Na przyjazd Teofila Lenartowicza do Fontainebleau

1
Złoto-struny! – albo ja wiem,
Jak pisać do Ciebie?
Choćbym pisał piórem pawiem
Umaczanym w niebie,
I to mało…!

*
Jedwabniejsze piór powianie,
Błękitniejsze znasz otchłanie
Z gwiazdą białą…!

*
To – napiszęć ja bogaciéj
Posłem dobrym –
Jednym z młodszych Twoich braci,
Kornie-chrobrym…

*
Gdzieś go znałeś za-tym-znaniem
Lub nad-znaniem tym;
Za tym czasów-urąganiem,
Co nie dzwoni w rym.

. . . . . . . . . . . . . . . .

2
Lepiej, że on w Fonteneblo
Niż ja – dzikie ptaszę,
Bo strzeliściej się ze-szczeblą
Pogadanki Wasze…

*
Jak orzechu strojna perłą
Z wiatrem igra leszcz,
Takie pieśni jego berło,
Taki to on wieszcz.

*
A tak śpiewny, że aż śpiewam,
Dobry, że aż żal;
Czysty, że aż się spodziewam;
Szczery – że choć chwal!

. . . . . . . . . . . . . . . . . .

3
Niech Marianka on uściśnie,
Pannie – kwiat zaniesie
I czerwone z Wami wiśnie
Je – i chodzi w lesie.