Utwór literacki, który czytelnik szwedzki ma przed oczyma, usiłuje przedstawić czas od ostatniego rozbioru Polski aż do chwili wyprawy Napoleona w głąb Rosji. Jest to okres wielkich i różnorodnych przemian nie tylko w dziedzinie polityki i zasad podstawowych życia społecznego Europy, lecz także w dziedzinie kształtowania się na specyficzną modłę charakterów ludzkich. W oczach uczestników tamtych wydarzeń upadały wielkie i wielowieczne mocarstwa, poczytywane powszechnie za potęgi niezniszczalne, a na gruzach ich wyrastały nowe kształty polityczne, rozszerzające swój obszar na wzór zamierzchłych włości Karola Wielkiego. Ludzie tamtego czasu, skoro dostali się w owe potężne wiry, patrząc własnymi oczyma na niewiarygodne wydarzenia i kariery niczym z baśni dziecięcej, zatracali przywiązanie do spokoju i kultu zasad tradycyjnych, ustalonych i przestrzeganych, pogardzali uciechami i troskami pospolitego życia i z bezprzykładnym męstwem szli dokądś naprzód za gwiazdą sławy ich wodza, pewni, że i ich czeka w końcu drogi wielkość, podobna do jego wielkości.
Ów przewrót i zamęt, szalejący na zachodzie i południu Europy, zastał ziemie stanowiące dopiero co państwo polskie w położeniu rozdarcia między trzy ościenne potęgi polityczne i militarne jako łup dobrze strzeżony — a ludzi tam zamieszkałych w stanie prawdziwie śmiesznej depresji i najzupełniejszego bankructwa wszystkiego, co tylko było ustrojem i porządkiem poprzednim. Polacy w tym właśnie czasie skazani zostali na to, ażeby najbardziej szybko przestać być sobą, odmienić się zarówno w istocie, jak i w zewnętrzności swojej, po prostu wyrzec się siebie samych.
Ten nagły przymus sprawił, że jedni z nich odnaleźli w sobie tylko najnędzniejsze cechy charakteru ludzkiego: służalczość względem nowych rozkazodawców i zgodę na wszystko, byleby zachować dawny dostatek, a nawet nowego sobie przyczynić; — inni z lekkomyślnością bankrutów nie chcieli o niczym słyszeć poza nałogiem zastarzałym, zabawą, hulanką i używaniem najbardziej lekkomyślnym; — inni zamknęli się w sobie i zacisnąwszy zęby trwali w ślepym i bezmyślnym uporze albo uciekali w światy mistyczne.
Najzdrowsi i najtężsi fizycznie, młodzież i ludzie w sile wieku, zasłyszawszy o owych wielkich przewrotach na zachodzie i południu, rzucili się odruchowo w tamtą stronę w nadziei, że tam znajdą jakiś ratunek, a przynajmniej jakiś dla siebie samych świat, nie tak beznadziejnie wstrętny i smutny, jak w nieszczęśliwym kraju. Z tej to młodzieży, masowo uciekającej spod wszystkich zaborów: austriackiego, niemieckiego i rosyjskiego, na południe: do Włoch, i na zachód: do Francji, oraz z jeńców wojennych austriackich narodowości polskiej, którzy dostali się w ręce wojsk rewolucyjnych francuskich pod wodzą Napoleona Bonaparte, powstały Legiony, walczące obok Francuzów i Włochów przeciwko Austrii.
Przymus zaborców, o którym wyżej była mowa, sprawił także, iż w bardzo znacznym odłamie społeczeństwa polskiego objawił się zaczątek duchowego odrodzenia. Stwierdzają to sami przeciwnicy bytu niezależnego Polaków, iż w dobie napoleońskiej stary naród polski przerodził się w znacznym swoim odłamie na inne zgoła społeczeństwo, na żywy i twórczy orgainzm, który pod obcym panowaniem począł żyć własnym intensywnym życiem i nabierać siły duchowej na całe następne stulecie. Dzisiejsza narodowa pieśń Polaków wówczas we Włoszech w obozach legionistów się narodziła, całość tego zjawiska wyrażając i potwierdzając. Gdy ten okres czasu, o którym tu mowa, przeminął, na Kongresie Wiedeńskim w r. 1815 władcy i dyplomaci Europy innych zgoła ujrzeli Polaków niż ci, którzy przeżyli zgubę swej politycznej niezależności.
Owa głęboka i zbawcza przemiana nie objęła oczywiście wszystkich. Powstały przeciwieństwa, zazębienia się typów, rozmaitość nadzwyczajna kształtów fizycznych, duchowych, nader zaciekawiająca artystę.
Popioły, które obecnie w przekładzie p. Ellen Wester w języku szwedzkim się ukazują, stanowią jak gdyby przedmowę do wykładu obrazu żywota duchowego Polski pod obcym papanowaniem w XIX stuleciu. Zamierzenie autora polegało na przedstawieniu najpierw owej pierwszej przemiany dusz i sumień w czasie wojen napoleońskich, a następnie na uwydatnieniu jej skutków w rewolucjach, emigracji, buntach, powstaniach i wygnaniach. Niektóre rozdziały tego rozległego wykładu pod różnymi tytułami i w rozmaitej literackiej formie: powieści, dramatu, fantastycznego poematu, zostały już napisane, wydane i przeczytane w Polsce. Niektóre z tych niewesołych legend polskich były nawet przełożone na język szwedzki (Wierna rzeka) i z nich łaskawy a wybredny czytelnik szwedzki mógł powziąć wyobrażenie o smutku tych rzeczy.
Wykończenie innych ogniw tego łańcucha utworów wojna europejska szczęśliwie przerwała. Olśniewająco piękny finał zagłuszył wszystkie skargi, wdeptał w ziemię żale, ośmieszył wszelkie wywody i wszystkim mogiłom dał zadośćuczynienie.
W Popiołach świat jest weselszy niż w późniejszej Polsce pod zaborami: mowa tu o czynach, legionistów dokonanych pod włoskim i hiszpańskim niebem, a nawet za Atlantykiem, Przewija się tutaj szereg obrazów wsi polskiej za rządu Austriaków na początku XIX stulecia, życie we dworach niezamożnej szlachty, panów zamkniętych w sobie i swych majątkach oraz nowej magnatem wkupującej się przy pomocy rządu austriackiego w szeregi arystokracji. Obrazy szkolnictwa niższego i akademickiego za tych czasów spotykają się ze scenami hulaszczej złotej młodzieży i życiem tajnym masonerii. Wiele miejsca zajmują sprawy miłosne i wojenne. Ostatnie zagarnęły wiele rozdziałów.
Obawiam się, iż czytelnik szwedzki, który prawdopodobnie, jak każdy inny na świecie, dosyć ma wojenki, niechęć poweźmie do tej książki, dowiedziawszy się z przedmowy, iż wojna znowu jest przedmiotem powieści. Obawiam się również, iż czytelnik, który ma do wyboru obfitość pamiętników uczestników, a nawet głównych aktorów ostatniej rzeczywistej wojny, z niechęcią dowie się, że perypetie wojny wysnute z fantazji i cudzych pamiętników, z podań i legend, zajmują wiele miejsca w tej powieści. Na swe usprawiedliwienie muszę zaznaczyć, co być może za samochwalstwo poczytywane mi będzie, iż prawdziwi żołnierze, legioniści polscy ostatniej wojny, nosili chętnie w swych tornistrach tę powieść Popioły i w relacjach późniejszych zaznaczali, iż wojna rzeczywista, którą przeżyli, nie różniła się zbyt rażąco od tamtej, którą nosili na plecach, od wymyślonej. Tak to w różny sposób staram się zachwalić mój towar.
Obyż skończyły się już nareszcie wojny rzeczywiste i obyż nie trzeba już było ani ich przeżywać, ani opisywać! Artysta i czytelnik chyłkiem zawsze do tego tematu powróci, gdyż nigdy i nigdzie, niestety, dusza ludzka tak jak tam nie maluje się w swym okrucieństwie i w swym anielstwie; — lecz czym wojna.jest w istocie, wiedzą tylko ci, co zostali na polu stratowani jej kopytami i kołami.
Stefan Żeromski
(1923)