AMFITRYTA
W świecie duchów nie więcej dziś — nieszczęsna, ważę
Jak martwe prawo… Duchy mają swoje twarze,
Swoje serca… Ja jestem bez serca — bez lica,
Bez miłości… Okropna żywotna martwica,
Przed wiekami już w ręce Jehowy umarła.
Bom chciała żyć i śmiercim się wielkiej wyparła,
Przelękniona imieniem Jej… A ta różana
Córka moja… to pierwsze dziecię — ta Heliana,
Jeszcze dzieciątko w małej kołyseczce śpiące,
W zwojach muszel… gdzie perły były jak miesiące
W tęczach pooprawiane — sama się wydarła
Blaskom… i oto pierwsza pod falą umarła…
Z pereł pierwszych w najpierwsze przemieniona róże,
Na pierwszym krzyżu — który w pierwszej był naturze
Umarła…
NEREIDA
O królowo… patrz, to światło krągłe!
HELIANA
Jęczenia mię tu przeciągłe
Pod wasze fale zwabiły.
NEREIDA
Heliana, skąd ty?
HELIANA
Z mogiły
Podwodnej…
LUCYFER
Ludzie ją popsuli.
NEREIDA
Co? ona w chłopskiej chodziła koszuli.
LUCYFER
Mieszkała w ciemnej chacie zadymionej…
Innych korali prócz życzki czerwonej
Nie znała… innych pereł prócz jemioły,
A często, gdy ją parobek wesoły
Wpół chwycił… kręcąc obertasa… to się
Ta dusza… tutaj w aniołowym głosie
Objawiająca… tam z chłopaka ręki
Chciała na wolność — tfu! — przez jakie dźwięki,
Aż wspomnieć mi strach.
NEREIDA
Co?
LUCYFER
Tak, Nereido…
Ciało perłowe jej stało się kredą
I wapnem… alma mater… matka ciała
Diabelnie ją źle w ostatku ubrała
I niski stopień… ciału naznaczyła.
Patrz… ta złotawość cała… patrz, ta bryła
Z ogni płonących… to gwiaździste ziarno
Wyszło na świecie kłosem… chłopką czarną,
Córką rybaka…
NEREIDA
Co? jasna Heliana?
LUCYFER
I byłaby tak dotychczas odziana,
Gdyby nie jeden niechaj go pioruny! Wariat… co trącał w różne świata struny
I natrafił w niej — tę, którą się zowie
Reminiscencją…
NEREIDA
Ach, patrz, ma na głowie
Dwie złote gwiazdy…
LUCYFER
Lecz trzeciej nie będzie,
Chociaż przez róże przeszła i łabędzie
I była jako ptak rajski na ziemi…
Bo gdyby z trzema gwiazdami złotemi
Przyszła… to wiesz ty… o to całe morze
Przed jej obliczem pierzchłoby — a Boże
Królestwo…
NEREIDA
Co ty mówisz?…
LUCYFER
Czas daleki…
Jeszcze ty mażesz lać zielone rzeki
Z alabastrowych dzbanków… albo blada
Wieszać się mgłami — i prochem jak kaskada
Około Jungfrau… i duch rzucać świeży,
Podwiana wiatrem… na sennych pasterzy…
Około których… trzody jak ze srebra
Leżą… a w duchu twym tęcza i febra
Może się jeszcze lać na biednych ludzi
Przez dwa tysiące lat… aż się obudzi
Ta, widzisz… z trzema gwiazdami na głowie.
A jednak…
NEREIDA
Cóż…
LUCYFER
Gdy się w parowie
Karpackim… zeszła z tamtym paliwodą,
Musiałem kładką się sam stać i kłodą
I żebra sobie samemu połamać…
Bo nagle… duch w nich młody przestał kłamać
I już… dochodził tajemnic żywota.
Gdyby zaś doszedł… to ja, Iskariota,
Mógłbym… lecz to być nie może w tym wieku.
Lecz gdyby doszedł… to ja bym na ćwieku
Drugi raz… albo gdzieś na starej gruszy
Musiał się wyrzec… tej czerwonej duszy
I kędzierzawych włosów… niezbyt czarnych.
NEREIDA
I czegóż tu chcesz od elementarnych
Pań… gwiaździc morza?…
LUCYFER
Abyście tą złotą
Zajęły… jaką podwodną robotą
I nie puszczały na świat… — bo gotowa
Uczuciem dostać ostatniego słowa
I razem jako potężna i święta
Zatracić nawet… nawet elementa
I was…
NEREIDA
Królowej to mów… oto wchodzi.
LUCYFER
Błogosławiona, z której się narodzi
(Dalibóg nie wiem kto?) Handel…
AMFITRYTA
O szczenię!
Jakie mi dziwne niesie pozdrowienie…
Ach, to ten… patrzcie… go… słowami szczypie,
A niegdyś w pierwszym czerwonym polipie
Zgoniwszy brata na morskim błękicie,
Jako krew na krwi… i sito na sicie,
Błoto na błocie… warkocz na warkoczu,
Położył na nim sto rąk, paszczęk, oczu,
I tak pod spodem… gryźli się nędzarze…
Aż moich białych nimf srebrzyste twarze
I mój płynący wóz srebrnym delfinem
Oblał się cały… jasnym karmazynem
Krwi… co na piękne wód błękitnych łono
Pierwszy raz twarzą ciemną i czerwoną
Wyszła… On to jest… jeszcze dziś go widzę,
Jako mózg pierwszy na nogi łodydze
Nalany myśli czerwonych obłokiem,
Bez serca jeszcze… a już z jednym okiem
Poglądający na braci męczarnie,
Jakby chciał pierwszą zapalić latarnię,
Świecącą pierwszym… boleściom podziemnym.,
A już w tym oku… a już w tym nikczemnym
Pierwszym kawałku szkła, który wyciągał
Z ręką… jak żebrak… — blask jakiś urągał
Męczarniom braci — i przez krwawe światy
Blask jakiś dziwny rzucał zezowaty,
Niby pół wzgardy… niby pół litośny,
Przelatujący jak piorun ukośny
Albo nóż jaki krwawy rozbójnika,
Który do wody chowa się i znika
Razem z krwią, którą świeżo był oblany…
On to… z pierwszymi… żywota szatany,
W których już wzrok był — mózg i warkocz smoczy,
Powydzierali sobie ze łba oczy,
Mózgi potłukli na skałach… a sami
Ssącymi w ziemię wrośli warkoczami,
Sok cały… z ziemi… ciągnąc w zgniłe trzewa,
Z pierwszych aniołów fali… pierwsze drzewa
Na trzecim świecie…
LUCYFER
Wszystko… Jasna Pani,
Jest bardzo wierną historią otchłani,
Iliadą płazów.
AMFITRYTA
Cóż, kawałku drewna?
LUCYFER
Jesteś jak morze rozhukane śpiewna,
Lecz próżno twój głos fal tysiącem szczeka.
Wiesz ty, że mówisz… już z duchem człowieka,
Który nad tobą ma, o widmo stare,
Stokrotną — z ciała swojego ofiarę,.
Łamanie nieszczęść wściekłych akwilonów,
Wieniec z tysiącznych dobrowolnych zgonów,
Jaśniejszy dobrze od twego miesiąca,
I ze zmartwychwstań ma wieniec tysiąca,
I całe… z śmiercią pokonaną boje,
Z krwi — o takie morze… jak to twoje,
Może pokazać dzisiaj przed Jehową…
AMFITRYTA
Ty płaz, co ziemię podłą ssałeś głową,
Ty wrzos…
LUCYFER
A pomnisz jaki?…
AMFITRYTA
[…] piołunów.
LUCYFER
Łżesz, mój najpierwszy strąk z hukiem piorunów
Pękał… gdy czoło spod ziemi podniosłem,
To tak… jak skała wystrzelona rosłem,
Zaraz w niebiosach pokazując głową…
Ja w drzewie siły moje piorunowe
— Trzymałem jak Bóg… a kiedy, bywało,
Podniosą korzeń przyduszony skałą
I głaz odeprą, co mi członki ciśnie,
To skała aż gdzieś pod gwiazdami błyśnie,
Zaskrzy… się… skręci… jak iskra w niebiosach!
I znowu spada… i znów mi na włosach
Leży… a ja się pod górą nie zegnę.
A pomnisz… jak ja, bywało, przybiegnę
Cały w płomieniach… aż na twoje brzegi,
A ty… na złotych muszlach — i szeregi
Twoich Amfitryt… twoich Oceanid
Znikają… Wtenczas ja zapalam granit,
Piorunem kręcę się aż w morskiej czarze
Jak słup dusz… który wstąpił na cmentarze
I własnym kościom świeci. Bo na Ducha…
W tym morzu wyschłym i polip ropucha,
I płaz, co ze mnie miał warkocz szeroki,
Grzyb mój serdeczny — i mózg jednooki,
I wszelkie dawne — formy jak zjawiska
Martwe do mego przybiegły ogniska
Grzać się jak trupy…
AMFITRYTA
Ha! Ojcze Heroda,
A czy pamiętasz, jak ja — srebrna woda
Wbiegłam na cmentarz ten?…
LUCYFER
A czy pamiętasz,
Jak się obudził pod falą ten cmentarz
I żywot zaczął okropny na spodzie?
Jak ja duch — w pierwszej obudzonej kłodzie,
A już ostrożny… z wewnętrznej dorady
Naprzód myśl z głową… posłałem na zwiady,
Latarnie wielkie w łeb wprawiwszy sobie?
A za tą… głową… i te gwiazdy obie
Przeszły… gdzie ciało już drogę znalazło,
Tam serce moje dopiero polazło
T drogę własnym zmiatało ogonem.
Bo ja sam pierwszym byłem Salomonem
I pierwszą mądrą na tym świecie gliną,
I pierwszą niegdyś najwyższą gadziną
W czwartym żywocie.
AMFITRYTA
Do mnie, Oceanki!
NEREIDA
Królowa mdleje!
LUCYFER
Stójcie… z tej poganki
Ja, człowiek… muszą drwić myślą olbrzymią.
Patrz na mnie… ja wąż… moje usta dymią,
Wężowe oczy skrzą… kark się wyprężył,
Jam wstał… i twoje otchłanie zwyciężył,
I zostawiłem cię jak wieki starą,
A sam… poszedłem do góry ofiarą
W królestwo boże… a tyś tu została,
Gdy ja sam, ciągły stwórca mego ciała,
Tworzyłem siebie… kawał po kawale.
AMFITRYTA
Precz stąd… Niechaj go pochłoną fale…
LUCYFER
Cóż stąd… gdy w moim duchu leży na dnie
Całe stworzenie…
NEREIDA
Nie niszcz go… on bladnie…
Zobaczył ducha… jasnego…
AMFITRYTA
Dyjana…
DIANA
W noc świętego Jana
Przychodzą do was, matki,
Po muszelki i kwiatki
Dzieciątka Amfitryty,
Które palą się blado…
Anielskimi błękity…
Szukajcie mego ciała pod zieloną kaskadą,
W waszym królestwie leży…
AMFITRYTA
Nie gardzisz nami…
DIANA
Duch wasz błękitny i świeży.
Dobrze mi tu…
AMFITRYTA
Zapalcie jej, co w morzu świeci.
DIANA
Z twoich ja jestem dzieci,
Choć teraz bliższa Pana;
Na śmierć ofiarowana
W pierwszej złotej muszelce,
Podobna zbawicielce
Świata… Ukrzyżowanej…
AMFITRYTA
A ten co?
DIANA
Jeden z duchów obłąkanej
I odwróconej od Boga natury…
AMFITRYTA
Zniszcz go…
DIANA
On cierpiał…
AMFITRYTA
On zły.
DIANA
Szedł do góry.
AMFITRIYTA
Ale złe płodził…
DIANA
Ale szedł z cierpieniem…
LUCYFER
Zaprawdę, ciągłym błotem i płomieniem
Rzucałem w niebo… jak wulkan… a oto
Głos wymówiony cicho przez tę złotą
Wydarł mi z ducha łzy… choć jestem dumny,
Miłości wiatru… a wszystkie kolumny
Padną… oto ja sam… Serce mi pęka…
AMFITRYTA
Ty go żałujesz…
DIANA
Boża nad nim ręka —
Ciężyła srogo… to mój brat kochany,
Lecz biedny… cała ziemia jest powieścią
Jego żywota…
LUCYFER
Na Boga… gdy z piany
Podniosłem pierwszą moją węża głowę…
Pierwszą myśl… wtenczas latarniami sześcią
Już uzbrojoną… gdy te lazurowe
Fale pod moją szyją… grać zaczęły,
Gdy oczy… kołem obiegły błękity,
Kołem obiegły błękit i stanęły
Na złotym kręgu słońca… jak zabity
Upadłem w morze i skryłem się na dno,
Skąd po stu latach aż — stałem się śmiały
Wyjrzeć z otchłani… dzisiaj człowiek mały,
Dziś dzieci nawet już małe nie bladną,
Obznajomione… z tą złotą pochodnią…
Ale pierwszy raz… ja wężem pod nią,
Z łuską, co strachem stanęła na grzbiecie,
Z tym słońcem pierwszy — sam na sam na świecie.
Pierwszy raz Cóż są dziś rycerze świetni Musiałem mój strach ogromny… stuletni,
Krwią moją węża… mój strach wtenczas głodny,
Strach ciemny… mój strach stuletni — podwodny.,
Czuciem powzięty… sam myślą_osłabić,
Przeżuć… pod serce wziąć… i sercem zabić
Jako gadzinę… A gdy po stu latach
Ujrzałem złotą marę taką samą…
Krągłą… co była niby dnem i jamą
Żrącą mi oczy… gdy znów na bławatach
Morskich ujrzałem ten krąg — z ognia duszą,
Tom ziewnął… całą mą ognistą duszą,
Ziewnąłem… niby zwąc z sobą do walki
Tę słonecznicę… gdzieś mojej rywalki
Duszy słonecznej tarcze…; a świst węża
Był pierwszym głosem — z pierwszego oręża
Myśli dobyty… Wy, co dziś śpiewacie,
Z mojego świstu… z mego zadziwienia
Macie pieśń, struny… co serce kamienia
Kruszą… a żaden mi nie powie — Bracie —
Kiedy upadłem…
DIANA
Ach, ja siostra twoja,
Ja z tego samego zdroja,
Co ty… stworzycielka róż…
Żałuję ciebie…
LUCYFER
I cóż?
Czy mi smutek był nieznany…
Gdy w piątym dniu nad limany
Błotne… wyszedłem na nowo,
Spokojność moją wężową
Oddawszy… Bogu w ofierze
Za głos… za tę pieśń, co bierze
Serca… a gdy nieszczęśliwa,
To z niebios anioły zrywa
I znosi… jak gwiazdy na ziemię…
Ja wąż… ja wężowe plemię,
Zarodziłem ten świat siny…
Gdzieś pierś… pierwszy znak matczyny
Jak pierwsza pieczęć miłości —
Przypieczętowała twory…
AMFITRYTA
Ach, duch go porwał… i świata kolory
Są w jego słowach…
DIANA
Zapomniał o złości,
Sama cierpiąca moc w nim teraz gada…
LUCYFER
T tam… bywało, gdy noc mgłami blada
Padnie… gdy księżyc wielki, jasny, siny
Patrzy… a tam gdzieś krzyczą Lamantyny
Na skał urwiskach… to ja… już na górze
Z pierwszą chorągwią ducha w tej naturze,
Z pierwszą boleścią… ducha naprzód idę,
Jak pierwszy jaszczur… dziś tę piramidę
Tworów… stworzoną dziwnie a ogromnie,
Bóg zniszczył… ale są gdzieś wszakże gnaty,
Które tam jeszcze w ziemi świadczą o mnie,
Gdy burza wejdzie w Sybir lodowaty
I te mogiły… trochę popodnosi.
Są ślady, że mój duch o skrzydła prosi,
Robi je sobie myślą… czuciem stwarza
I leci na kształt pierwszego mocarza
Pierwszym jaszczurem… w podróż kolumbową,
Pierwszą gadziną jakąś… z ptaka głową
I z jednym skrzydłem… które może był
Z ognia… bo pamięć moja pod mogiłą
Z myślą takiego smoka… spała w ziemi,
A zmartwychwstawszy, dziś jeszcze pamięta…
I kolorami go sobie złotemi
Pisze w powietrzu…
AMFITRYTA
Ach, smok…
LUCYFER
A okręta,
Wybudowane z kości, ciał, mięs, trzewów,
W tę podróż… za mną, latarnią i smokiem,
Szły… całe pola objadać z zasiewów,
Świat cały z lasów… obedrzeć… i krokiem,
Gdy na nie piorun szedł Boży i woda,
Nie ustąpiła ta straszliwa trzoda,
Gotowa pozrzeć świat… rozmiłowana
W pokarmie… a ja! na świętego Jana
Klnę się… leciałem przed nią… jak latarnia,
Jej wódz… lecz większy niż brat…
DIANA
O! męczarnia.
Jak ten się straszny duch… z wspomnieniem łamie.
DUCH
Patrz, na mym czole brylantowe znamię
Tych wszystkich rzeczy… pamięć moja całą,
Przed Panem Bogiem moja wielka chwała,
Moje ojcostwo… względem duchów bratnich
Jako zagadka rozwiązań ostatnich
Bliska… pisana stoi… — Kto przeczyta…
AMFITRYTA
Korony mojej i władzy pozbyta,
Drzę cała przed nim…
DIANA
Nie drzyj, morska perło…
Ja mu wydarłem pierwsze ducha berło…
Ja mu wydarłem pierwsze świata słowo…
Ja z pochodnią purpurową
Szłam przez szósty dzień stworzenia,
Z kryształowego kamienia
Razem wyrwana z Helionem…
Naszym są dziś złotym tronem
Natury formy ostatnie,
Wszystkie harmonijne, bratnie,
Mające za cel człowieka…
Dlatego, patrzaj, ten anioł się wścieka,
Że większy od nas postacią i żarem
Jako poeta, upity nektarem,
Tworzył… okropność z szalonego ducha,
A my, złotego łańcucha
Nie puszczając z naszej dłoni…
Od białej sadów jabłoni
Do dębu… co w lasach stoi,
Okryty pszczół harfą złotą…
Od ptaszka, co liścia się boi,
Od orła… co chmur ciemnotą
Otoczon i piorunami,
Wszystkośmy stworzyli sami…
A on… przeciskał się przez tę naturę…
AMFITRYTA
Skończ!
DUCH
Wężem…
AMFITRYTA
Świat mi cały rozwiniecie
Z waszej pamięci…
DIANA
Ach! ja na tym świecie
Gdy jestem… to jak pierwszy raz kwitnąca.
Czasem się tylko… jakiej tajemnicy
Dowiem od gwiazdy — albo od miesiąca;
Albo błękit okolicy
Czasem mi ją zaśpiewa… albo jak pochodnia
Nad lasami świecąca, biała gwiazda wschodnia
Powie, gdym… niepamiętna…
AMFITRYTA
Ach, Dyjana… ty smętna,
Jak ci pomóc?…
DIANA
Siostrzyce,
Koralową trumnicę
Zróbcie mi na dnie fali,
Dajcie bukiet z Korali
I poduszkę perłową,
Dwie morskie gwiazdy w nogach
I dwie gwiazdy nad głową
Na czterech trumny rogach.
Niechaj mi świecą we śnie.
Bo choć na świat bym chciała,
To dzisiaj jeszcze… wcześnie,
Wcześnie do łez… i ciała…
AMFITRYTA
A ten?…
DIANA
Ten… między ludzi…
On mię kiedyś obudzi…
LUCYFER
O wielki Boże… ona w sen kamienny
Idzie nabywać żywota i siły,
A ja… jak ogień i wulkan bezsenny
Zawsze bez ciała… zawsze bez mogiły,
Mgłą muszę wstawać i do ludzi chodzić
Ani mi umrzeć… ani się narodzić…
Dopókiż ja w mgłach, gdzie mi władze gorą,
Będę się czołgał pod litością Bożą,
I żył w tych ciałach… które ze mnie biorą
Siłę natchnienia… i tą siłą tworzą?
Dopókiż będzie to żądanie we mnie,
Ażeby ten świat — nic nie mógł beze mnie?…
W każdym nieszczęściu ludzkim moje pchnięcie,
W każdej łzie ludzkiej jest moja trucizna…
Mój duch… jest każde zimne strachem zdjęcie.
Nawet gdy zadrzy przed wrogiem ojczyzna,
To ja poruszam jej kością spróchniałą…
I strach jest ze mnie… a na niej drzy ciało…
Lecz cóż to… piorun zmów otwiera wrota
I duch mię jakiś woła…
GŁOS
Iskariota!
LUCYFER
Idę… w powietrzu widzą tysiąc cyfer
Baltazarowych… ktoś woła…
GŁOS
Lucyfer…
LUCYFER
Idę… i jeszcze obłok się piekielny
Przybliża pełny głosów…
GŁOS
Nieśmiertelny!…
LUCYFER
Lecę. W płomieniach reszta… ja duch skazitelny.
Znika.
CHÓR DUCHÓW
Gdzież piekło… to widmo babie,
Ten dawny… gobelin stary,
Te blade słońcem jedwabie,
Gdzie z mar już się stały mary,
Z kolorów słońcem wypite? Gdzie jest to zwierciadło zbite…
Gdzie obraz na pajęczynie?
Widziałże kto trumien skrzynie
Z cedrów starych smolnej rdzeni,
Pełne trupów i płomieni,
Ogniem nakryte i gadem?
Szedłże kto… grzeszników śladem,
A zląkł się… ogni piekielnych?
Gdzie i który z nieśmiertelnych
Wierzył… w nieśmiertelność żywą?
Ognistą i robaczliwą,
I żywotowi… wydartą…
Kto nad tą spaloną kartą
Żywota… stojąc u brzega
Widział, jak skra — za skrą biega
I ogniów… mrowisko chodzi?…
Kto był na Charona łodzi…
I w mgieł okropnych zamęcie
Słyszał tej łodzi stuknięcie
Żałosne… o brzeg piekielny?
Kto… ze mną… w łódź pełną trupa
Nie wstąpi, jeżeli dzielny,
I nie odbije od słupa,
Na którym życia latarnia,
Obaczyć… co za męczarnia
Żre tamte głupie mary,
Co tu żywota sztandary
Dla próżnych strachów… rzuciły?
Gdzie są te stracone siły?
Która z dusz na ziemi zgasła…
Czy ojca… krzyknijcie hasła,
Których duch umarły łaknie,
A — wrócą… żaden nie braknie.
Czy żebrak… czy pan — czy książę,
Czy człowiek ubogi z dyma… ? —
Żadnego… proch nie zatrzyma,
Żadnego ogień nie zwiąże,
Wąż nie przykuje do trumny.
ANTYSTROFA
Duch życia to rycerz dumny
I ciągle idzie do góry…
Czasem przed prawem natury
Jako przed piorunem stanie,
Zbladnie… i siły natęży,
I skoczy w ognia otchłanie,
Wskoczy… i piorun zwycięży,
I powraca z błyskawicą
Aniołem i gołębicą
Spokojną… po jaki wieniec
Nie pójdzie z myśli orężem
Ten duch… ten wieczny młodzieniec,
Co dzieckiem… uleci w burze,
A z burz tu powraca mężem…
I królem… całej naturze,
Odartej ze strachów — z ciemnic,
Rozdziewiczonej z tajemnic…
Dziewicy… co wiek za wiekiem
Rumieni się przed człowiekiem
I drzy… i staje się blada,
I na pierś miłosną pada
Paląca tak jak pochodnia,
Jako niewolnica wschodnia,
W koronie z gwiazd i z miesiąca,
W ramionach człowieka mdlejąca,
Wieczna kochanka… rycerzy…
STROFA
Bo nie ten, kto w piekło wierzy,
Tej starej siatki pajęczej,
Gdzieś na płomienistej tęczy
Płonącej… duchem się lęka,
Ale ten, przed którym pęka
Ten świat objęty ramiony,
Miłością serca skruszony,
Z tajemnic wyspowiadany
Jak nimfa… jasna i złota,
Ten tylko będzie wpisany
W ostatnie księgi żywota…