W odpowiedzi na cztery pytania redakcji „Les Nouvelles Littéraires”, skierowane do mnie w liście z dnia 19 XI 1924, donoszę według postawionych punktów:
1) Upodobanie świata artystycznego Polski w ogromie i całości piśmiennictwa francuskiego, zawsze bardzo znaczne, a w niektórych momentach, jak to niżej zobaczymy, ogromne — obecnie, wskutek całego splotu okoliczności, nie tylko nie maleje, lecz wzmaga się nadzwyczajnie. Każde nowe imię literackie i każde nowe wybitne dzieło budzi wśród nas żywe zainteresowanie, przechodzące częstokroć, jak wszędzie na świecie, w sferę snobizmu.
Pisząc te słowa mam właśnie przed oczyma wyznanie pewnej znakomitości literackiej polskiej, która w piśmie artystycznym, mutatis mutandis podobnym do „Les Nouvelles Littéraires”, na pytania indagującego krytyka oświadcza, iż czytała wszystkie utwory Marcelego Prousta „z największym mozołem i z największą przyjemnością”. Jest to już chyba maximum upodobania.
2) Na pytanie drugie niepodobna dać odpowiedzi, gdyż ani romans polski, ani teatr, ani utwory poetyckie, ani studia estetyczne nie są naśladownictwami czy odbiciemi analogicznych dziedzin twórczości współczesnej francuskiej. O ile niegdyś Molier był ojcem duchowym klasycznej komedii polskiej, a poeci i dramatopisarze XIX wieku dominowali nad pewnymi talentami polskimi — o ile Maeterlinck był. w pewnej mierze inspiratorem pierwszych utworów poety wielkiej miary, Stanisława Wyspiańskiego — to dziś wśród twórców polskich można zauważyć i skonstatować raczej wyzbycie się wszelkiego obcego wpływu. Niepodobna w pobieżnej notatce na stwierdzenie tego faktu przytoczyć dostatecznych dowodów z obcego i nieznanego we Francji języka i piśmiennictwa, toteż muszę poprzestać na zaznaczeniu, iż w literaturze współczesnej Francji nie znajdujemy pewnych wysokowartościowych objawów twórczości, które objawiły się tutaj, zwłaszcza w dziedzinie poezji.
3) Pytanie trzecie jest najtrudniejsze. Duch francuski jest tak możny, tak dawno czynny, tak głęboki i rozlewny, iż na to pytanie kategoryczne trudno dać odpowiedź w czyimkolwiek, czy własnym imieniu. Polska niezmiernie dużo zawdzięcza Francji, życiem literackim przejmowała się i przejmuje bardziej niż inne narody, wciąż jeszcze przeżywa gorąco swą przeszłość, a wskutek tego na tutejszym gruncie nadzwyczaj trudny jest wybór i wykazanie tej „szkoły” czy „maniery”, która by według najlepszej opinii, najdokładniej wyrażała ducha Francji. Przytoczę kilka przykładów.
Już pierwszy kronikarz polski w zaraniu XI wieku, tajemniczy anonim, nosi ogólnikowe imię „Gallus”, bowiem jest albo Francuzem z pochodzenia, który — umiłowawszy Polskę, jak sam wyznaje: ne frustra panem polonicum manducarem — dał jej pierwszy pisany w języku łacińskim rys zarania początków państwa — albo jest Polakiem, który w klasztorach francuskich posiadł wiedzę i kulturę. Pierwszy pisarz narodowy w wieku XVI, tworzący po polsku, świetny artysta słowa, Jan Kochanowski, bawił na studiach w Paryżu, obcował z Ronsardem i niejedno ze swej sztuki mistrzowi francuskiemu zawdzięcza. Encyklopedyści wywarli bardzo znamienny nacisk na poetów i prozaików w dobie upadku państwa polskiego.
Nasi wielcy poeci „romantyczni”, Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Norwid większość swego żywota strawili na emigracji, we Francji, obcując z gorącymi jej duchami, przenikając do najgorętszych jej duchów i biorąc w siebie całe powietrze Francji tworzącej i walczącej. Paryż był swego czasu jedynym i największym miastem literackim Polski rozgromionej. Popioły dwu najsubtelniejszych poetów, Słowackiego i Norwida, dotąd spoczywają na paryskich cmentarzach, równie jak popioły filozofów, historyków, polityków, oficerów i żołnierzy. W kraju, pozbawionym podówczas wolności słowa i literatury, Balzac nade wszystko był z zachwytem czytany przez warstwy oświecone, arystokratyczne. Rozwijająca się literatura narodowa musiała zwalczać i wykorzeniać ten wpływ i czytelnictwo.
W czasach naszych wpływ Stendhala i Flauberta był bardzo wydatny na konstrukcję i fakturę twórczości prozaików polskich. Mniej tu niż w innych krajach zaważył Zola, aczkolwiek miał zwolenników i naśladowców.
Ten przydługi wywód był niezbędny dla uwydatnienia nadzwyczajnego znaczenia każdego z przytoczonych momentów oraz całości tworzącej Francji na duszę polską, właśnie współczesną. Mamy wciąż doskonałych poetów, którzy w doskonałych przekładach odtwarzają poezję francuską antologicznie od czasów najdawniejszych do najostatniejszych. Są to poeci: Miriam (Zenon Przesmycki), były minister kultury i sztuki, Leopold Staff, mistrz wiersza polskiego, doskonała poetka Bronisława Ostrowska i inni. Mamy tutaj pracownika, który kultowi w Polsce literatury francuskiej od jej zarania do chwili obecnej poświęcił całe życie i ogrom pracy. Jest to doktor medycyny Tadeusz Boy”Żeleński. Przełożył on na nowo, po raz nie wiem który, świetnym wierszem wszystkie dzieła Moliera i około osiemdziesięciu tomów pisarzów francuskich, poczynając od Villona, poprzez całkowitego Montaigne’a, Rabelais’-go, Brantôme’a, Voltaire’a aż do Verlane’a. W tej ogromnej i doskonale wykonanej pracy znaczące miejsce zajmuje Balzac. Boy ogłasza nieustannie studia i za pomocą odczytów bardzo uczęszczanych szerzy „balzakizm”, wskrzesza na nowo zwalczany niegdyś kult twórcy Komedii ludzkiej, jako autora najświeższego zainteresowania. Można by tedy mówić o „balzakizmie” jako o „manierze” francuskiej najbardziej wielbionej i powszechnej w Polsce.
Lecz są inne czynniki, które przeszkadzają orzec i zdecydować, iż ta szkoła czy ta maniera wyraża najdobitniej i najściślej ducha francuskiego. Jeżeli zaś chodzi o moje mniemanie osobiste, to sądziłbym, iż mistrz wszech czasów w rzemiośle pisarskim, Gustaw Flaubert, tego ducha najdobitniej i najsilniej co do natchnienia i doskonałości pracy wyraził.
4) Każdy utwór nowszej powieści francuskiej: Romain Rolland, Marcel Proust, Georges Duhamel, Roger Martin du Gard, Paul Morand, przedwcześnie zgasły genialny młodzieniec, Raymond Radiguet — i tylu innych — znajduje tłumaczów (Romain Rolland i Georges Duhamel wielokrotnie), a jeżeli wskutek trudności wydawniczych nie ukazuje się w szacie polskiej, to jest czytany przez koła oświecone w oryginale z najżywszą ciekawością, przyjemnością — chociażby nawet „z mozołem”. Wśród poetów żywy jest w jednych grupach kult Artura Rimbauda, Claudela, Jammesa, Samaine’a, w innych Guillaume’a Apollinaire’a.
Lecz nurt twórczości polskiej rwie się nowymi szlakami i ryje swe drogi w dziewiczych, nieznanych polach.
[1924]