak wybór zła pociąga za sobą kolejne zbrodnie i jak dobry człowiek przeistacza się w mordercę, całkowicie pozbawionego instynktu moralnego. Jest to dramat przedstawiający mechanizmy walki o władzę, na tle odwiecznego zmagania się dobra ze złem. Zdaniem Szekspira inwazja zła na świat zawsze kończy się zwycięstwem dobra. Zachwiany ład musi pozostać przywrócony, dlatego zarówno Makbet, jak i jego żona giną- ona śmiercią samobójczą, on z ręki Makdufa.
Zofia Nałkowska w swojej znakomitej międzywojennej powieści pod tytułem „Granica” stawia zasadnicze pytania – gdzie kończy się błąd popełniany przez człowieka, a rozpoczyna czynienie zła innym? Dla niej bowiem zło niewątpliwie łączy się przede wszystkim z krzywdą uczynioną innemu człowiekowi czy ludziom.
Problem ten przedstawia na przykładzie dziejów głównego bohatera swojej powieści, Zenona Ziembiewicza. Podkreśla ona, że jej bohater od najmłodszych lat wyrastał w domu, który cechował się zakłamaniem moralnym. Zenon nie chciał zaakceptować dwuznaczności moralnej panującej w Boleborzy, ale z biegiem lat zaczął postępować podobnie jak ojciec. Krok po kroku, niezauważalnie rezygnował ze swoich moralnych zasad, gdyż ważniejsza była dla niego życiowa wygoda czy osiąganie korzyści materialnych. Najpierw pisze więc tendencyjne artykuły dla czasopisma „Niwa”, później, będąc redaktorem tej gazety, staje się potulnym narzędziem w rękach wpływowych ludzi miasteczka, w końcu, jako prezydent, zezwala na akcję zbrojną przeciwko strajkującym robotnikom. Podobnie postępuje w życiu osobistym. Usprawiedliwiając się na każdym kroku, krzywdzi zarówno żonę Elżbietę, jak i Justynę. W trakcie rozmowy z mężem Elżbieta stwierdza, że są w życiu pewne niewidzialne granice, których jednak przekroczyć nie wolno, gdyż wtedy przestaje się być człowiekiem: „Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą”. Nałkowska ukazuje w swojej powieści, że właśnie Ziembiewicz przekroczył tę granicę, zwykłej, ludzkiej uczciwości wobec drugiego człowieka, granicę etyczną. Skrzywdził swym egoistycznym postępowaniem dwie kochające go kobiety, zniszczył ich życie oraz własne.
Jak widzimy,literatura ukazywała różne oblicza zła i dobra oraz związane z tym trudne wybory. Niekiedy zło płynęło z żądzy władzy, tkwiącej w człowieku, często jednak z egoizmu i braku odpowiedzialności.
Pomimo iż w literaturze odnajdujemy tak wielu bohaterów, którzy wybierają zło, to są również i tacy, którzy zasługują na najwyższe uznanie.
Bohaterowie „Dżumy”, których najbliższe otoczenie jest dziesiątkowane przez zarazę, przyjęli różne postawy, odmiennie postrzegali świat i kierowali się różnymi racjami, poszukiwali indywidualnych sankcji, często wyrastających z osobistych doświadczeń, dla swych czynów. Łączyło ich (niemal wszystko) przede wszystkim jedno gotowość do walki z epidemią. Centralną postacią powieści jest doktor Rieux, człowiek raczej zamknięty w sobie, niechętnie uzewnętrzniający uczucia. Wybiera on jednak aktywną, bohaterską postawę, uosabia szlachetność i uczciwość. Wartości, w które wierzy, to przede wszystkim przyjaźń i miłość. Jest on lekarzem z powołania. Dobrowolnie wziął na siebie obowiązek walki z zarazą, ponieważ złożył przysięgę Hipokratesa i uważa swoje postępowanie za coś oczywistego. Ma poczucie odpowiedzialności za innych i stara się czynić dobro w tym „morzu” zła, jakie go otacza. Z domu wyniósł przeświadczenie, że praca i obowiązek to nie ciężar życiowy, ale coś, co powinno charakteryzować istotę ludzką. Dla doktora dżuma to wróg numer jeden i dlatego podejmuje z nią walkę, nie licząc się z własnymi siłami. Zdaje sobie sprawę, że wielu chorych mieszkańców miasta potrzebuje jego pomocy i dlatego pracuje w miarę swoich możliwości jak najlepiej. Takie postępowanie Rieuxa nie wynika z jakiegokolwiek systemu etycznego i wewnętrznego wobec świata duchowego bohatera. Religia jest w „Dżumie” domeną ojca Panelouxa- ascety widzącego w zarazie boską karę za grzechy, której należy poddać się z pokorą. Jednak pod wpływem wrażeń, jakie wywarła na nim śmierć dziecka sędziego, Paneloux zmienia się. Staje się zdolny do dobrowolnej ofiary, bezwzględność w mówieniu o gniewie Boga zastępuje współczuciem. Realia „Dżumy” stawiają ludzi w położeniu najtrudniejszym z możliwych, sytuacji ekstremalnej. Taka sytuacja zawsze stanowi ostateczny sprawdzian duchowej wartości człowieka, zmusza go do wykonywania jednoznacznych wyborów i analizy swego postępowania. Z reguły dochodzi przy tym do kompromitacji ujawnienia otoczeniu prawdziwej natury człowieka. Dżuma może być metaforą każdego zła spadającego bezlitośnie na niewinnych ludzi. W walce z nią zawsze najważniejsza jest miłość, ludzka solidarność, niezgoda na cierpienia i krzywdy, obrona słabych i bezbronnych. Bohaterowie „Dżumy” w obliczu nieszczęścia mobilizują się do walki, są solidarni, nawet ci obcy jak dziennikarz Raymont Rambert.
Poezja Zbigniewa Herberta również pełni funkcję moralizatorską, a w szczególności wiersz pod tytułem „Pana Cogito”. Podsumowaniem całej jego wędrówki, bogatej w obserwacjei doświadczenia jest „Przesłanie Pana Cogito”. Jest to propozycja „dekalogu”, według którego człowiek powinien postępować. Należy przyjąć aktywną postawę wobec świata, oddzielić dobro od zła i potęgować dobro, być odważnym w obliczu przemocy. Nie należy zwalczać złą „siłą”, gdyż będzie to oznaczać nowe zło. W utworze pełno jest zła, z którym trzeba podjąć walkę, tyle obcości, okrucieństwa, tchórzostwa. Herbert kończy to przesłanie słowem „Idź!”- jakby szukał choćby jednostki, która będzie w stanie unieść pochodnię prawdy, a nie jest pewien czy taka jednostka się znajdzie.
Jakby nie było, od zarania swych dziejów człowiek jest skazany na życie w odwiecznym podziale na dobo i zło. My, ludzie współcześni żywimy te same wątpliwości, co nasi przodkowie. Granice między fikcją i rzeczywistością, między dobrem a złem, między tym, co żywe i martwe przeplatają się ze sobą. Tęsknota za przekraczaniem granic związana jest z pragnieniem, aby zobaczyć wszystko i pokazać wszystko. Wydaje się, że właściwie tak trudno odróżnić granicę dobra i zła tym, którzy nie potrafią odnaleźć „złotego środka”. Przesadzają oni w jednym i w drugim kierunku. Za wszystko, co dostajemy w życiu, musimy zapłacić. Pieniądze to najmniej kosztowna forma płatności. Gorzej, kiedy płacimy wiarą, jej zasadami i ideałami. Człowiek, który ma małą wiarę, szybko ją traci i przestaje być człowiekiem, ale jeśli ktoś ma duszę piękną, może pójść na więcej kompromisów, pozostać człowiekiem. Jednak zdarza się, że zło jest atrakcyjne. Wtedy wszystko staje się łatwe i oczywiste. Znikają wątpliwości, a zaczynają rządzić instynkty, proste zasady. Sami wyznaczamy sobie granicę, której nie możemy przekroczyć. Jeśli nie zrobimy nic złego- możemy spać spokojnie, ale musimy pamiętać, że granica jest tuż pod naszymi nogami. Wszyscy nosimy w sobie fantazję o życiu poza granicami naszej egzystencji, gdzie mielibyśmy dostęp do nieograniczonej siły i ukrytych mocy. „Poza dobrem i złem”- mówi Nietzsche. Nie da się zaprzeczyć, że każdy człowiek zna dobro i zło na swój sposób. Jeśli te pojęcia są u kogoś odmienne niż u nas, zwykło się go nazywać złym, ponieważ przedział między dobrem a złem jest między odpowiednim a nieodpowiednim. Definicja moralności bierze się z tego, co pożyteczne- pożyteczne jest dobre. Ale każdy ma inne pożytki
Natomiast, jeśli nadarza się sposobność, by ulec pokusie, to jej ulegamy. Każda istota ludzka na ziemi potrafi czynić zło, zależy to tylko od okoliczności, gdyż „dobro i zło mają to samo oblicze, wszystko zależy jedynie od momentu, w którym stanąna drodze człowieka”- Paulo Coelho „Demon i panna Prym”. Dobro i zło toczą wojnę i nikt nie może się w to mieszać. Aniołowie i demony po raz kolejny wypowiedziały sobie bitwę. Ten pojedynek nie ustaje ani na chwilę w ludzkich sercach aż w końcu jednej z tych sił uda się pokonać drugą. Wszystko jest kwestią zwalczenia pokusy i wyboru.
Słowa Gandhiego: „Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek powinien dokonywać wyboru” są słuszne. Moim zdaniem człowiek ma wybór, ma wolność wyboru własnej ścieżki, wolność, którą ma każdy z nas w każdej chwili życia. Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, dlatego że nikt nie doceniłby nieba, gdyby nie wiedział, czym jest piekło.