Ciemnowłosa dziewczyna biegła ulicą pustego, mokrego i zimnego miasta. Dookoła ani jednej żywej duszy. Wszyscy uciekli do domów, chowając się przed deszczem.
Tylko ona została. Nieszczęśliwa Nina, jeszcze bardziej samotna i przemoczona do suchej nitki. Łzy nieubłaganie spływały po policzkach, mieszając się z deszczem. Nie mogła uwierzyć, że to przytrafiło się właśnie jej… Szeptała wciąż pod nosem, że to nie jest prawda… Poczym wybuchała kolejną falą płaczu.
W pewnej chwili zorientowała się, że nie wie, gdzie jest. Rozglądała się przerażona dookoła. Tak bardzo chciała, by Anna była teraz przy niej… ale to niemożliwe. Ona nie żyła.
Jej ukochana przyjaciółka leży teraz gdzieś w kostnicy i już nic nie mówi, nie śmieje się i nie oddycha. To wszystko stało się przeszłością w jednej, krótkiej chwili, gdy rozpędzony samochód uderzył w bezbronne ciało Anny.
Niewyobrażalny ból przeszył duszę Niny. Nie miała już siły nawet płakać, dławić się słonymi kroplami swego smutku. Zrozumiała, że to koniec. Cała podstawa jej szczęścia legła w gruzach. Otrząsnęła się i postanowiła odnaleźć drogę do domu. Ze spuszczoną głową, kosmykami włosów przylepionymi do policzków i ogromnym ciężarem na sercu powoli ruszyła do miejsca zamieszkania, gubiąc się kilkakrotnie.
Nareszcie dotarła. Weszła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i chwyciła fotografię Anny, promiennej i roześmianej. Wiedziała, że musi się podnieść i żyć dalej bez niej ? swojego Anioła Stróża, biorącego na siebie cały ból i smutek, zamieniając go na radość. Wiedziała, że będzie ciężko, ale była pewna, że da radę. Tego właśnie uczyła ją Anna ? wiary w siebie.
Nina otarła łzy szczupłymi, drżącymi z napływu emocji i zimna panującego w pomieszczeniu palcami. Otuliła się kocem i zasnęła z nadzieją lepszego jutra.
Jej cudowny, wręcz hipnotyzujący uśmiech już nigdy nie był taki sam… Jakby umarł wraz z przyjaciółką. Pomimo tego wszystkiego, Nina poradziła sobie z rozpaczą i odbudowała swoje szczęście na nowo, ze zdjęciem i wspomnieniami swego Anioła.