?Marzenia się spełniają; w przeciwnym razie natura nie skłaniałby nas do nich? – Jahn Updike, pisarz. Mogę szczerze powiedzieć, że to jest motto moje życia. Często zastanawiam się, czy gdybym nie była taką marzycielką, moje życie miałoby jakikolwiek sens? W końcu większość wolnego czasu poświęcam spełnianiu moich marzeń… Na przykład moim marzeniem była szóstka z WOS-u. A kiedy się przyłożyłam do nauki, spełniły się moje marzenia.
Jednak nie wszystkie moje marzenia da się spełnić. Marzę o wspaniałym chłopaku, i nawet go znam, ale co to ma za znaczenie, skoro i tak on nie zwraca na mnie uwagi? Ale chyba lepiej, że nie wszystkie marzenia da się spełnić. Przecież gdyby każda moja zachcianka mogła się urzeczywistnić, to opływałabym w luksusy, miałabym chłopaka, mnóstwo przyjaciół i normalną rodzinę… A tak, kiedy mam jeszcze o czym marzyć, świat jest o wiele piękniejszy…
Nie mogę przytoczyć żadnego przykładu moich marzeń, bo ostatnio moje myśli krążą wokół tego jedynego i nie pamiętam, o czym marzyłam wcześniej. Są to sprawy bardzo osobiste i gdyby to opowiadanie dostało się w niepowołane ręce, a zawarte w nim były moje marzenia, chyba skoczyłabym do Cedronki. Na szczęście nie mam takiej potrzeby.
Wiem tylko, że chętnie przenoszę się do krainy marzeń w każdej wolnej chwili. Wiem jeszcze jedno: marzenie jest bardzo przyjemne! To jest lek na depresję, chandrę i dołki psychiczne. Każdy może spróbować!