Odległe krainy,niezwykłe miejsca,odmienne obyczaje,nieznana kultura,inni ludzie,dziwne obrzędy,piękne krajobrazy,urzekające widoki,nowe doznania – to wrażenia,które przychodzą mi na myśl,kiedy myślę o podróżach.Niewątpliwie,nie jestem chyba odosobniona w swoich pragnieniach o dalekich wyprawach i odkrywaniu uroków i sekretów dalekich miejsc.Analizując jednak głebiej ten problem,zaczęłam zastanawiać sie,czy rzeczywiście długa,daleka podróż byłaby spełnieniem moich marzeń.Postanowiłam przyjrzeć się bliżej bohaterom literackim, którzy osadzeni zostali właśnie w realiach wędrówki, aby zobaczyć,czy taka podróż jest dla nich rzeczywiście niezwykłym i urzekającym przeżyciem.
Od razu na myśl nasunął mi się Odyseusz,rozsławiony przez Homera,który uczynił go bohaterem swojego wybitnego dzieła,”Odysei”.jest on archetypem wędrowca.I już na początku swoich rozważań dostrzegam,że podróż ódyseusza różni się od moich wyobrażeń o udanej wycieczce.Homerycki bohater żeglował wiele lat po świecie,tułając się po wszystkich ziemskich zakamarkach,ale nie był w ogóle uszczęśliwiony i jedyne,o czym marzył,to powrót do domu.Tęsknota za rodziną,za domowym ogniskiem,za miejscami,które dobrze znał i kochał,była tak silna,że nie dostrzegał wcale, iż dostał od losu wielką szansę zwiedzenia świata wzdłuż i wszerz.tak więc ten przykład ukazuje,iż wycieczka może być katorgą i cierpieniem a nie przyjemnością.
Myśląc o Odyseuszu w tym aspekcie,od razu przyszedł mi do głowy wędrowiec jako emigrant,wygnaniec.I pomyślałam o Juliuszu słowackim i jego ,może to niestosowne określenie,”szlagierze emigranta”,”Hymnie”.podmiot liryczny w tym wierszu znajduje się daleko od Ojczyzny,w obcym kraju i doskonale zdaje sobie sprawę z tego,że już nigdy nie wróci do Polski.Mogę śmiało powiedzieć,iż pogodził się ze swoim losem. Mimo to,wcale stara się poznać otaczającej go krainy,polubić jej,zżyć się z nową kulturą.Podmiot liryczny cały swój czas przeznacza na lamentowanie nad tym,że nie wróci do Polski,żali się bogu,że jest mu smutno,iż już nie ujrzy umiłowanego kraju.Podobna sytuacja rysuje się w utworze „Rozłaczenie” tego samego autora,w którym to osoba mówiąca wyraż tęsknotę za odległa mu przestrzenią i nie dostrzega nic interesującego w świecie,który go otacza.Żal za miejscem,gdzie żyje jego ukochana jest tak silny,iż w ogóle nie dostrzega piękna otaczajcego go alpejskiego krajobrazu,Wręcz przeciewnie,widok ten wydaje mu się przygnębiający i smutny,gdyż zdaje sobie sprawę,ze gdzies za tymi górami i jeziorem,jest kobieta,którą kocha,a wyżej wymienione elementy krajobrazu tylko go od niej oddalają.
Mogę więc śmiało powiedziec, iz emigracja nie dostarcza żadnych cudownych przeżyć i podziwianie otaczajacych wygnańca miejsc staje sie uniemożliwione przytłaczającym go ogromeme tęsknoty.
Zupełnie inną sytuacje dostrzegam w „Sonetach krymskich” Adama Mickiewicza.Bohater tego cyklu,Pielgrzym,przemierza świat Orientu i mimo ,iż jest samotny,to umie cieszyć siępięknem otaczajacego go świata.Widzę w nim duszę odkrywcy,badacza,który chce poznać świat wszystkimi zmysłami.Może to sprawia ,że czuje sie mniej samotny…
Przykładem wygnańca może być także tytułowy „Kandyd” z powiastki filozoficznej Woltera.Bohater został wygnany,ale kierując się swoją życiowa filozofia – nauką Leibnitza,przemierza świat i poznaje wiele ciekawych miejsc.Być może filozofia,Ktorą wyznaje,o doskonałości świata,pozwala mu nie przejmować się przykrymi wypadkami i niepowodzeniami,gdyż naz bohater wierzy,iż świat,kt.óry widzi,jest idealny.
Nasuwa mi sie na myś ljeszcze jeden homowiatr,bohater „Boskiej Komedii” i zarazem jeje autor,Dante.Jego podróż ma jednak zupełnie inny,mistyczny wymiar.Bohater odbywa podróż po zaświatach i poznaje tuwszystkie aspekty tego,co czeka człowieka po śmierci.I ta wędrówka to w moim odczuciu alegoria życia.Żyjąc , przemierzamy ziemię,napotykamy na swej drodze nagrody i kary .Jesteśmy skazani na dokonywanie wyborów miedzy dobrem a złem,zmuszeni jestesmy na poszukiwanie celu,sensu, a i tak nie wiadomo,czy kiedykolwiek go odnajdziemy.
Myślę więc,że tak naprawde nie musimy nigdzie wyjezdzac,zeby podróżówać ,Wcale nie trzeba być emigrantem,aby tęsknić za tym,co minęło.Wcale nie trzeba tułać się poświecie,aby szukać własnego domu.Całe ludzkie życie to wieczna tułaczka,wędrówka bez celu i bez sensu,którą kazdy z nas nieświadomie podejmuje,bo liczy,że kiedyś ktoś,może óg nas z tego rozliczy.Lecz obojętnie kim się było,co się robiło,jakie szlaki się przemierzało ,tak naprawde u kresu tej drogi czeka na nas tylko śmierć, nasza Itaka…