Człowiek od wieków pragnął szczęścia. Szukał go pod różnymi postaciami. Czasem tworzył sobie nawet wizyjne obrazy krainy szczęśliwości takie jak np. Eldorado. Szczęścia szukali wszyscy. Opisywano je w baśniach, legendach i mitach. Lecz czym tak naprawdę jest szczęście? Niektórym do szczęścia potrzebne są tylko pieniądze i rzeczy materialne, które można dotknąć, poczuć, zmierzyć, zważyć i sprzedać. Takie osoby nawet mając „dużo”, pragną jeszcze więcej. Świetnie ujęła to w swojej piosence zatytułowanej „Nienasycenie” Anna Maria Jopek: „człowiek im więcej ma, tym więcej chce, dotyka chmur, chce dotknąć gwiazd.” Ale czy tylko bogactwo może dać szczęście? Czy jest może coś dalej i głębiej, coś co nie tylko bierze, ale i daje od siebie. Julian Tuwim powiedział kiedyś „dwa szczęścia są na świecie, jedno małe – być szczęśliwym, drugie – uszczęśliwiać innych”.
Religijnym przykładem człowieka, który swoje szczęście odnajdywał w pomocy innym na pewno jest święty Franciszek z Asyżu, który porzucił bogactwo i dobrobyt aby poświęcić swe życie czemuś głębszemu, dosadniejszemu, ważniejszemu – pomocy tym, którzy potrzebowali wsparcia. Niosąc Słowo Boże był kimś więcej niż człowiekiem, był jak dobry duch, który swoją promiennością, otwartością i optymizmem rozbudzał w ludzkich sercach nadzieje, na to, że może być lepiej.
Współcześnie „spadkobiercami” świętego Franciszka możemy nazwać wolontariuszy, którzy z własnej woli poświęcają swój czas potrzebującym. W zamian dostają to, czego pragną najbardziej – wiedzę, że ich życie poświęcone jest czemuś ważnemu, – satysfakcję, że próbują naprawić świat. Zgłaszając się do wolontariatu robią to z dobrego serca i własnej woli, bo uważają, że do pełni szczęścia potrzebna jest im radość innych.
W literaturze bardzo często spotykamy się z dobrocią serc bohaterów. Nie sposób wymienić wszystkich tych którzy swoimi czynami rozbudzali w nas chęć do czynienia dobra. Istnieje jednak jedna postać, którą znają wszyscy. Kręcono o niej filmy, rysowano komiksy, tworzono bajki i kolorowanki. Mam na myśli Robin Hooda pogromcę nieprawości i chciwości, który w swojej ideologi postanowił zabrać tym, którzy swoim bogactwem i dobrem materialnym się nie dzielą i trzymają je dla zaspokojenia własnej żądzy posiadania, by podzielić to między ludzi biednych i nieposiadających dóbr nawet na poziomie niezbędnym.
Niedawno braliśmy udział w piętnastej już z kolei Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy zaplanowanej i zorganizowanej przez Jerzego Owsiaka. Pierwsza zbiórka pieniężna, w której uczestniczył Jerzy Owsiak, została zorganizowana spontanicznie po apelu kardiochirurgów z Centrum Zdrowia Dziecka o wsparcie finansowe zakupu sprzętu medycznego dla umierających dzieci w 1992 r. Jerzy Owsiak zaprosił lekarzy do swojego programu Brum nadawanego w III programie Polskiego Radiai następnie przypominał słuchaczom w każdej jego edycji o wpłacaniu pieniędzy na podane konto.
Pozytywny odzew społeczny i wartość zgromadzonych środków, zdecydowały o nadaniu tym działaniom formy prawnej. W marcu 1993 r. z inicjatywy Jerzego Owsiaka i Waltera Chełstowskiego powstała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, której I Finał odbył się 3 stycznia 1993 r. Od tego czasu Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbywa się co roku, a Jerzy Owsiak nadal pełni rolę głównego organizatora i konferansjera programu telewizyjnego pod tym samym tytułem nadawanego w TVP2.
Jak widać w przytoczonych przeze mnie przykładach ludzie od wieków pomagają bliźnim i dzięki temu czują się spełnieni i szczęśliwi, a dzięki ich działaniom szczęście puka także do drzwi tych, którzy już stracili nadzieje, że kiedykolwiek je odnajdą.