Gdy szłam na jeżyny, popatrzyłam w niebo i stanęłam jak wryta. Na wysokości lasu stał w powietrzu jakiś niezidentyfikowany pojazd. Był kulisty, płaszczony trochę z góry i z wybrzuszeniem na dole. Miał kolor pomarańczowoczerwono-ognisty. Z drugiej części pojazdu sterczały srebrzyste anteny obracające się dookoła. Na środku widać było okrągłe okno, które wysyłało silne błyszczące promienie. Bardzo ładnie to wyglądało. Całość robiła wrażenie kolorowej bombki na choinkę, której odbijają się płomyki świeczek.
Zaczęłam, wołać mamę, a wtedy UFO zaczęło z prędkością światła znikać za kilka sekund nie było go już widać