Na posadzkę zapustnej sceny,
Gdzie tańcowały pierwej tłumy mask,
Patrzyłem sam, jak wśród areny,
Podziwiając już pierwszy słońca brzask.
*
I na jasnej woskiem zwierzchni szyb
Kreślone obuwiem lekkim kręgi,
Jakoby czarodziejskich pisań tryb
Mówił do mnie z ziemi jak z księgi.
*
Listek kwiatu, upuszczony tam,
Szepnął mi coś papierową wargą;
— Wśród salonu pustego sam i sam
Rosa jemu i świt… byłyż skargą?
*
Otworzyłem okno z drżeniem szkła,
Że aż gmachem moja wstrzęsła siła,
Z kandelabrów spadła jedna łza — —
— Ale i ta jedna — z wosku była!…