Przyjechałem do rodziców na całą zimę do Węgrzynowic; tam konwersowałem często z panem Lipskim, wojewodą rawskim, i z panem Śladkowskim, kasztelanem sochaczowskim. Tym obiema panom [Bóg] tak do mnie skłonił serce, że obadwa życzyli mię sobie postanowić w domu swoim. Wojewoda upodobał mię z jednej mowy na sejmiku electionis podkomorzego i na jego samego wjeździe na województwo, i znowu potem, kiedym kilka razy marszałkował na sejmikach; stąd mi przyznawał jakąś activitatem i kochał mię bardzo. Bo przecie i w wojsku służąc, kiedym przyjechał do ojca, a sejmik nastąpił, nigdy nie omieszkałem go; to przecie i przysłużyłem się komu, i czasem kazali mi sobie marszałkować, i czasem mi się zdarzyła ta usługa, że się ludziom podobała; z tej tedy racyjej miałem u nich obserwancyją. Na sejmiku przedsejmowym podczas amnestyjej pana Lubomirskiego in anno praeterito marszałkowałem. W tym znowu roku także na przedsejmowym, który był 7 Februarii w Rawie, marszałkowałem i koniecznie chcieli, żebym był i posłował; alem się wymówił, że mi ociec denegował kosztu (który też był na tym sejmiku), a tam trzeba się było pokazać. Posłowali tedy protunc: Adam Nowomiejski, wiceinstygator koronny, i Anzelm Piekarski, cześnik rawski, którym dałem instrukcyją z artykułami dosyć ostrożnymi i do materyjej sejmu tego dosyć należącymi — taką: INSTRUKCYJA Ich Mościom PP. posłom ziemie rawski[ej]: JMości panu Adamowi Nowomiejskiemu, wiceinstygatorowi koronnemu, sędziemu grodzkiemu rawskiemu, i JMości panu Anzelmowi Piekarskiemu, cześnikowi rawskiemu, zgodnie obranym na sejm 6-niedzielny, z Koła Rycerskiego dana.
Wszystkiemu jawno to światu, jak ubolewać cała ojczyzna musi, wziąwszy przed oczy, w jak ciężkie przez nieżyczliwe malevolorum conatus zachodzi labirynty, gdy w tak niebezpiecznym zostawująca paroksyzmie miasto pociechy niewdzięczność i żadnej w obronie swojej przez rozerwane sejmy nie odnosi nadzieje. Co że jest z nieznośnym JKMości, Pana naszego Miłościwego, żalem, przyznać to kożdy musi uważywszy, z jak wielkim niewczasem swoim jako pan dobrotliwy, około tego pracował; żeby był po trzech zerwanych sejmach ten przynajmniej czwarty do szczęśliwego przyprowadził efektu i upadającej mógł dextram porrigere ojczyźnie; lecz że w tym terminie przez zazdróściwej fortuny adversitates nie przyszło JKMości, PNM[iłościwe]mu, swojej przeciwko tej ojczyźnie wyświadczyć propensyjej, któż nie przyzna JKMości około dobra pospolitego pieczołowania, widząc, jak niewymowny mimo się puściwszy żal, znacznej z uszczerbkiem zdrowia swego nie uważając fatygi i niewczasów, szczególną przed oczami mając curam boni publici, sejm piąty po rozerwanych czterech stanom Rzeczypospolitej składa, chcąc, żeby na pewnym collocare Rempublicam fundamencie i przez wczesne consilia jako najpierwszą periclitanti patriae prowidować obronę. Co że z dobrotliwej JKMości, PNM-go, scaturisat łaski, zlecamy to Ich Mościom PP. posłom naszym, żeby naprzód szczerą nasze poddańską poniesionego żalu i fatygi JKMości, PNM-go, opowiedziawszy kondolencyją, a fortunnego w długie lata JKMości powinszowawszy panowania, powinne nomine całego koła naszego za ojcowskie bonum tej ojczyzny pieczołowanie uczynili dzięki. 1. A że przez częste, a nie na żadnym praw[n]ym zasadzające się fundamencie kontradykcyje — sejmy się rozrywają, co że ‚jest cum summo Reipublicae detrimento, dlatego zlecamy to Ich Mościom panom posłom naszym, żeby ante omnia wynaleźli modum concludendi sejmów, certa lege ograniczywszy, żebyśmy tandem aliquando szczęśliwie skończonych mogli się doczekać konsultacyj. 2. Potem mają upraszać PP. posłowie nasi króla JMości, aby traktat łęgoński, który najgruntowniejszym jest domowego uspokojenia fundamentem, zaraz post absoluta vota JMPanów senatorów był aprobowany, in quantum by się jednak izbie poselskiej wszystkie zdały kondycyje. 3. A że in tanto Reipublicae passu nic potrzebniejszego być nie widziemy nad ukontentowanie wojska, które in fidem Reipublicae w borgowej zostawając służbie, tak wiele u Rzpltej pretenduje sobie zasług, którym że Rzplta (a zwłaszcza województwo nasze) propter visibilem desolationem ordynaryjnymi podatkami sufficere nie może, Ich Mość panowie dla prędszego długów wypłacenia te podadzą sposoby: 4. Naprzód, aby Ich Mość panowie pułkownicy, rotmistrze, oberszterowie, oberszterlejtnanci, kapitani, porucznicy, towarzystwa i insi oficyjerowie, którzy mają bona regalia po likwidacyjej [przez] Skarb uczynionej, jak wiele mają u Rzpltej zasług, do pewnego czasu poczekali; a ta suma propter meliorem certitudinem zapłacenia żeby im na tychże dobrach asekurowana była. 5. Drugi sposób na zasięgnienie piniędzy na tak nagłą Rzpltej potrzebę proponent panowie posłowie, żeby clenodia regni, cum scitu jednak izby poselskiej zregestrowane, do pewnego czasu zastawić. 6. Prosić będą Ich Mość PP. posłowie nasi Ich Mościów księży biskupów, opatów, proboszczów, żeby pokazawszy się filiis taj ojczyźnie, in cuius sinu urodzeni, wychowani i znacznymi kondekorowani są godnościami, a na ostatek [że] całej Rzeczypospolitej na zgubę agitur, raczyli charitativum wyświadczyć subsidium, a ponieważ też intraty swoje nie skądinąd, tylko a Republica mają, żeby ich dla tejże nie żałowali. 7. Ci kupcy, co różne towary, likwory i inne rzeczy dla zysku do Polski przywożą, także cła, donatywy kupieckie, pogłowne żydowskie i inne podatki in fructum Reipublicae [p]obierane, aby in duplo płacone były, ponieważ też wszystkich rzeczy pretia w codziennym są inkremencie. 8. Niemniej też i ten sposób zda się nam być potrzebny, lubo to z ciężkim kożdemu synowi ojczyzny wspominać przychodzi żalem, żeby po tych żołnierzach, którzy w różnych przedtem okazyjach dobrze wypróbowaną ojczyźnie reprezentowawszy cnotę, na domowej, żal się Boże, pod Montwami poginęli wojnie, panowie oficyjerowie zasług nie brali, ale cedant in commodum Reipublicae, a zwłaszcza plebeiorum. 9. I o to się też mają serio domówić Ich Mość panowie posłowie, żeby te piniądze które zostały po zawarciu mynnice, wszystkie wrócone były na zapłatę wojsku. 10. Zawsze to zwyczaj, że godny proceder godną, a zły złą zwykł się nadgradzać zapłatą. Że tedy jest wiele chorągwi takich, które za ordynansem JMości pana wojewody krakowskiego nie poszły pod p. Machowskiego regiment , słuszna rzecz, żeby od zasług swoich odsądzoni byli; bo gdyby non in tanta paucitate a to wojsko było, mogłaby była nie paść na te tam chorągwie taka klęska. ” 11. A że w nagłej potrzebie różnych szukać należy sposobów i luboby się nam niemniej potrzebny widział, żeby in fidem Reipublicae wziąć piniędzy u różnych osób za różnymi asekuracyjami i inne sposoby, które by się najsnadniejsze zdały, proponent Ich Mość PP. posłowie. 12. Długi królestwa Ich Mościów aby w pamięci zostawały, znosić się będą z całą izbą poselską IMość PP. posłowie. 13. Co z [s]trony artyleryjej, starać się będą IMość PP. posłowie, aby sumpt na nię obmyślony zostawał. 14. A lubo wiemy, k[się]ciu JMości brandoburskiemu że nowe cła na zapłatę jego długu obmyślone były, przecie jednak Ich Mość panowie posłowie, wziąwszy iustam calculationem et relationem, in quantum by jeszcze czego potrzeba dołożyć, inibunt operam. 15. Nie masz nic słuszniejszego, jako k[się]ciu JMości. kurlandzkiemu powinne oddać dzięki, że tak długo czekał. A ponieważ Piltyn ab antiquo należy do inkorporacyjej ks-twa kurlandzkiego, zabiegając temu, abyśmy do takich inkonweniencyj nie przyszli jako z Prusami, starać się będą Ich MPP. posłowie, aby ks. JMość kurlandzki [otrzymał], któremu to merito debetur salvis tamen iuribus JKMości, jako supremi et directi domini et ultimae instantiae iudicis. 16. Taki się między nami nie znajdzie, kto by widząc Ich Mościów PP. obywatelów inflan[t]skich, braci naszych, wiarę, cnotę et bonorum fortunae wniwecz obrócenie i zabranie, kto by nie miał za to im oddać powinnych dzięk; i nie tylko byśmy mieli być contrarii, aby afektacyjej onychżę dosyć się stało, omni cura et opere providebunt Ich MPP. posłowie nasi zniósszy się z posłami Ich M[o]ściami. 17. Przychylając się do recesu anni 1662, im dalej, fidem Reipublicae. utwierdzając u kredytorów, iniungimus Ich Mościom PP. posłom naszym, aby Ich MM. panom Orsettym albo summa proveniens, tak kapitalna, jako i provisionis, oddana była, albo się im też takowa — jako reces opiewa — asekuracyja stała……… 18. Mynnica, która już zawarta była, że znowu bez konsensu Rzpltej otworzona, adlaborabunt Ich Mość PP. posłowie, żeby ex nunc zawarta była i stemple popsowane. 19. Sądy [na] Boratyniego, także i Tynfa, popierać będą IMPP. posłowie nasi, o co się cała Rzplta na przeszłych sejmach domawiała. 20., Panowie administratorowie cła nowego, także akcyzy, reddant [ra-tionem] swoich ekspensów i także żeby. byli sądzoni.. 21. Że wielką szkodę stany Rzpltej ponoszą przez nieznośną drogość tak materyj, sukien, jako i inszych rzeczy, upraszać Ich Mość PP. posłowie będą, JKMości, aby pretia rerum postanowione były. 22. W tym też PP. posłowie pracować będą, żeby nam ta suma, ‚którą’ mamy na komisyjej dekretem naznaczoną i likwidowaną w Skarbie, oddana była. 23. Urgeant Ich Mość PP. posłowie, żeby ci authores fałszywej monety reddant rationem, gdzie tak wielką sumę podzieli, którą wykowali na tynfy z dobrej monety, ponieważ z jednego talara i 8 wybito tynfów, a sami toż PP. poborcy testantur, że w dobrej monecie do skarbu oddawali. 24. Soli powiatowej żeśmy dawno nie brali, upraszać będą króla JMości PP. posłowie, żeby nam dana była. 25. Instabunt przy tym Ich Mość PP. posłowie, żeby posłów i rezydentów cudzoziemskich, którzy się u nas tak bardzo umieszkali, ex nunc relegować. 26. Posłów prywatnych et sine consensu ordinum żeby do postronnych narodów nie posyłać, domówić się mają PP. posłowie. 27. A że przez ustawiczne przechody, stanowiska i obozy wojsk, tak JKMości, jako w związku zostających, nad wszystkie inne najbardziej nasze zrujnowane jest województwo, upraszać będą PP. posłowie nasi, aby podatki ad feliciora tempora odłożone nam były. 28. Ponieważ że per absentiam Ich Mościów PP. hetmanów w wojsku zwykł crescere disordo, a przez nierząd zaś znaczne cum detrimento Reipublicae sequuntur clades, instabunt Ich Mość PP. posłowie, żeby Ich Mść PP. hetmani albo przynajmniej jeden zawsze był praesens w wojsku propter meliorem ordinem et disciplinam solidam. 29. Panowie pułkownicy, rotmistrze i insi oficyjerowie, aby się od pułków i chorągwi swoich sine legali impedimento nie absentowali, pod utraceniem zasług, domówią się Ich Mość PP. posłowie, aby tak koniecznie było; bo jeżeli nam Ich Mość o zasługi takie czynią ciężkości, niechże też i sami przestrzegają, co do nich należy; także i towarzystwo, którzy by okazyjej omieszkali. A tak możemy pleno numero i zawsze okryte mieć chorągwie. 30. W wojsku cudzoziemskim aby szlachta rodowita i nasi oficyjerami byli, mają się serio domawiać PP. posłowie. 31. Postulała et desideria” Ich Mościów PPBraci w dawnych instrukcyjach będące, jeżeli czas zniesie, mają promowować Ich Mość PP. posłowie, aby suum effectum sortiri mogły. Więc za JMością ks. biskupem chełmińskim, podkanclerzym koronnym, który lubo ex officio suae eminentis dignitatis i wysokich zasług swoich in Republica meretur łaskę JKMości, jednak i my [propter] wielkie [JMiłości de Republica merita] życząc debitam gratificationem, zlecamy [Ich Mość panom] posłom naszym, aby za interpozycyją ich drugiego opactwa primum vacans prowizyją […] cum consensu totius Reipublicae etiam non o[bstante] lege de incompatibilibus quoad personam JMości ukontentowany zostawał. 32. Tudzież za JMością P. Aleksandrem Załuskim, po[dko]morzym rawskim, aby JMości za wsi i dobra, to jest: Pawłowo, Szapoli, Borodyno, Putosze, Czerńcowo, Radzynowo, Piotrowo, Holemszczowo, w województwie smoleńskim leżące, prawu lennemu podległe, a przez JKMość post sterilem decessum ś. pamięci JMości pana Stanisława Kazanowskiego, krosińskiego i przedborskiego starosty, JMości panu podkomorzemu konferowane, a teraz przez Moskwiecina zawojowane i posiadłe, competens rekompensa uczyniona była. 33. Miasto Rawa, przez kilkakroć stojące obozy zrujnowane i wniwecz obrócone, żeby od podatków i ciężarów innych liberowane było, curae erit IMPP. posłów naszych. Desiderium JMości ks. plebana budziszowskiego, toties na sejmikach naszych wniesione i w przeszłe włożone instrukcyje, to jest o uwolnieniu łanu jednego, na szpital zakupionego w Budziszowicach, w dzierżawie JMości pana Piotra Śladkowskiego, chorążego rawskiego, żeby mógł był ten łan iure ecclesiastico gaudere, instabunt IMPP. posłowie. Zlecamy tedy Ich Mościom PP. posłom fide, honore et conscientica onychże obligując, aby upatrując bonum patriae to traktowali, co by non in oppressionem libertatum onejże, ale magis in [e]lucidationem być mogło, i we wszystkim z inszymi żeby się znosili województwy. [Dan w] Rawie, w Kole Rycerskim dnia 7 lut[ego] R.P. 1667. Jan Chryzostom z Gosławic Pasek, komornik ziemski rawski, marszałek Koła Rycerskiego. Przed tym sejmikiem na kilka niedziel dali mi to byli to komornikowstwo, którego lubom ja nie akceptował, ale to we mnie umartwili wojewoda z wiceinstygatorem koronnym, powiedając, że to accessus do wyższych honorów, które mi w województwie obiecowali z kontestacyją solenną, bylem tylko nie alienował się od nich, alterum, że dla samego głosu na sejmiku, żeby się go prędzej doczekać niżeli ci, co bez urzędu są. Bo oni mię chcieli bardzo dźwigać promotionibus, takie swoje życzliwe przeciwko mnie opowiedając vota, że „u nas urościesz do trzech najdalej lat”. Posyłali mię w poselstwie do króla, do arcybiskupa, do biskupa kujawskiego, co zawsze było z dobrą reputacyją, i już by mię byli ad altiora zażywali. Chciał mię tedy wojewoda żenić z Radoszowską, a Śladkowski zaś, chorąży natenczas rawski, potem kasztelan sochaczowski, gwałtem mię ciągnął do panny Śladkowskiej, dziedziczki i jedynaczki, która miała wieś Bożą Wolą nazwaną w ziemi sochaczowskiej, bez najmniejszego długu, za którą wieś dał był ociec jej 70 000 wtenczas, kiedy czerwone złote były po złotych sześć, talery po trzy . Obadwa tedy psowali mi do owych konkurencyj fantazyją. Śladkowski na tamtę powiedał, że matkę miała swowolną występnicę, żeby i sama taka consequenter nie była; wojewoda zaś na Śladkowską powiedał in haec verba: „Cóż to, choć ma siedmdziesiąt tysięcy, kiedy sama panna ma niektóre vitia, et praecipue zła jako jaszczurka i bez mała nie podpija, a tobie trzeba upatrywać, żeby była z dobrymi obyczajami; żal by się Boże ciebie tam! Ale tak, jeżelić się Radoszowską nie podoba, jeszcze ja z tobą rozmaicie muszę, a żenić ci się z Śladkowską nie dam. Jam tych rzeczy słuchał właśnie, jak kiedy owo na dwa chóry muzyka gra: i ta pięknie, i ta pięknie; bardziej mi się jednak serce chwytało Sladkowski[ej], bo to tam o jej wiosce powiedali, że nie tylko pszenica, ale cybulą w polu na kożdym zagonie, gdzie ją wsiejesz, urodzi się; a mnie też bardziej apetyt pociągał ad pinguem glaebam niżeli do gołych piniędzy. Już tedy mię obadwa z oka nie spuścili; jak mię tedy zach[w]ycili, musiałem i po trzech, i czterech niedzielach mieszkać u nich, jak mię” który zachwycił. Jeżelim też do rodziców przyjechał, to zaraz poseł [od tego], u którego dawniej byłem; publiczki żadnej, beze mnie nie odprawili. Wojewoda wydawał córkę do klasztora w Warszawie, do bernardynek: mnie zaciągnął, żebym ją oddawał ad votum in frequentia wielu ludzi godnych, jak to w Warszawie. Znowu wydawał drugą’ za Grzybowskiego, starościca warszawskiego: i tam ja musiałem być. Po weselach, przenosinach prawie już mię miał za swego. Podczas ostatków zapustnych wydawał p. Jan Potrykowski pasierbicę swoję za pana Macieja Potrykowskiego w Glinniku . Pan młody, że mi był krewny, prosił mię, żebym mu drużbił. Pojechałem tedy na owo wesele, a o tym nie wiem, że ludzie mnie, samemu wesele gotują, a to takim sposobem: Pan Śladkowski, teraźniejszy kasztelan ziemie sochaczowski[ej], nie mówiąc ze mną nic o tym sprowadza do siebie na ostatki pannę z matką i z ojczymem, panem Wilkowskim; mnie tylko simpliciter prosił, ażebym z nim zapust zakończył, p bytności panny i o swojej intencyjej nic mi nie powiedając. Ja — prawd [a], żem się obiecał uczynić jego wolą — musiałem przyzwolić na to; myślę sobie, że zaś potem przeproszę Śladkowskiego o niedotrzymanie parolu. Pojechałem tedy z nimi do Osowa , a stamtąd na wesele. Pan Śladkowski o tym nic nie wiedząc spodziewał się, że będę. Posyła umyślnie do Glinnika z listem prosząc mię, żebym przyjechał, a po staremu nie pisze o swojej intencyjej, że zaraz i chce accelerare, z matką już postanowił, i ksiądz jest, co sine bannis miał dać szlub. Żadnym sposobem moi bracia Chociwscy nie dali słowa na- to rzec, deklarując: „Choćbyś się na nas porywał, to cię nie puściemy, bośmy ciebie bliżsi; ale jutro pojedziesz, a dzisiejszy też dzień daruj nam.” Nie mogło tedy być, tylko tak, bo i konie, i wszystko pochowano; a tu poseł za posłem bieży, że dzień zszedł. Samym wieczorem przyszedł list od samej paniej, Myszkowski[ej] z domu, gdzie mi wypisuje sarnę rzecz szczerze i oznajmuje, że „mężowi na mię gniewno, gdyż taką miał intencyją, żeby cię [w] Wstępną Śrzodę panem młodym nazywano, a teraz żałosny, że jego afektem gardzisz”. On list pierwej oni przejęli, odebrali, a obaczywszy białogłowski charakter, tym bardziej żeby się dowiedzieć jakiej skrytości, odpieczętowali go, a przeczytawszy rzecze Floryjan Chociwski: „A już go też teraz nie utrzymamy, ba, po prostu i trzymać się nie godzi w takich rzeczach; zaledwie i sam z nim nie pojadę, bo to chodzi o przyjaźni konserwacyją.” Tak to u mnie fortuna była jakaś chwytliwa, gorąca, co się temu i ludzie dziwowali, a po staremu postanowienie nie mogło być ani lepsze, ani gorsze, jeno tak, jak P. Bóg chciał. Nazajutrz podziękowawszy wszystkim — już było po południu — skoczyłem ja tedy wielką ryścią, a czasem i na cwał, widząc, że wieczór. Nie ujechałem o pół mile, począł się kurzyć śnieg, a potem się zmierzchło. Przyjechaliśmy tedy, zsiądę z konia, aż już rybną wieczerzą noszą i już świta; drudzy goście spali i ojczym pannin, pan Wilkowski. Obaczą mię oboje, gniewliwi. Powiedam ja, że „ta przyczyna, żeście mi w pierwszym liście nie wypisali szczerze, ostatni też list przejęto i nie oddano go, aż już gdym wyjechał ze wsi”. Dopieroż trochę ochłodli, zaraz uznali, żem to nie uczynił na żadnę wzgardę; miałem też z sobą gębę i konceptu podostatkiem, którymi ich ukontentowałem, i mówię: „Moje zacne państwo, [dobro,] któreście mi mieli dziś wyświadczyć, przygodzi mi się i jutro; wszak to nie nowalija i [w] Wstępną Śrzodę wesele, a zwłaszcza kiedy mamy prałata nie skrupulata i biskupa się nie boi.” Już była poczęła przypadać na to pani kasztelanowa, ba, natenczas jeszcze chorążyna, ale sam deklarował, że to być nie może, ale już to musi być do maju. Jakci odesłano do maju, to się rozchwiało po gaju; bo znać, że tego P. Bóg nie chciał, jako zaś i sama dama wymówiła na pewnym weselu: „Lubo była Wola Boża, a przecie nie było wolej bożej.” Skoro tedy przyszedł maj, pan Śladkowski był in functione, posłem w Warszawie, matka też pannie umarła, i tak się owa impreza zwlokła. Homo proponit, Deus disponit. Lubomirski potem umarł, hetman Potocki, umarł, komisyja lwowska nastąpiła, a tymczasem, że owa impreza poszła w odwłokę, pan Jędrzej Remiszowski mając za sobą Paskównę, siostrę moję stryjeczną, jako zwyczajnie swój swemu, począł mi raić rodzoną swoję, Remiszowską. z domu, Stanisława Remiszowskiego córkę, i namawiał mię, żeby jechać w Krakowskie, poznać się tantummodo, a potem dopieroż, jeżeli się będzie zdała ta okazyja, dopiero o dalszych terminach consulere. Miałem: to tedy na pamięci, a tymczasem skończyła się lwowska komisyja. Namówił mię, żeśmy pojechali w Krakowskie. Pojechał pan Remiszowski do Olszówki pod Wodzisław do siostry swojej, ja zaś do wuja mego, pana Wojciecha Chociwskiego. Stamtąd, wziąwszy z sobą wuja i syna. jego, umyśliłem sobie: „Nie damy za to nic, choć tej wdowie przypatrzemy się; wszak mam inszą okazyją gotową, jeżeli się ta nie będzie zdała, bo panny Śladkowski[ej] pewnie przede mną nicht nie weźmie.” Przyjechaliśmy tedy do Olszówki ipso die festi Beatissimae Mariae Virginis, zażywszy nabożeństwa u obrazu cudownego N. Panny . Przyjechaliśmy tedy bez muzyki, żeby się to nie znaczyło, że w komendy; aleć uznawszy szczerą inklinacyją — i strona gospodarza poczęła się przymawiać o muzykę posłałem dopiero do Wodzisławia; wnet ich przyprowadzono. Dopieroż w taniec. Pyta mię wuj: „Cóż ci się podobała ta wdowa?”’ Odpowiedziałem: „Bardzo mi się jej serce chwyciło; gdyby można mówić z nią dziś i wyrozumieć, jakim mi jest przyjacielem?” Odpowie wuj: „Mówić z nią dziś nie jest moda, bo to pierwszy dzień; ale co o przyjaźń, już ja zrozumiał, żeć jest przyjacielem, bo ja białogłowę zaraz zrozumiem, kogo upodoba, choćby do niego i słowa nie mówiła. Możesz tu nie po-wątpi[e]wać w tej okazyjej; jeżelić się samemu podoba, pewnie cię, widzę, nie minie. Jakoż i gardzić nie masz czym; białogłowa poćciwa, gospodyni dobra, w domu porządek i dostatek wszelki; te wioski , co to trzyma, prawda jest, że to jest arenda, ale ona ma piniądze i na Smogorzowie dożywocie. Luboć to tani uwięzili w rękach rodzonego dziecinnego stryja, u pana Jana Łąckiego, człowieka z głową niespokojną, aleć ja o ciebie się nie frasuję, będziesz umiał sobie z nim postąpić. Ponieważ ci tu P. Bóg skłonił serce, Jego to jest święta w tym wola, a ja jutro, da P. Bóg, traktować o tym [będę].” Po tych mowach poszedłem do tańca z nią, a przetańcowawszy usiadłem też z nią zaraz obok. A już mi się przecie podobała była, i że to z młodu bywała gładka, mnie się też i natenczas widziała młoda, i nigdy bym nie rzekł, żeby miała te lata, czegom potem doszedł: w czterdziestu sześć za mnie szła, a ja supponebam, że nie ma nad 30 fet. Druga racyja cieszyła mię, żem widział córeczkę ostatnią, Marysię, we dwóch lat, i miałem nadzieję, że też jeszcze i dla mnie P. Bóg da jakie chłopczysko; jakoż i byłoby było, gdyby była nie ludzka złość. Bo uczyniono jej (taka była fama) żeby więcej nie miała potomstwa; znajdowaliśmy w łóżku różne rzeczy i ja sam znalazłem spróchniałych sztuk kilka z trumny. W tym tylko z tej okazyjej mojej własnej daję kożdemu admonicyją, kto będzie czytał to praeiudicatum; że kto się z wdową ożeni, ante omnia starać się o to trzeba, żeby żadnej białej głowy, krewnej dziecinnej nie trzymać przy sobie, i owszem, zaraz to z domu posażyć, a u nas tego pełno było i to nas też zdradziło. Ale temu dawszy pokój, bo się to już raz na P. Boga spuściło, wracam się do owego z wdową komplementu. Mówię do niej te słowa: „Moja Mości Pani, damie w domu WMMPaniej prezentuję się komplementem, ale tylko za rekwizycyją JMości pana rodzonego WMMPaniej wstąpiłem na czas krótki kłaniać WMMPaniej. Aleć tak mi się tu upodobała pasza, żebym na jedne strawę przyjął służbę do Gód, a za dobrym ukontentowaniem i w dalsze nie wymówiłbym się czasy. Jeżeliby na cokolwiek przygodziła się usługa moja WMMPaniej, sam się dobrowolnie z tą odzywam ochotą. Bo krwawymi Marsa nasyciwszy się zabawami, już też [na] potrzebniejszą ku starości rad bym odmienił szarżą, to jest uczyć się ekonomiki przy dobrej jakiej gospodyniej, przystawszy za parobka, albo — jako tu zowią — poganiacza. WM. moja wielce Mościa Pani, jeżeli nie masz kompletu sług sobie potrzebnych, a ja w kumpucie życzliwych zmieścić się mogę, jeżeli moję do swojej usługi gardzić będziesz ochotę czyli akceptować, racz się rekoligować, o zasługach zaś w żadnę nie wchodzę kontrowersyją, aż wprzód od WMMPaniej usłyszę, jaką ta moja do przysługi WMMPaniej opowiedziana ochota przyjęta będzie wdzięcznością.” Odpowieda mi tedy tak: „Mój Mości Panie! Prawdać to, że tu u nas w tym kraju sług od Gód tylko przyjmują, a kto zaś po św. Janie służbę obejmuje, już ten zasług nie może wziąć zupełnych, tylko, co każe dyskrecyja. Ale to ma się rozumieć o podlejszych tylko sługach. Poważniejszy zaś sługa kiedy przystaje, już się z nim nie. jednamy do Gód, ale do. tego czasu,-o którym przystaje. Jednak ja z WMMPanem w ten kontrakt nie chcę się wdawać wiedząc, że WMMPan, jako człowiek rycerski, wielkim nauczyłeś się żyć żołdem, ja zaś, uboga szlachcianka, mogłabym się nie zdobyć na taką zapłatę. Ale tak, rada bym ja wiedziała WMMPana wolą, czym byś się kontentował, a ja zaś obaczywszy, jeżeli temu wystarczyć będę mogła, deklaruję WMMPanu i jutra nie czekając.” Ja znowu mówię: „Moja Mościa Pani, wielka mię tu od WMMPaniej potkała przymówka, ale nie tylko mnie, ale i cały stan rycerski, kiedy WMMPani mizerny żołd nasz, za który trzeba krwie i życia kożdej godziny nie żałować, to jest czterydzieści, a najwięcej sześ [ć] dziesiąt złotych, wielkim mianować raczysz żołdem. To, Waszeć MMPani racz wiedzieć, że gdyby żołnierze z tego kontenci byli żołdu, kożdy i ja sam do zgrzybiałej starości pewnie bym go nie odstępował; ale ponieważ tamtę rzucam dla teraźniejszej szarżą, WMMPaniej życzliwe ofiarując usługi, to znać; że pożądanego spodziewam się żołdu, o który z WMMPanią w targ wchodzić nie chcę, ale puszczam się na respekt i tę, w której nie powątpi[e]wam, dyskrecyją, czekając łaskawej od WMMPaniej deklaracyjej.” Odpowie ona: „Mój Mości Panie, dyć to kożdy, ale i sam WMMPan podobno tak czynisz, że kiedy sługę przyjmujesz, sam Z nim wręcz mówisz i opowiedasz mu przyszłej jego usługi powinności i kondycyje, żeby wiedział, jako panu służyć i jakiej się też za swoję usługi spodziewać wdzięczności. Więc tedy i mnie podobno to ujdzie, choć sama przez się rozmówię się w tym z WMMPanem oraz i deklaruję, jeżeli WMMPan tego afektu jest, [to i dziś jeszcze]; jeżeli też dla większej powagi, to już do jutra.” Na co ja znowu mówię tak:, „Nie damską, ale kawalerską WMMPaniej przyznać w tym muszę uwagę i rozsądek, kiedy WMMPani tę obserwujesz rzetelność, którąż i moja zawsze rada widzi fantazyja: żeby w kożdym terminie dobrze umyśloną prędkim słowem deklarować intencyją; a to druga, że wdzięczniejsza jest zawsze z ust pańskich niżeli przez kanclerzów awizacyja , której ja, jakakolwiek mię potka, jako pożądanego od Boga wyglądam musztułuku. Jeżeli pocieszna, podziękuję; jeżeli przeciwna, za złe mieć nie będę, bo znać, że niebieska nie inaczej każe ordynacyja.” Mówi ona na to: „Zdobić to nikogo nie może, kto szczerą przyjaźń jawną oddaje niewdzięcznością. I ja musiałabym w tym mieć sumnienia skrupuł, gdybym widząc WMMPana afekt szczery nie miała go podobnym oddawać afektem. I jeżeli w tym jest dobrego sługi stateczna wola i umysł, znajdzie tu pana i miejsce; zasługi zaś, że są na dyskrecyjej dane, dlategoż osobliwego mogą spodziewać się respektu.” Dopiero ja podziękowałem. Wypisować, co się przy afektach mówiło, siła by. A potem — miałem wyrostka Dzięgielowskiego, co grał na skrzypcach i śpiewał ładnie — kazałem mu zaśpiewać: Niech komu nadzieja ściele Różnych fortun na myśl wiele: Ja już będę tryumfował, Kiedym szczęśliwie stargował. Domyślili się, co się dzieje, po tej pieśni. Przyszedł do nas brat jej rodzony: „Wierę, siostrzyczko, a godziło się to, nie radząc się nas? Ale dobrze i tak, chwała Bogu!” Owa się omawia, że tu nic nie masz, tylko że pieśń śpiewają taką, jaki ma w sobie tekst. A oni już wmawiają gwałtem, że „jużeś deklarowała”, piją za zdrowie vivat. Pierzcień jej obaczywszy u mnie na paku, tymże bardziej potem tańcować, podpijać, jak to bywa. Już tedy beż wszelkiej ceremonijej poczęliśmy z sobą mówić de tempore; ona powiedziała: „Choćby i jutro, gdyby nie piątek.” Ja jednak, podziękowawszy za deklaraicyją skutku prędkiego, mówię: „Moja Mościa Pani, ja mam rodziców, bez których błogosławieństwa odmieniać stanu nie mogę, bo takie mam od nich przykazanie. Z łaski WMMPaniej dosyć mi się stało, kiedy mam słowo, którego — rozumiem— że, mi WMMPani dotrzymać raczysz; ja też pewnie takim nie myślę być niestatkiem, a w ostatku niech będzie to słowo na papierze. Ja za dwie niedzieli tę drogę objadę, wolą rodziców uczyniwszy, krewnych też tu cokolwiek z sobą sprowadziwszy będę kłaniał WMMPaniej i o efekt danego słowa prosił.” — „Żadnym sposobem to [by] być nie mogło, ale zaraz żeby było, jeżeli ma co być.” Już tedy i pan brat Jędrzej accessit do tej rady, namawia, prosi, żeby nie odwłóczyć, obiecuje wielkie uczynności, zapisy. Tak mi tedy poczęli oboje głowę mozolić brat z siostrą: „Jeno koniecznie żeby to w niedzielę było, dalej nie odwłóczyć; pobłogosławią tobie rodzicy i potem, a jeszcze to ważniejsze, kiedy obojgu błogosławić będą” — już mi też i żal było owej kobiety, widząc jej wielki afekt, i mówię: „Życzysz WMMPani, żeby tak było?” Odpowie: „Życzę, Bóg widzi, bo ani wiem, czemu mi Bóg do ciebie skłonił serce.” Dopiero deklarowałem: „Niechże tak będzie, jako jest wola boska i wola wasza!” W niedzielę piszę list do pana sochaczowskiego prosząc na wesele oraz i o muzykę; a tymczasem pojechaliśmy do kościoła do Mironic . Jak tam przyjechał mój Orłowski, przyjdzie [Śladkowski] do żony, która jeszcze leżała, powie jej to; kiedy się to porwie z łóżka, wypadła do izby w koszuli, pyta: „Co to tam, Orłowski, robicie w Olszówce? Sen to ty jakiś powiedasz? Nie wierzę ja temu.” Powie Orłowski: „Nie sen, Mościa Pani, bo tam już do tego czasu, nie wiem, jeżeli do szlubu nie jechali.” — „Kiedy to tak, co prędzej pisz list! Biegaj „do pana, proś, żeby się zatrzymał, aż my przyjedziemy; gdyby mi szyję stracić, to z tego nic nie będzie.” Pobieżał Orłowski list wziąwszy. A tam rozruch: „Zaprzągaj! Ubieraj się!” Przybieży Orłowski; już nas zastał w kościele. Przeczytam list. Sama zaś kasztelanowa na końcu listu przypisała: „Przez miłość boską proszę cię i zaklinam, zatrzymajże się z szlubem aż do mego przyjazdu; będzie to z twoim lepszym.” Oddałem ja [się] tedy Panu Bogu prosząc: „Boże mój w Trójcy Świętej [jedyny], proszę Cię, Stwórcę swojego: jeżeli jest z Twoją przenajświętszą wolą to przyszłe moje postanowienie, racz łaską Ducha swego przenajświętszego natchnąć serce moję, czy czekać, czy nie czekać.” Skończyła się msza; mówię tedy do żony swojej przyszłej: „Mościa Pani, cóż to czynić: czekać czyli nie?” Rzecze: „Dla Boga, nie czekać, bo oni nam zatrudnią rzeczy.” Poszliśmy tedy do ołtarza, zagrano Veni Creator, wzięliśmy potem szlub. Idziemy już od ołtarza, aż tu walą się we drzwi jego kapela. „A my do usługi WMMPana.” Ja rzekę: „Jużeście omieszkali do ołtarza, ale u stołu nadgrodzicie to nam.” . Pojechaliśmy do domu z gościami, aż też dopiero: jadą owi państwo; inwektywa na mnie, gniew, furyja: a że „tak miało być?”, a że „takie słowo szlacheckie? Przynajmniej nas było poczekać z szlubem.” Im się omawiam, że już list przyszedł po szlubie i pierwszy, i teraźniejszy; darmo. „Czemuś do nas nie wstąpił, tu jadąc?” Gniew. Sam -ci zaś przecie już nie uważał, a podpiwszy sobie, był wesół, żonie też swojej mówił: „Już to temu dać pokój! Znać, że to wola boska, niech mu Bóg błogosławi?’ Ale sama gniewała się, jeść nie chciała, przymawiała i w taniec nie poszła, aż nazajutrz; a my po staremu weseli byli I tak się musiało stać, jako się Bogu podobało, nie jako ludziom; niech Jemu będzie wieczna cześć i chwała! Bo pewnie bym był kontent z tego ożenienia, gdyby mi Pan Bóg dał chłopca jednego z nią; ale i tego nie masz, i kłopoty wielkie ogarnęły mię dla jej dziecinnych interesów, o czym będzie niżej. Zastałem tedy w Olszówce urodzaje srogie wszelakich zboż, ale cóż, kiedy zbyteczna była taniość. Arenda ekspirowała; trudno było zatrzymać gumna, korzec za nic, to się to tylko trwoniło zboże! W tydzień po weselu jedzie pan Komorowski, podstarości nowomiejski, po deklaracyją ostatnią do mojej paniej, a prawie już na wesele, i z przyjaciółmi stanął w Wodzisławiu. Aż mu faktor jego mówi: „Mości Panie, jeżeli Waść każesz mięsa kupić na obiad?” Powiedział: „Nie każę, bo ja w’ Olszówce będę na obiad.” Żyd rzecze: „Bardziej bym ja życzył tu kazać jeść gotować, bo tam Waść nie będziesz wdzięcznym gościem:” — „Czemu?” —- „Temu, że tam już teraz kto inszy gospodarzem, bo już to tydzień, jako za mąż poszła.” Dopiero się Komorowski za głowę [chwyta]; i takci tam-ci najadszy, przenocowawszy i nazajutrz się rozjechali. Potem zaś sobie poodsyłali owe symbola amicitiae, pierzcienie; tylko jednej poduszki nie chciał oddać. Jakośmy się potem poznali, wińszował mi, „żeć się to dostało, co się mnie było podobało; ale też za to poduszki nie wrócę, kiedy się tobie ta głowa dostała, co na niej sypiała”. I był’ mi zawsze dobrym przyjacielem, ożenił się prędko potem; pojął wdowę, panią” Brzezińską, ale tak złą kobietę, że się nieszczęśliwym nazywał i przysiągł księdzem zostać, jeżeliby go z nią Pan Bóg rozłączył. I tak się stało, bo mu prędko umarła, a on został księdzem i umarł. Był też potem pogrzeb królowej Ludwiki w Krakowie , na który pojechaliśmy z żoną, i zaraz tam poczyniliśmy sobie dożywocie; zapisować mi chciała cum assistentia braci reformacyją swoję; alem ja tego nie chciał mówiąc, że „ja sobie urobię substancyją, byle było na czym”. Dziwowali się ludzie temu bardzo, mówiąc, że to pierwszy przykład tych czasów, żeby kto wdowę biorąc miał pogardzać jej largicyją. Drudzy to zaś chwalili. Z krewnymi wielu widziałem się w Krakowie podczas pogrzebu; ci wszyscy niekontenci byli z mego ożenienia, z tej przyczyny, że to daleko od nich. Tegoż roku hetmani pomarli: Lubomirski i Potocki. Tegoż roku okazyja była pod Podhajcami, a po prostu wojsko nasze z Sobieskim hetmanem w oblężeniu było od Kozaków i Tatarów ; aleć przecie P. Bóg naszych eliberował. Stanęli potem obozem pod Otynią, tam defensive tę przewlekli kampaniją. Potem była komisyja. Mnie na tym pierwszym wstępie panowie Krakowianie poczęli lekce ważyć nazywając mię adweną. Dopiero tego w łeb, tego w nos, tego po plecach; i takci uczyniłem sobie pokój, żeć mię przecie nie nazywali adweną.