I.
RÓWNOŚĆ, WOLNOŚĆ, BRATERSTWO.
W twoje chóry — pieśni nasza
Czegóż-bo nie wplecie?
Od ołtarza do pałasza
Wszystko, co na świecie. . . .
Z ciebie, z ciebie powyrasla
Nowy lud — i miasta. . . .
Ty przelecisz granic straże,
Kraty Cytadeli,
I zadziwią się mocarze
Że cię nie widzieli;
I zadziwisz myślicieli
Że tak skromna szata,
I że prządka u kądzieli
Tak wysoko lata.
Zdarłeś piórka do pisania
Panie Mikołaju
Wzrosną piórka do latania
Po nie twoim kraju;
Tylko z Bogiem i z tą wolą
Co w łasce u Boga —
A popioły zaswywolą,
Wstrząśnie się podłoga;
I ze sklepień podkościelnych
I z oranej ziemi
Wielu wstanie nieśmiertelnych
Z szablami jasnemi —
Pierwsi będą od przeszłości
Od przyszłości drudzy,
Tamci króla Jegomości
Ci, królowej słudzy.
Jak kto kocha, tak niech kocha,
Szczęść mu Panie Boże,
Równie dobry pług jak socha
Jeźli dobrze orze —
Niech bywalcy, co za morzem
Strasznie się zmądrzyli
Szydzą zdrowi, że dziś orzem
Jak starcy uczyli.
Z Bogiem; z Bogiem panie bracie
Jeszczeć to sie zmieni,
Niech no jeden spocznie w chacie
Drugi się ożeni.
Tylko śmiechu nieodmieniem
Z tych pociesznych swarów
Co niewarte (z przeproszeniem)
I smyczy ogarów!
Tylko zmienim nienawiści,
Cnocie hołd oddamy,
I mądrości, co wyczyści
Po łańcuchach plamy.
Po łańcuchach Cytadeli
Go aż serce toczą
I tych — cośmy nie widzieli
Że są ale tłoczą.
I tych w prawo i tych w lewo
I tych od zachodu,
Gdzie jest pono wolne drzewo
Ale człek mrze z głodu.
Wolność w Polsce będzie inna;
Nie szlachecko-złota,
Ni słomiana wolność gminna
Od plota do płota.
Ni słowieńsko-przepaścista
O tatarskim czynie —
Ni ta, z któréj kabalista
Śni o gilotynie.
Wolność będzie z dobrej woli
Jak w pieśni rymowéj,
Gdzie i z nutą myśl swawoli
I nuta gra słowy. —
Każdy Polak z Łaski Bożej
Strój — a narodowy;
Jeźli, albo przez się tworzy
Dla Polski, królowej;
Lub przez Polskę dla jej dzieci
Z wysokości świeci.
Przez się tworzy narodowi
Kto się doskonali;
A przez naród człowiekowi
Kto naród ocali.
Lecz ta Polska nieskończona
Przez cel którym pała,
Więc to tylko dwa ramiona
Świeckiego jej ciała.
Dwa ramiona orła – krzyża-
Co spodem jest z roli,
Górą, k’niebu się przybliża
Przez to co go boli.
A przez rolę, czyni wiara
Bo rzucasz nasienie;
I już Bóg się o nie stara
By miało korzenie.
A zaś przez się (więc przez życie)
Czyni umiejętność,
Co nadziei ma sowicie
Nie dba o majętność.
A przez miłość — dobrej woli
Narodu, stróżowie;
Go nie z roli ani z soli
Lecz z ciernia na głowie.
A przez wiarę tylko w Boga
Równość jego synów,
A przez miłość tylko droga
Do Braterstwa czynów.
A przez pewną swych kolei
Choć w górę podrywa
Chrześciańską moc nadziei
Wolność się zdobywa.
Wolność bowiem, to nadzieja,
Zawsze ona w dali;
Zawsze u niej ja i nie-ja
I zawsze się pali.
Wolność nie jest to dziewica,
Jak marzy pachole,
Ni płaczliwa pokutnica
W niedostępnym dole.
Wolność nie jest rzecz pędząca
Jedno pęd pocisku —
Nie osoba kochająca
Lecz ogień uścisku.
Wolność jest to wszech-użycie
Wszech – potęgi bytu;
I dla tego to widzicie
Że zawsze u szczytu.
A jak słońce choć w osobie
Swéj, za światem gore;
Przez wydany kwiat na globie
W rękę jednak biorę;
Tak i wolność — spółeczeństwa
Słońcem jest duchowem;
Lecz przez kwiaty bezpieczeństwa
Wieńcem narodowym!
Lecz przez wonie onych kwiatów,
Modlitwą – nauki;
A przez piękność ich szkarłatów
Arcy-stylem sztuki. . . .
Pieśni — pieśni! w twoje chóry
Czegóż – bo nie wplecie? !
A twojemi czegóż piory
Nie rozdasz po świecie — ?
II.
NIEWOLA.
– Niech no które wolność pola
Ozłoci promieniem;
Wraz tem czarniéj i nie-wola
Określa się cieniem.
Nie ma woli bez nie-woli;
Nad ich zespoleniem,
Chce czy niechce wszystko boli
Ciałem — lub sumieniem.
Bo jak Twórca w próżni ciała
Światłość z cieniem różni;
Tak i Ludzkość niech oddziała
W ideału próżni.
A w rozdziale tylko prawém
Wolności z niewolą;
Pod balsamu zginą jawem
Sny, co jawnie bolą.
* * *
Każdy Polak prawem życia
Swój — I śmierci kara
Wyrzuconą jest z użycia
Jak pogan ofiara. . . .
Lecz kto świętych praw morderca
Świętość sam utracą,
I z wolności się wszech-serca
W niewolę powraca;
I przykowan jest do roli
Jak w Carstwie człek-rolny –
Tak, iż Carstwo do niewoli
Pójdzie w Polsce -wolnéj!….
III.
WŁASNOŚĆ.
Własność nie jest posiadaniem
(Często niewłaściwie),
Lecz spółeczném używaniem
Tego, co w nas żywię.
Bo Mikołaj téż posiada
Litwę i Koronę;
A jednakże coś w nas gada,
Że to ukradzione.
Posiadaczy, praw on strzeże,
Komunistów wiesza;
Tylko jeźli sam co bierze
To sam się rozgrzesza.
Własność tedy to rzecz inna,
Inna posiadanie
Pierwsza z rodu już niewinna ,
Druga, jak się stanie. —
Każdy Polak z Łaski Bożéj
Swój — przez prawo-życia,
Więc gdy przez się co, utworzy
To ma się z użycia
A jak tylko dobrze ma się
To przez mienie działa,
Kiedy inni w tymże czasie
Przez się, z potem ciała.
Ci czas mają — ci zaś mienie,
Niechże tedy wpływa, „
Kto ma mienie, przez sumienie
Na czasów ogniwa.
Bo jak czasy złe nastaną,
Wszystkich będzie wina —
Ale pierwej ci powstaną
Którym idzie ślina.
Gdy zaś zdumi właścicieli:
Że ludzie pochyli,
Na ojczyzny się mścicieli
Wy-heroicznili;
To zadziwić zdolna wzajem
Tamtych obojętność;
I zerwawszy z obyczajem
Wpadną na majętność.
I gwałt taki się rozniesie
Jakieyo nie było,
Tak, ze drzewo drzewu w lesie
Będzie zazdrościło.
Nie ma mienia bez sumienia;
Na każdej zagrodzie,
Ciążą długi uprawienia
Wolności w narodzie.
Życie z życiem tak graniczy
Jak zagon z zagonem,
1 nad rolą, nie rolniczy
Świat jest osiedlonym.
Każdy własność ma takową
Że chce posiadania,
I za pracą narodową
Lub ziemią ugania.
Kto nie ż czasu ale z mienia
Pan — niech się nie nudzi,
Lecz niech mienie u-sumienia
Przez naród dla ludzi.
I jest większy kto posiada
Jakby nie posiadał,
Niż kto służy u sąsiada
By sam tylko jadał.
Lecz i taki co nie może
Innych darzyć mieniem,
Kiedy w duchu się rozmoże
Nad-da poświęceniem.
Bo i przez się ( więc przez życie )
Tworzy umiejętność,
Co nadziei ma sowicie,
Niedba o majętność.
* * *
Własność tedy, to rzecz inna,
Inna posiadanie —
Pierwsza, z rodu już niewinna,
Druga, jak się stanie.
Lecz, co stanie się niewinnem
To ma wiedzę siebie;
A co takiem, bo dziecinnem
Tego wiedza w niebie.
Własność tedy, ta z człowieka
Co szepce mu w duszy;
Niech się w żądzę nie rozwścieka
Bo i własność skruszy.
A bez takiej człek własności
Błotem się już stawa;
I podlega konieczności,
Jak płynąca lawa.
Zalać może tłum chwilowo
Lecz nic nie ocali;
I podepczą go na nowo
Jak będą wracali.
Własność, żądzą i szaleństwem
Zniszczyć się jest w stanie,
A zaspanem bezpieczeństwem
Głupie posiadanie….
* * *
Pieśni, pieśni, — w chóry twoje
Czegoż bo nie wplecie,
Wszystkie serca niepokoje,
I te, co na świecie! —
Boże! — wiecznych praw artysto,
Jak u Ciebie rządnie;
Nadzmysłowie-oczywisto
Serdeczno-rozsądnie.
Lilia, własność ma, kwitnięcia
Białemi kielichy,
Ani zajrzy barw książęcia
Tulipanom pychy.
Ani zajrzeć może komu,
Taka najpiękniejsza!
Jak chełpliwy dąb z ogromu,
Lub trawka najmniejsza…
IV.
RZECZ-POSPOLITA.
Co u zwierząt znakomitem,
To u ludzi krzywość,
I co tobie pospolitem
Dla mnie osobliwość.
Pospolitych rzeczy zatem
Taka jest różnica,
Jak różnica świata z światem,
Z księżycem księżyca. –
Wszędzie, pewne prawd nasiona
I kształtów warunki —
Ziemię, ludzi i imiona
Po-krewnią w stosunki.
Tych stosunków spokrewnienie
W treści, co rozkwita,
T jak drzewa jest nasienie
To rzecz-pospolita.
I nie spisek ani zmowa,
Ani sprzysiężenie,
Ani żadna partia nowa
Lecz wielo-sumienie.
Rząd, jest tylko sprawiedliwość,
Co nie-prawem karze;
Gromi nawet nieuczciwość,
Szanuje ołtarze.
Rząd, naczyniem jest przedziwnem
Dla rzeczpospolitéj;
Co zeń wieńcem się oliwnym
Przelewa w błękity.
Pospolita rzecz jest — wiecie
Co, rzeczpospolitę ?..
Miłość tylko — ta na świecie
Żebraczka niby to.
To, o bracia! — a nie jaki
Krój — lub chorągiewka,
Albo inne jakie znaki
Albo jaka śpiewka.
Pieśń to cala i ogromna
Ziemi śpiewająca,
Jak stworzenie wiekopomna,
Końca niemająca.
I że miłość, więc dla tego
W tak różne odcienia
Prze-pokrewnia do jednego
Światów wszech-sumienia.
Bo są różne prawd nasiona
I kształtów warunki —
Co grunt, ludzi i imiona
Pokrewnią w stosunki.
Bo i nieme zmarłych słowo
W pomniku lub czynie,
Bo i przeszłość jednakewo
Z przyszłością tam płynie.
I rząd tylko despotyczny,
Co u-jedno-dusza
Prąd miłości różnoliczny,
Taki — to katusza!
Taki tylko z piekła rodem
Runąć ma i runie —
A rozleje się przechodem,
Swąd po jego trunie.
I nie-rządu przejdzie chwila,
Jak dla doświadczenia,
Czy już miłość się do-sila
Do swego dojrzenia.
Pospolita-rzecz, panowie —
To nie niersądnica!
Lecz w gwiaździstym złotogłowie
Czysta anielica.
Przywiedź króle i mocary
Żeby z nią mówili
A zobaczysz czy tijary
Przed którym uchyli — ?
Przywiedź kąty i szalbierze
Co na wolność kradną,
A zobaczysz czy jak źwierze
Do stóp jej nie. padną.
Węże ona zdepce nogą
Liliowej białości,
I przed Panem nieubogo
Zabłyśnie w miłości…
* * *
Panie! — pieśniom szaty dałem
Takie ubożuchne,
I o sztuce zapomniałem,
We wszech-pieniu głuchnę:
Głuchnę, ślepnę — w górę lecę,
Olśnąłem, nie świecę…
Zapatrzyłem się w pięknościach
Wielkiej męczennice,
W opatrznościach i w litościach
Twych — nad błyskawice.
Panie! — iluż to ja znałem
Wierniejszych Ci — Panie!?.
Co modlili się chorałem
Cierpiąc katowanie;
I łzy leli — i krew leli
W strasznej Cytadeli.
Tworzącego zeszlij ducha
A kamień, posłucha…
I rozwiane piasku ziarna
Po nieswoich sieniach —
1 gdzieś zaschła krew ofiarna
I prawdy w sumieniach…
* * *
Niech przeciwnik nie ucztuje
Na ducha pogrzebie,
Ani bioder przepasuje
Z odgróżką na Ciebie.
Ani w mieście siedząc dużem
Chorągwi rozwiesza;
Co na jednej-słowo: zburzym,
A na drugiej: rzesza.
I niech złości te ustaną
Pomiędzy rodzeństwem;
Bo i słodycz wyczerpaną
Tem lichem męczeństwem.
Falalności też duchowie
Niechby już przestali;
A stróżowie aniołowie
Zdala nie płakali.
Tworzącego zeszlij ducha
Na świata bez-tory
A i głaz się udobrucha
Zakwitną topory.
I roz-kapią się woniami
Te czarne chmurzyska,
I psalmami, motylami,
Wyfruniem z mrowiska!..
Chwała — chwała Tobie Panie,
Chwała — —
Niech się stanie.