Jacquemard i jego żona

Stary ratusz, w Awinionie,
Na ratuszu stara wieża;
Jacqucmard i jego żona
Młotkiem w stary dzwon uderza.

Płyną dnie i lata płyną,
Płynie, szumiąc, Rodan stary,
Lecz od wieków w Awinionie
Nic widziano milszej pary.

Jakikolwiek czas nad światem,
Jakakolwiek dziejów doba,
Jacquemard i jego żona
Biją raźno w młotki oba.

Rankiem biją dla Papieża,
Co był rodem z Aragonu,
A wieczorem dla Marszałka
Nic żałują także dzwonu.

Biją, kiedy Papież ciska
W obóz wroga srogie bulle;
Biją, kiedy w odpowiedzi
Langwedockie lecą kule.

A gdy Papież i Marszałek
Na teatrum nikną świata,
Jacquemard i jego żona
Biją w dzwony dla Legata.

Tak, choć ciągle się odmienia
Wielka scena, zwana życiem,
Jacquemard i jego żona
Każdą wita dzwonów biciem.

Stary ratusz — głowa grodu,
W starej głowie — mądrość stara:
— Gdy masi; wino i oliwki,
Co ci — berło czy tiara!