Kraków, 15 marca 2009r.
Drogi Alku!
Przepraszam, że tak długo nie odpisywałam. Byłam naprawdę bardzo zajęta, ale w końcu znalazłam chwilę wytchnienia. Mam nadzieję, że u Ciebie nic się nie zmieniło i wciąż jesteś radosny i pełen energii.
W ostatnim liście napisałeś, że warto walczyć, że trzeba dążyć do osiągnięcia celu czy spełnienia marzeń. Szkoła, nauka, przygotowania do bierzmowania – to wszystko mnie przytłaczało. Czułam, że sobie nie poradzę, ale na szczęście mam Ciebie. Pomogłeś mi zrozumieć sens życia. Dziękuję Ci. Teraz wiem, zawsze trzeba iść do przodu z uniesioną głową, nie bacząc na przeciwności losu. Dzięki Tobie, bo to Ty poleciłeś mi przeczytanie książki pt.: „Stary człowiek i morze”, jestem pewna, że dam sobie radę z tym wszystkim. Wiem to, gdyż zauważyłam podobieństwo Santiago do mnie. Może się to wydawać dziwne, ale tak jest. Udowodnię Ci to.
Santiago to stary, doświadczony rybak, który wie bardzo dużo o życiu i morzu. Nie miał zbyt wielu bratnich dusz. Większość ludzi uważała go za pechowca. Towarzyszył mu jedynie Manolin, który nosił jego sprzęt, przynosił żywność i czasem z nim wypływał na połów.
Santiago był starszym człowiekiem. Jego twarz pokrywały brunatne plamy, które powstały wskutek działania słońca. Na rękach miał rany od wyciągania linką ryb. Oczy starca bardzo kontrastowały z resztą ciała. Biła od nich radość i niezłomność. Mimo swego podeszłego wieku, był jeszcze w świetnej formie fizycznej. Udowodnił to podczas złowienia marlina liczącego 18 stóp długości.
Rybak był pogodnym człowiekiem. Choć wielu ludzi uważało go za pechowca i kpiło z niego, nie przejmował się tym. Wierzył we własne siły i możliwości. Kochał swojego przyjaciela Manolina. Na morzu czuł się jak u siebie w domu. Często rozmawiał ze zwierzętami lub z sobą samym. Kiedy miał zabić rybę, najpierw tłumaczył jej, dlaczego to robi. Nazwał ją nawet swoim bratem. Kochał morze i przyrodę. Lubił także od czasu do czasu być samotnym. Jednakże bywały w jego życiu chwile, kiedy samotność mu doskwierała, brakowało mu kogoś, z kim mógłby porozmawiać. Z wielką cierpliwością i dumą znosił ból, cierpienie, własne słabości. Potrafił pogodzić się z przegraną. Gdy okazało się, że ze złowionej ryby prawie nic nie zostało, nie załamał się. Ta przegrana była również wygraną. Wygrał ze swoimi słabościami. Udowodnił sobie, że stać go na bardzo wiele. Jednak najważniejszą cechą Santiago nie jest odwaga czy dobroć, lecz jego niezłomność, wytrwałość, waleczność, ogromny upór. Starzec nigdy się nie poddawał, zawsze dążył do osiągnięcia celu. Nawet gdy brakowało mu sił. Wierzył w swoje możliwości. Jegowiara w siebie pozwoliła mu na udowodnienie sobie i innym, że nie jest starym, nic niewartym rybakiem. Pokazał się ludziom z dobrej strony – ujawnił swoją siłę, nie tylko fizyczną, zewnętrzną, ale także wewnętrzną.
Ja, w przeciwieństwie do Santiago, jestem bardzo młoda. Różnimy się od siebie także wyglądem. Nie mam tak dużego doświadczenia w życiu jak on, ale niemało widziałam czy przeżyłam. Otacza mnie wiele wspaniałych osób, na których zawsze mogę polegać.
Jestem człowiekiem zazwyczaj spokojnym i opanowanym, ale zdarza mi się czasem stracić równowagę emocjonalną. Tak jak Santiago patrzę z optymizmem na świat. Nie przejmuję się tym, co inni o mnie mówią czy myślą. Często bujam w obłokach i oddaję się przemyśleniom. Nie rozmawiam ze zwierzętami, ale piszę wiersze – to prawie to samo co rozmowa z sobą samym. Wylewam na papier moje smutki, radości, marzenia. Kocham przyrodę, otaczający mnie świat. Często chodzę na spacery lub biegam. Sprawia mi to ogromną radość, poprawia nastrój. Czuję się wolna, „odpływają” moje zmartwienia. Jestem uparta. Z wytrwałością dążę do osiągnięcia celu lub spełnienia marzeń. Mimo przeciwności losu udało mi się już pokonać kilka swoich słabości. Wierzę w siebie i swoje możliwości.
Wspólną cechą moją i Santiago jest niezłomność, ogromny upór. Jeśli coś zaczynamy robić, za wszelką cenę staramy się to dokończyć. Wierzymy, że gdy czegoś się bardzo chce i dąży do tego, to można to osiągnąć.
Jestem podobna do Santiago, ale na pewno nie taka sama. Dużo mi brakuje do bycia tak odważną, jakim on był. Podziwiam go i będę się starać naśladować.
Mam nadzieję, że Ty również zauważyłeś podobieństwo pomiędzy mną, a Santiago. Dzięki przeczytaniu tej książki mocniej uwierzyłam w siebie. Myślę, że Ty też jesteś do niego podobny. Dużo was łączy, a w szczególności miłość do morza i wytrwałość.
Muszę już kończyć. Ciężkie jest życie młodego człowieka. Tylko nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Pozdrów rodzinę i Kamila.
Zawsze o Tobie pamiętająca
Karolina.