W chwili wydania książki pt.”Odlot” debiutujący autor, Nick McDonell miał siedemnaście lat. Podobno oparł fabułę na wydarzeniach z własnego życia. „Odlot” to krótka opowieść o kilku dniach z życia nowojorskiej młodzieży. Co ciekawe nie z Brooklyn’u, tytlko dzieciaków z tzw. dobrych, bogatych domów. Centralną postacią jest Biały Mike, diler (sam nie bierze), który właśnie takiej młodzieży sprzedaje ‚towar’. Na bark klientów nie może narzekać, tymbardziej, że zbiliża się Sylwester, więc wszyscy chcą się dobrze zabawić. W tle przewijają się inni bohaterowie: od cichych licealistó po drobnych gangsterów. Wszyscy – w taki czy inny sposób staną sie uczestnikami tragedii, do której nieuchronnie zmierzają wydarzenia. Powieść ta przypomina mi w formie znakomity film Guesa Van Santa pt. „Słoń”, w którym kamery śledzą poszczególnych bohaterów skupiając się na ich odczuciach, kładąc mniejszy nacisk na akcję. To samo możemy znaleźć w „Odlocie” McDonell’a. Obserwujemy konkretne postacie, ich wpływ (a czasem właśnie jego brak) na następujące po sobie wydarzenia. Studiujemy ich psychikę.
To, co się dzieje w głowach bohaterów jest tutaj najważniejsze. Ta książka jest jak pocisk wystrzelony z pistoletu: szybka, gwałtowna i boli. Jednak warto ją przeczytać, bo to nie tylko opis rzeczywistości – to pzrede wszystkim ostrzeżenie!