Czy w listku były uroki i dziwy,
Czy woni włosów, którą był przejęty,
Wróciłem drżący, a razem szczęśliwy,
I ludziom błogi i sam sobie święty.
Każdego ranka, wrsota jak ptaszę,
Z piosenką biegła pytać o zielone…
I wszystkie gaje były wtedy nasze,
l wszystkie pola, i łąki zroszone.
Królową była zbudzoną a zieleni
Nadziei moich i mojej zadumy…
Po świeże listki biegliśmy wzruszeni,
Pod szepty klonów, i pod dębów szumy.
I jeden cień nam upadał na głowy
I jednym zmierzchów objęci pierścieniem,
Nagleśmy nasze zrywali rozmowy,
I stali niemi, i głośni milczeniem.