Joanna odbiera w nocy telefon od swojej znajomej. Do jej uporządkowanego świata w którym dominuje praca trafiają Aśka, Łukasz i kot Platon. Po śmierci Elżbiety to na Joanne spada wychowanie dzieci.
Tu zaczynają się schody. Jej praca jest bardzo wymagająca i dziewczyna przestaje sobie radzić. Jak dotąd najlepsza pracownica ( jest też taki Marcin, ale o nim później ) traci pracę.
Joanna nie znajduje oparcia w swoim wieloletnim partnerze ? Marku. Ten nie chce nic słyszeć o dzieciach. A tym bardziej obcych. Bohaterka uświadamia sobie, że inaczej postrzega ten związek niż jej partner. Ona oczekuje czegoś więcej, on zajęty jest karierą i ogranicza wszystkie stosunki do sobotniej kolacji ze śniadaniem. Joanna postanawia zerwać z Markiem. Podejmuje też drugą bardzo ważną decyzję. Chce zatrzymać dzieci.
I w tym momencie wkracza Marcin. Wcześniej główny rywal w pracy. Teraz najlepszy przyjaciel. Robi się coraz, lepiej i lepiej. Joanna zaczyna pracować jako sekretarka wiceprezesa banku. Chwilowo awansuje na sekretarkę prezesa, a raczej prezeski. Wiele dni musiała, wyprowadzać żółwia, by w końcu wrócić na swoje spokojne miejsce.
Powiem szczerze, nie miałam zamiaru jej czytać. Jednak kiedy w końcu nuda dała mi się we znaki, postanowiłam spróbować. Wciągnęła mnie na maksa. Skończyłam czytać po paru godzinach, gdzieś w środku nocy. Książka nie jest wcale taka gruba, zważając na jej wielkość ( mniejsza niż zeszyt ).