JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚCI
URBANOWI VIII PAPIEŻOWI
Wiek dziecięcy i pierwszą młodość Króla Królów w siedmiu wizerunkach, Ojcze Święty, Twojej Świątobliwości ofiaruję. Nowy to rodzaj malarstwa. Tu nie drzewo, nie miedź, nie płótno przedstawia te obrazy, ale niebo i barwy, nawet podczas najciemniejszej nocy widziane. Arcydzieło zaś tak mistrzowskie, że Apellesowi nie ustępuje, a niemal go przewyższa. Starożytność dzieliła niebo na czterdzieści ośm gwiazdozbiorów, pomiędzy którymi wiele jest bajecznych, jak to widać z Hygina i z innych. Nie podobało się twórcy nowego malarstwa, że ciemności bajeczne łączono z blaskiem niebiańskim. Przystąpiwszy do połączenia prawdy ze światłem, a światła z prawdą, nakreślił tylko pierwsze zarysy obrazu, krótko jednak przed śmiercią polecił biegłemu artyście, a żeby do niego użył barw właściwych. Ta tajemnica sztuki przez kilka rąk od czasu Kopernika w Akademii Jagiellońskiej przechodziła, o czym dowiedziawszy się w zaufaniu od profesorów, w celu bliższego jej poznania do Prus się udałem. W cichości poszukiwałem, lękając się, a żeby tak znakomity wynalazek albo raczej szczątki wynalazku rąk moich nie uszły, albo (ponieważ dzisiejsze umysły są zazdrosne i nieużyczliwe), ażeby z niego czego nie uroniono. Wreszcie najprzewielebniejszy śp. Szymon Rudnicki wprowadził mnie do dawnych bibliotek warmińskich, z których już niejedną zrabowała ręka świętokradcza. Tam, gdy nic nie pomijam, gdy przeglądam najdrobniejsze nawet karteczki, którym biegli mistrzowie znakomite swoje odkrycia powierzają, natrafiam wreszcie na owo Archimedesowskie εύρηκα, εύρηκα! Kopernik odrzucił dawne 48 obrazów, wprowadził nowych 49, zapewne dla godności siódemki, albo też (czemu bardziej wierzę), ażeby miał środek w równej odległości od krańców: wizerunek bowiem dwudziesty piąty jest zarazem środkowym całego szeregu. Boże dobry! jakże to piękne! jak świetne, jak wspólne wszystkim wiekom i miejscom. Każdy wiersz przedstawia gwiazdę zupełnie dokładnie, czyli (wyrażając się matematycznie) bez żadnej niejasności. Już przed szesnastu laty w pierwszej zapowiedzi o tym przedmiocie cośkolwiek nadmieniłem. Następnie przed dziesięciu laty wyjeżdżając do Italii, w powtórnym wydaniu pod auspicjami czcigodnego i najprzewielebniejszego Marcina Szyszkowskiego, z Bożej łaski biskupa krakowskiego, posłałem kilka ich egzemplarzy małego formatu do Rzymu moim przyjaciołom, mianowicie zaś wielebnemu Abrahamowi Bzowskiemu [3], oraz innym jeszcze osobom w Niemczech. Czy też widział je Bayer [4] albo jego następcy? Bóg to raczy wiedzieć. Nie opierają się oni zaiste ani na tych samych zasadach, ani tych samych nie trzymają się środków, lubo do tego samego celu zdążają. Sądzę, że będą je rozbierali ci, którzy należą do kwitnącej Instytucji Ostrowidzów [5]. Wolno będzie każdemu, według swego upodobania, rozdzielać niebo, którego dziedzictwo, według Pliniusza, jest wszystkich własnością. Ja ten podział, od pierwszego wynalazcy Kopernika przeznaczony dla świętej Stolicy Apostolskiej, wydobyty z dawnych bibliotek, pokornie ofiaruję Twojej Świątobliwości. Ojcze Święty, trzykroć Święty Ojcze, któremu są powierzone rządy nieba, wolą Boga od dawna potwierdzone, że użyję tutaj wyrażeń uczonego wieszcza Twojego.
Oby Cię Bóg, Ojcze Święty, jak najdłużej zachował dla Kościoła świętego, ażeby Twoje mile dźwięczne pszczoły nie przestawały nigdy roznosić słodkiego miodu wśród spokojności powszechnej na świecie [6].
Świętej Apostolskiej Rzymskiej Stolicy i Twojej Świątobliwości najpowolniejszy
Jan Brożek
Doktor Medycyny, Bakałarz św. Teologii
i jej Wydziału w Akademii Krakowskiej
zwyczajny profesor
Gwiazda I
O CHRYSTUSIE OBIECANYM OD PROROKÓW
Pragniecie widzieć władcę, Pana tego świata,
Którego wam przybycie nieba obiecały,
Który siebie z ludzkością, ludzi z ludźmi zbrata,
I w swym królestwie pokój im zapewni stały.
Poczekajcie! niedługo ów święty się zjawi,
Nie będzie on tak twardym jak na Paros głazy,
Owszem, boską potęgą całą ludzkość zbawi,
Chętnie prośby wysłucha, przebaczy urazy.
Lecz wielkie ducha swego odkłada zamiary,
Aby z większym pragnieniem był oczekiwany,
By Mu gorętsze serca składano w ofiary,
Kiedy na świat wyrzuci wielkie świata zmiany.
Gdy więc przybędzie Pasterz, którego świat czeka,
Zaraz i kozy strojne w bogate wymiona,
Dostarczą najczystszego i zdrowego mleka,
I z siebie dobrych rodów wydadzą nasiona.
Nie rzuci się na owcę wilk łupu spragniony,
Dziki lew z żyznej paszy bydełka nie zgoni;
Tu rosnąć będą same cukry, cynamony,
I te kwieciste wieńce drzew cudownej woni.
Bujne niwy wydadzą obfite pastwiska,
Pasterz owce paść będzie na tej tłustej roli,
A tam gdzie jedno czyste z nieba źródło tryska,
Tysiącami spragnionych napoi do woli.
O ty, źródło czyściejsze nad szkło przezroczyste,
Co płyniesz bez początku, zawsze, wszędzie, czyste,
Przypływaj nam nareszcie, dokończ Twego cudu,
Ugaś pragnienie Ciebie spragnionego ludu.
Gwiazda II
O CHRYSTUSIE POŻĄDANYM OD OJCÓW
Czemuż stoi otworem mieszkanie Proroka?
I czemu dawniej skryte świetniej słońce błyska?
Czemu dziś i ta słodka pilnych pszczół patoka,
Po twardych skałach płynie, z nich na świat wytryska?
Czemuż bitne narody milczą osłupiałe,
I lśnią się bujne niwy odziane w szkarłaty?
I czemu ten widnokrąg, to powietrze całe,
Wszędzie wokoło rozrzuca woniejące kwiaty?
Dziś brzemienna Elżbieta, co niepłodną była,
Śpiewa z brzemienną Panną świątobliwe pienia,
A ta radość, co w piersi tych niewiast ożyła,
Swoim głosem dosięga niebiosów sklepienia.
Do ich domu tak często pilny anioł wlata,
Wesoły przylatuje, weselszy odleci,
Zwiastuje tego Króla, tego Pana świata,
Tego ojca, co spóźnia przybycie do dzieci.
O świetne pokolenie najwyższego Pana,
Narodź się już raz, narodź! z przeczystej dziewicy.
Długo oczekiwany, od rana do rana,
Zstąp z łona Ojca, użycz nam boskiej prawicy.
Pociesz spiesznie strapionych! daj nam Twego chleba,
O to Ciebie, Dziecino, w pokorze błagamy;
Spojrzyj przecie na ziemię z wysokiego nieba,
Przyjdź koić troski ziemi, otwórz szczęścia bramy.
O ty, nader szczęśliwa Panno! w świętych gronie,
Która już nosisz w sobie niebiańską ozdobę,
Ty, Jutrzenko, zrodzona na świętości łonie,
Zwiastuj nam prędko światło i szczęśliwą dobę.
Gwiazda III
O CHRYSTUSIE Z DZIEWICY NARODZONYM
Któż Cię dziecino złożył w stajence ubóstwa?
Jakież ręce Twe Ciało od zimna zasłonią?
Oto Najświętsza Panna, darem swego bóstwa
I czystości dziewiczej opiekuńczą dłonią.
Ona w swojej czystości w złote cnoty zdobna,
Tchem niebieskim świętego ożywiona ducha,
Zawsze wypogodzona, aniołom podobna,
Sercem troskliwej matki płacz dziecka wysłucha.
Sama go na dziewiczym swym łonie piastuje,
Z śnieżnej piersi najświętszy pokarm mu dać śpieszy.
Z miłością macierzyńską ciągle go pilnuje
I płączące niemowlę i pieści, i cieszy.
Tutaj wół, a tam osieł oddechy czystymi,
Uklęknąwszy, to boskie Dziecię pokrzepiają;
Tego, co lud nie poznał na tej świętej ziemi,
Tego już bezrozumne zwierzęta poznają.
Z górnych niebios zstępują i aniołki małe,
Aby wdzięcznym swym chórem oddać Panu chwałę:
Chwała niech będzie Panu w miłości i wierze,
Pokój ludziom, co pokój umiłują szczerze.
Pastuszkowie, gdy trzody na pastwisku strzegli,
Do żłobu przywołani od trzódek odbiegli,
Dzieciątku głoszą chwałę w miłości i wierze,
A pokój ludziom, pokój miłującym szczerze.
Niebiosów słodkie hymny wielbią boskie Dziecię,
Brzmi radość i wesele po przestronnym świecie,
Chwała niech będzie Panu w Trójcy Jedynemu,
A pokój, pokój wieczny wiernym Bogu swemu.
Gwiazda IV
CHRYSTUS JEZUSEM NAZWANY
Już ósme w swym porządku światło zajaśniało,
W nim i początek światła boskiego widziano,
A pierwszy obrzęd prawa dopełniając z chwałą,
Narodzonemu dziecku imię JEZUS dano.
Od tego dnia rok każdy swój początek bierze,
Światu go przekazały łzy i krew dziecięca,
Tę epokę naznaczył JEZUS swojej wierze,
Bo ją w sobie poczyna i w sobie uświęca.
O! ludu zatracony, przybywaj w tę stronę,
Tutaj, przy tym dziecięciu twe zbawienie całe,
Godłem tego zbawienia Imię ubóstwione,
Imię JEZUS świętością bogate, wspaniałe.
Jeśli się więc kto lęka o zgubę w złej doli
I ubóstwo mu grozi gdy utraca mienie,
Niechaj w modłach się odda świę tej BOGA woli,
A w nim zawsze pozyska pokój i zbawienie.
Jeśli na kogo szatan swe sidła zastawi,
Jeżeli świat lub ciało dobrego uwodzi,
Niechaj wezwie JEZUSA, Jego imię sławi:
A On go zabezpieczy i złemu przeszkodzi.
Gdy kogo znowu długa wciąż choroba nęka,
Jeżeli śmierć straszliwa przejmuje go trwogą:
Ulgę mu zaraz sprawi boska Pana ręka,
Skoro Go tylko wezwie szczerych modłów drogą.
Ktokolwiek zgoła wzywa to Imię tak drogie,
I na łaskę zasłuży ofiarnymi śluby,
Temu JEZUS da życie szczęśliwe i błogie,
Bo sama ufność w Panu ratuje od zguby.
Gwiazda V
O CHRYSTUSIE UCZCZONYM PRZEZ TRZECH MĘDRCÓW
Gwiazda, co świetniej błyszczy na niebieskim świecie,
Do Betlejem prowadzi trzech mędrców, trzech króli.
I kogóż więc szukacie? Czy JEZUSA chcecie?
W tej chacie JEZUS leży; zbliżcie się powoli.
A wszedłszy do stajenki, gdzie Pan na was czeka,
na kolanach uczcijcie tę dziecinę małą,
Lecz wielką duchem Boga i duszą człowieka,
Bo w postaci dziecięcia bóstwem okazałą.
Z kornym czołem powstawszy, dobądźcie z skarbnicy:
Złota, kadzidła, mirry ofiarnicze dary:
Składajcie je Synowi przeczystej Dziewicy,
Z duchem tak samo czystej jak MARYJA wiary.
Słuchajcie tam miłego tego dziecka tchnienia,
To znowu mówcie z Matką, patrzcie na JEJ lica.
Tym dzieciątkiem to JEZUS, hasło wybawienia:
A tą Matką MARYJA, przeczysta Dziewica.
Już i Balaam głosił przyjście na świat Pana,
Że Go i od bezbożnych oczekuje chwała;
Jest to ta gwiazda z domu Jakuba wysłana,
Aby po całej ziemi ludom przyświecała.
Lecz dosyć patrzeliście na oblicze Boże,
Trzeba i mnogim ludom nieść pociechę błogą,
Siadajcie więc królowie na wielbłądy hoże,
Śpieszcie do nich, lecz tajną dla Heroda drogą.
Bo król Herod okrutny i srogi, i skryty,
Ów lis szczwany, co chytrą duszę nosi w sobie,
Utopiłby w JEZUSIE sztylet krwi niesyty,
Gdyby wiedział, że leży ukryty w tym żłobie.
Gwiazda VI
O CHRYSTUSIE DO KOŚCIOŁA PRZYNIESIONYM
Nie wiem, co mi dobrego zwiastuje me serce,
Myśl wesoła, chęć żywa wzywa do świątyni.
Symeonie! pośpieszmy na święte kobierce,
Niech z nas każdy do chwały Pana się przyczyni.
Patrzaj! najwyższy kapłan dąży do ołtarza
I święte składa wedle zwyczaju ofiary:
I wznoszą się ku niebu do światów mocarza,
Woniejące wokoło całopaleń dary.
Oto! i ta niewiasta w pokorze i wierze,
Łzą radości zroszone ocierając lice,
Daje swojemu Bogu to dziecię w ofierze,
Razem synogarlicę i świętą gromnicę.
Sadzą wszyscy, że Matka, jak niewiasty inne,
Wraz z synem w tej świątyni będzie oczyszczona,
Lecz nie! – tu czysta Panna, dzieciątko niewinne,
Świętych Pana wprowadza do śmiertelnych grona.
Co to znowu za światło wkoło się rozszerza?
Czy całe słońce wpadło pod święte sklepienie?
Czyli może tak błyszczy od tego ołtarza?
Nie! to cud tego dziecka, to jego promienie.
Wątłe już Symeonie chciej przyspieszać kroki,
I bierz na swoje ręce ten skarbiec uroczy,
A spełniając najwyższe niebiosów wyroki,
Nasyć nimi spragnione człowieczeństwa oczy.
Twój duch już przepowiedział, że to światło Boga
Ujrzysz w całym niebieskiej potęgi rozwoju.
Tym światłem więc sam Chrystus, w nim zbawienia droga:
Teraz błogo umierać i umrzeć w pokoju.
Gwiazda VII
O DWUNASTOLETNIM CHRYSTUSIE POMIĘDZY DOKTORAMI
Śpieszcież już do Chrystusa wy dobrzy młodzianie!
A przybywszy wołajcie słowy pobożnymi:
Witaj nam młody JEZU! witaj światów Panie!
Na tym nędznym padole, śmiertelnika ziemi.
Skądże wracasz, młodzianku? troskliwie pytamy:
Powiedz, jak Ci się dotąd wszędzie powodziło?
Nas bowiem nieszczęśliwych, u przepaści bramy,
I wiele niebezpieczeństw, i nieszczęść trapiło.
Zewsząd w kraju zebrane dwuletnie chłopięta,
Wściekły Herod, bez Boga, bez litości razem:
Jakby jakie niedawno zrodzone jagnięta,
Rozkazał pomordować swej żądzy żelazem.
My, co pod tarczą Boga trzech lat doszli przecie,
Patrzeliśmy ze wstrętem na śmierć naszych braci,
Płacz rodziców się rozległ po gwiaździstym świecie,
A Herod się ukazał w swej wilczej postaci.
Z Egiptu ocalony wróciłem w te strony,
Do tej ojców krainy, do tej mojej ziemi,
A dziś , gdy już dwunasty rok liczę skończony,
Ojca Ojców uwielbiam modły gorącymi.
Dla własnego więc do mnie schodźcie się pożytku,
I szlachetne obierzcie sobie życia wzory,
Wnijdziem razem do tego świę tego przybytku,
Z modłami uwielbienia, wiary i pokory.
Cóż to znowu za cuda w tym Pańskim kościele?
Widno sędziwych starców razem z tym chłopczykiem,
Z nim o wielkim Mesjaszu rozmawiają wiele,
A wszyscy go witali radości okrzykiem.
Jakże on zawsze skromny, jak mądrze rozprawia,
Jak jasno niezgłębione tłumaczy podania,
Jak czysto każdy przedmiot tym starcom przedstawia,
Jak trafną ma odpowiedź, jak trafne pytania!
Dla nabycia mądrości lat długich nie trzeba,
Gdy swą mądrością natchnie Duch zesłany z nieba;
To dziecię, dwakroć starcem dojrzałością ducha,
A starzec dwakroć dzieckiem, kiedy Go wysłucha.
Roku, który jest czternastym okresu słonecznego,
Dwunastym poczetu rzymskiego,
Piętnastym okresu księżycowego [7],
W Krakowie w drukarni Franciszka Cezarego.
Przypisy
1. ↑
Wikiźródła
Przypisy
Poniżej znajdują się przypisy zespołu projektu Wikiźródła, których w oryginalnym tekście nie ma.
Wszystkie przypisy są autorstwa Ludwika Antoniego Birkenmajera na podstawie wydania „Mikołaj Kopernik. Wybór pism w przekładzie polskim”, Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław 1926, Biblioteka Narodowa seria I nr 15
* ↑ Istniejąca przez cały XVI w. w uniwersytecie krakowskim tradycja, że Kopernik był autorem także poetyckich utworów, łacińskich a nawet drobnych epigramatów greckich, dotrwała była jeszcze do pierwszych lat wieku następnego. Wówczas to wybitny uczony polski, lekarz, astronom i teolog, Jan Brożek (1585 – 1652), sam gorący wielbiciel Kopernika, wiedząc od profesorów swoich o tej tradycji, udał się w 1618 r. do Warmii na poszukiwanie tak za tymi utworami Kopernika, jako też za innymi jeszcze po nim zabytkami. Wnosząc z własnej relacji Brożka, wśród następującej poniżej jego dedykacji papieżowi Urbanowi VIII, znalazł on szczęśliwie w jednej z bibliotek warmińskich poszukiwany przez się poemat pt. Septem Sidera (Siedem Gwiazd), a wiadomość (Prodromus) o tym odkryciu ogłosiwszy w roku następnym (1619), pewną ilość egzemplarzy tego druku, zapewne ulotnego, porozsyłał przyjaciołom swoim w Polsce, Niemczech i w Rzymie. Cały poemat został wydany przez Brożka dopiero dziesięć lat później (1629) w drukarni Cezarczyka w Krakowie, niezawodnie w szczupłej tylko ilości egzemplarzy, dziś bowiem znamy już tylko jeden jedyny pisemka tego egzemplarz (własność Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie). Według niego sporządzono przedruk owego poematu nasamprzód w warszawskim z roku 1854 wydaniu dzieł Kopernika wraz z tłumaczeniem polskim Ignacego Badeniego, w trzy lata później drugi przedruk staraniem dr Franciszka Hiplera (w Monasterze 1857), a wreszcie trzeci w cennym dziele tego samego uczonego pt. Spicilegium Copernicanum (Brunsberga, 1873). Prócz Ignacego Badeniego mamy jeszcze drugie, niemal współczesne tłumaczenie polskie Narbrzana Bętkowskiego (Lwów 1858), mniej jednak od tamtego udałe.
Religijny ten poemat, ody w liczbie siedmiu, każda o siedmiu zwrotkach, jest prawdopodobnie utworem młodszych lat Kopernika, brak jednak, jak dotychczas, wskazówek i znamion, które by czas jego powstania pozwoliły dokładniej oznaczyć . Napisany wierszem asklepiadejskim ujmuje ten poemat nie dającym się zaprzeczyć wdziękiem i prostotą, a według zdania znawców posiada rzeczywiste zalety tego rodzaju utworów poetyckich.
W niniejszym wydaniu reprodukujemy, z drobniutkimi tylko zmianami, zgrabny przekład polski Ignacego Badeniego.
* ↑ Uczony dominikanin polski Abraham Bzowski (1567 – 1627 w Rzymie), znany kontynuator Roczników kościelnych kardynała Baroniusa oraz autor kilku innych prac historycznych.
* ↑ Jan Bayer, jurysta i astronom augsburski, wydał w 1603 r. w Augsburgu bardzo pracowite dzieło pt. Uranometria, w którym wielorako bałamutne rozgraniczenia gwiazdozbiorów sprostował, główniejszym gwiazdom stałym na kartach ich miejsca, wyróżniające znaki (litery), a w katalogu odpowiadające im długości uranograficzne, szerokości i stopnie blasku ponadawał. Rzecz długo uważana była za doskonałą, zanim w czasach nam bliższych nie została zastąpiona przez wiele dokładniejsze tego rodzaju opisy i atlasy gwiaździstego nieba (Argelandera, Heissa i innych).
* ↑ Słynna włoska Accademia dei Lincei (Ostrowidzów) powstała w Rzymie w roku 1603 dla pielęgnowania wszelakich nauk, a zwłaszcza przyrodniczych.
* ↑ Urban VIII, przed włożeniem tiary papieskiej Maffei Barberini, miał pszczoły w herbie rodzinnym. Powyższa wzmianka jest widocznie aluzją Brożka do tego herbu.
* ↑ 1629