W dniu 27 Stycznia 2004 roku na dużej scenie Teatru Powszechnego odbyl się spektakl pt. „Kto sie boi Virginii Wolf?”. Dzieło Edwarda Albee -wybitnego amerykańskiego dramaturga wyreżyserowal Władyslaw Pasikowski.
Udaną według mnie scenografią zajeła sie Magdalena Maciejewska. Miejscem akcji jest dom George’a -wykładowcy z katedry historii i jego żony Marthy. Wystrój pokoju jest skromny. W salonie stoją dwie kanapy ,stolik ,barek. Na tylnej ścianie jest okno za którym widać efektownie oświetloną drabinkę basenową.
Oprawa muzyczna Tomasza Stańko jest skromna. Jednak uważam ze ta skromność wychodzi sztuce tylko na dobre ,ponieważ ze wzgledu na jej charakter nie trzeba jej dodatkowo ubarwiać.
Dobra obsada aktorska nadaje sztuce niepowtarzalny charakter. W role George’a wcielił się Marek Kondrat ,a postać Marthy wykreowała niemal po mistrzowsku Krystyna Janda.
Nicka zagrał Szymon Bobrowski ,a jego żone Zabcie Agnieszka Krukówna.
Sztuka opowiada o powikłaniach w stosunkach małzeńskich ,spowodowanych ciąglymi grami i iluzjami. Dramat ten ukazuje życiową pustkę zmęczonych monotonią i kłamstwem ludzi , którzy nie potrafią obdarzyć się miłoscią. Wizyta zaprzyjaźnionego ,ułożonego małżeństwa, pełnego ideałów staje się dla Marthy i George’a okazją na wyładowanie gromadzonych przez tyle lat emocji. Do stopniowego dochodzenia do prawdy ,wyrażenia swoich żalów i pretensji. Jednoczesnie związek Nicka i Zabci zaczyna być bardziej przejrzysty. Stają sie oni nie tylko świadkami ,ale i uczestnikami gry pełnej poniżan i oskarżen ,którą toczą ze sobą Martha i George.
Spektakl „Kto sie boi Virginii Woolf?” jest niewatpliwie warty obejrzenia. Skłania on do refleksji i budzi wzruszenie. Szczególnym momentem jest zakończenie ,kiedy bohaterowie odrzuciwszy fałsz i iluzje stają sie wreszcie sobie bliscy , a między nimi można wyczuć prawdziwe uczucie.