Wspomnienie Pani De St. Marcel z domu Chauveaux

Staruszko moja! o staruszko moja!
Twoje mieszkanie takie wonne tobą,
Na murach twoich jak z obrazów zbroja,
A każdy obraz był jakąś osobą.
Dziś raz ostatni widząc pożegnałem,
Wszedłszy do domu — bym poszedł za ciałem.

Dawno bez męża — i bez towarzysza,
Który niedawno ciebie odszedł stary,
Przycichłaś w domu — dziś ta sama cisza
W domu — a w bramie stoją twoje mary.
Gdym wszedł… myślałem, że szata szeleszcze,
Ogień się palił — zegary szły jeszcze.

Lecz jakaś ciemność… dziwne jakieś mroki
Nad twym kominem — nad łoża kotarą,
Jakby te dziwne śmiertelne obłoki,
Które zmieniają dzień w godzinę szarą,
A człowiekowi bronią słów i ruchów,
Bo są z poważnych i ze smętnych duchów.

Lat dziewięćdziesiąt ciałoś ty nosiła,
Przez krew szły twoje panieńskie nożeczki,
Przez smutek starość szła twoja pochyła,
A w trumnie leżą już tylko kosteczki;
Wszystkoś wybrała ze skarbu żywota,
Czemuż po tobie — ta wielka tęsknota?

Może dlatego, że gdybym twoje ściany
Odwiedzał… dawno światem niezabawne,
To spotkały mnie Republikany
I wielkich imion — dawne duchy sławne,
I wszystkie stały z odkrytymi głowy
Słuchając we mnie grzmiącej polskiej mowy.

Gdym nieraz siedział przy twoim kominie,
A ty myślałaś, że ja sobie drzymię,
Jam na mownicy stał w tych duchów gminie
I brałem sobie między nimi — imię;
Od głów zaczynał — i do serc mi sięgał,
I znów na wielkąm ich sprawę sprzygięgał.

A ty jak trupek w krześle, pod zamętem
Cicha, podobna do Park — życia matek,
Byłaś jakby tych sejmów prezydentem
Duchem — próchenko ciała i opłatek,
Co miejsca przez lat dziewięćdziesiąt bronił,
A nie ustąpił — aż Pan Bóg zadzwonił.

Dlategom ja cię czuł pod suchą kością
Dobrą, choć ludzie o złość oskarzali,
Tyś sławne imię nosiła ze złością;
A ja sam także mam to, co mię pali.
Gdym jest wielkimi burzami natchnięty,
A w burzach nawet czuję się sam święty.

Wszystko w głębi twojego pokoja
Czułem dziś, patrząc na złoconą ścianę,
Żegnajże, cicha staruszeczko moja,
A popamiętaj — na sejmy zerwane
I pomóż zgrają twoich duchów tłumną
Mnie, który szedłem dziś jeden — za trumną.