— Co niesiesz w ofierze dla słonecznych krain? — Czyste gołębie moje.
— Czemu nie idziesz kręgiem świata?
— Błota i spodlenia rozszalałe rzeki zmyły ślady dróg.
— Ktoś ty?
— Jam jest duch wieczny przodownik.
Oto jedno z ostatnich westchnień… Na zawały granitowych sikał nie wstąpił i nie ujrzał słonecznych krain obiecanej ziemi Chanaan. Nim pierwszy okrzyk bojowy z piersi wydobył — ten, co najbardziej był go spragniony — wicher śmierci zagasił płonące oczy zwrócone ku odległościom, a młodą potęgę rozwiał jako garsteczkę popiołu.
Została się na ziemi tylko pamięć świata i te dźwięki ulotne, niecierpliwymi palcami wydarte ze strun, żałosne krzyki piersi namiętnej a przyduszonej, słowa śpiewające i pełne harmonii. Ci, co miłością i braterskim współczuciem otaczali umarłe serce, składają te karty jako znak żalu i łzawnicę czci. Niech świadczą o twórczym drżeniu ducha, o czynie z rąk wydartym, o pieśni nie wyśpiewanej… Miłość i żal towarzyszą mu, cieniowi czystemu — „Przodownikowi” — idą za nim aż do bramy tajemniczej, aż do jeziora podziemnego, aż do cienia wieczności.
[1902]