To lubię. Ja w roli odbiorcy kultury.

Na kulturę składa się ogół duchowego i materialnego dorobku ludzkości. Wielką sztuką jest umiejętne korzystanie z tego. Większość z nas kulturę łączy z muzyką, ze sztuką, literaturą oraz taktem w zachowaniu. Ja należę do tych, którzy szczególną uwagę przywiązują do muzyki. W zależności od mego nastroju i warunków, w jakich przebywam, słucham twórców melodii klasycznych lub dźwięków lekkich, rozrywkowych. Kiedy mam jakiś problem i chodzę pochmurny, chętnie włączam płytę z nagraniami Beethovena. Wydaje mi się wtedy, że mogę się bardziej skoncentrować. Jego utwory nie rozpraszają mnie i pozwalają myśleć tylko o tym, z czym sam ze sobą walczę. Te dźwięki odpowiadają mi również wtedy, gdy na dworze jest słota, a o szyby dzwoni deszcz. Wydaje mi się wtedy, że atmosfera mego pokoju zlewa się z tym, co się dzieje na zewnątrz. Mogę wówczas położyć się na tapczanie
i oddać się głębokiej zadumie.
Są jednak dni, kiedy wydaje mi się, że wszystko tętni życiem, że cały świat się do mnie uśmiecha. Moje zadowolenie podnieca wówczas muzyka rozrywkowa. Odczuwam potrzebę słuchania lekkich, wesołych dźwięków. W wyborze jestem jednak kapryśny, bo oprócz melodii zwracam uwagę na teksty. Słowo w piosence odgrywa dla mnie bardzo ważna rolę. Dlatego chętnie słucham zespołu braci Golców. Nie dziwię się, że wiele ich utworów natychmiast zyskało popularność, a słowa jednej z piosenek przytoczył sam prezydent Bush podczas pobytu w Polsce.
Bardzo chętnie wracam do płyt, które zachowały się na półce regału mojej babci. Lubię słuchać wesołych, a nieraz sentymentalnych piosenek z lat sześćdziesiątych
i siedemdziesiątych. Ich nagraniami wprowadzam w radosny nastrój wszystkich moich domowników. Szybko poprawiają sobie humor i razem tworzymy uśmiechniętą, wesołą rodzinkę.
Muszę ponadto dodać, że przy słuchaniu zarówno muzyki klasycznej jak i rozrywkowej zwracam uwagę na to, aby nie zakłócać ciszy sąsiadom. Staram się, by ustawić odpowiednią głośność mej aparatury. Tego wymaga moja kultura osobista.