Śmiech i gorycz w jednym… piekle
Podróż do piekła i z powrotem, oto co oferują nam autorzy przedstawienia pt. ?Transfer?. Sztuka wystawiona w Teatrze Współczesnym w Warszawie, została napisana przez sławnego, rosyjskiego dramaturga Maksyma Kuroczkina. Jej reżyserii podjął się Maciej Englert.
Już sam początek spektaklu wydał mi się niezwykle interesujący. Kobieta i mężczyzna, ustawiający się w różnych pozach, przy na przemiennie zapalającym się i gasnącym świetle. Chwilę później wszystko uspokaja się, a widz może oglądać scenę z życia jakiegoś małżeństwa. Są to Aleksjej Curikow i jego żona. Nie trudno jest się zorientować, iż miłość między tym dwojgiem ludzi już dawno wygasła, a może nigdy jej nie było?
Właściwa akcja sztuki rozpoczyna się w momencie, gdy nagle pojawia się z wizytą kolega Aleksjeja z wojska- Aleksander Pampucha. Przekazuje on mu zaproszenie od ojca Curikowa. Bohater postanawia je przyjąć, a fakt iż jego ojciec nie żyje od wielu lat wcale go nie zniechęca. Wycieczka do piekła? Dlaczego by nie! Widocznie Curikowowi wydało się to ciekawą alternatywą dla pracy w biurze i spędzania czasu z żoną. Przy okazji na ?wycieczkę? zabiera ze sobą kochanka żony, oraz Maszę, swoja sekretarkę.
Wszyscy aktorzy doskonale spisali się w swoich rolach, mimo, że sztuka najpewniej nie należy do najłatwiejszych do odegrania. Akcja toczy się powoli, chwilami można odnieść wrażenie, że w ogóle staje w miejscu. Aktorzy jednak nie pozwalają widzowi na znudzenie i każdą minutę spektaklu wypełniają wspaniałą grą. Jedną z najlepszych moim zdaniem kreacji jest Dymitr Ułasik, zagrany przez Borysa Szyca. Niezbyt rozgarnięty ?płatny? kochanek żony nie raz rozśmieszył mnie mimiką, sposobem gestykulacji, albo słowami.
Warto także zwrócić uwagę na postać cioci fotografa. Pojawia się ona ni stąd ni zowąd na scenie i opowiada z wielką powagą, o mało istotnych zdarzeniach z życia wychowanka. Ta dobrotliwa staruszka (w którą wcieliła się Danuta Szaflarska) w niemalże magiczny sposób przyciąga uwagę widza, który zastanawia się jak ta urocza starsza pani mogła trafić do piekła.
Piekło zresztą nie różni się tak bardzo od naszego świata. Nie zostało powiedziane gdzie się znajduje, ale odnosi się wrażenie, iż całkiem niedaleko, można by powiedzieć ?tuż za rogiem?. Ludzie zdają się tam żyć tak jak na ziemi, z tą różnicą tylko, że chyba bardziej przejmują się losem świata niż żywi.
Piekła w ?Transwerze? nie sposób odróżnić od rzeczywistości. Nie ma tam kotłów w których gotowali by się nieszczęśni grzesznicy. Pojawiasię w prawdzie diabeł, a nawet sam Bóg, ale różnica i tak jest znikoma.
Autorzy spektaklu nie zróżnicowali piekła i świata żywych także pod względem scenografii. Przez całe przedstawienie w tle znajdują się te same meble i przedmioty, charakterystyczne dla domu, czy biura. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze sztuki i wydaje mi się dobrym pomysłem, upodobnienie piekła do świata rzeczywistego, który wielu ludziom jawi się jako piekło.
Humor w ?Transferze? opiera się zarówno o mimikę, gestykulację jak i o słowa, występują także żarty sytuacyjne. Zdumiewa, a równocześnie śmieszy niewzruszony spokój Curikowa, gdy zastaje w domu kochanka żony i najzwyczajniej w świecie zaprasza go do stołu na śniadanie.
Całe przedstawienie ma pewien posmak goryczy. Fotograf pragnie odejść z tego świata, zdrada jest na poziomie dziennym, a diabeł mówi, że Bóg nie istnieje. Ponadto sztuka pozostawia wiele niedopowiedzeń i pytań na które odpowiedź widz musi znaleźć sam.
Moim zdaniem ?Transfer? jest przedstawieniem godnym polecenia. Łączy w sobie ciekawą fabułę i znakomitą grę aktorów.