1
Pod smutną gwiazdą Kazimierz się rodził:
Za niego we krwi ukraińskie niwy,
Za niego spisek sąsiadów nachodził
Kraj nieszczęśliwy.
2
Nasza to chciwość i nieludzkie kary
Zburzyły naród Kozaków waleczny,
Chytry Chmielnicki, połączon z Tatary,
Mścił się bezpieczny.
3
Nie starła plamy Pilawców, Batowa,
Pod Beresteczkiem pamiętna wygrana,
Ni się pomściła młódź, walczyć gotowa,
Śmierci hetmana.
4
Wtenczas się na nas zapalił gniew Boski:
Moskwa litewskie krainy wojuje,
A godzien przekleństw niecny Radziejowski
Szwedów zwołuje.
5
I Brandenburczyk, niepomny na maństwo
Wkracza z Rakoczym z niewiarą zuchwałą,
Rzekłbyś, że dawniej tak przemożne państwo
Już zginąć miało.
6
Lecz Jan Kazimierz wśród ciężkiej przygody
Okazał umysł odważny i stały;
Ani go klęski, rycerstwa niezgody,
Ugiąć zdołały.
7
Choć król, jak żołnierz, i walczył, i ścigał,
Przez trzy dni toczył boje pod Warszawą,
Uległ fortunie, lecz się zawsze wzdrygał
Okryć niesławą.
8
Pod nim Czamiecki, mąż nieustraszony,
Wszędzie, jak piorun, błyskał i uderzał,
Ni męstwu jego ocean zburzony
Kresu zamierzał.
9
Rewera Moskwę, a Jerzy z Szreniawy
Przeważnie walczył Szwedy i Kozaki,
Odzyskał Prusy, wiodąc pełen sławy
Zwycięskie znaki.
10
Z nieprzyjacielem, zewsząd powstającym,
Nieraz, gdy nawal śniegu lasy chyli,
Wśród srogiej zimy, pod niebem iskrzącym
Nasi walczyli.
11
Przez lat dwadzieścia w wojnach z najeźdźcami
Król ten odzyskał kraje utracone;
Wtenczas umyślił, złamany trudami,
Złożyć koronę.
12
Zwoływa na sejm naród zjednoczony;
Tam płacz powszechny gdy mu glos przerywa,
Do ludu swego, sam żalem ściśnięty
Tak się odzywa:
13
„Już to ostatnia godzina dochodzi,
„Gdzie mnie zgiętemu ciągiem długiej pracy,
„Sytemu wieku, rozstać się przychodzi
„Z wami, Polacy.
14
„To berło przodków, tę świetną koronę,
„Wszystko, co świat ten tak chlubnym uznaje,
„Król wasz i ojciec, dzieci ulubione,
„Dziś wam oddaje.
15
„Wspomnijcie, żem ja w czasach nieszczęśliwych
„Najpierwszy z wami w nieprzyjaciół godził,
„I żem ja z pola bojów zapalczywych
„Ostatni schodził.
16
„Karzcie swywolę, jeśli nie zechcecie,
„(Tyle jej smutnych doznawszy przykładów)
„Bodajbym nie zgadł, ale się staniecie
„Łupem sąsiadów.
17
„Żegnam was, dzieci! zaklinam ze łzami
„Na pamięć przodków, na moje siwiznę,
„Brońcie orężem, wspierajcie radami
„Lubą ojczyznę.
18
„Gdziekolwiek przyjdzie dni mych kresu dożyć,
„Skończyć gorycze, ciężkie niepokoje,
„Błagam was, raczcie w grobie przodków złożyć
„Popioły moje.”