Na drzewie zawisł wąż…

Na drzewie zawisł wąż
I rzekł szatan do Ewy:
„Patrz — pod ciemnymi drzewy
We śnie leży twój mąż.

Jemu mówił Jehowa
Tajemnicę stworzenia
Ze światła i z promienia,
Z miłości i ze słowa…

Ja ci dam tajemnicę
Duchów, Jehowy sług,
Że Duch w Trójcy to Bóg,
Słowo — trzy błyskawice…

Zwycięż na ziemi zgon,
Rozwesel cały Eden;
Ja w was dwóch będę jeden,
A we mnie — ty i on…

Zdołaj… duchy spłomienić,
Szanując ciała dom,
Chwilę zamienić w grom,
Trójcę w jedność zamienić!

Sama ogniami stlej,
A gdy się mąż zamroczy,
Patrz mu ogniście w oczy,
Usta z ustami zlej!

Szepcząc do ucha wciąż
Czyń bez żalu i skruchy,
Ty i on — to dwa duchy,
Z wami — trzeci ja, wąż.

Jeśli masz ognia mało,
To ściągnij oto dłoni
Po owoc tej jabłoni,
Jej duchem podkarm ciało.

Ty będziesz świata panią!…”
Lecz już z jabłkiem od drzewa
Biegła w płomieniach Ewa,
A szatan poszedł za nią.

Oto z ziemią się stało,
Co z gwiazdy tropionemi:
Że próżność poszła z ziemi,
A duch węża wziął ciało.