I pokazały jako świt daleki
Umiłowaną odtąd i na wieki.
»Król Duch«, akt IX.
Jeszcze się teraz jawi,
Stopkami srebrzystemi
Nietykająca ziemi,
A za nią sznur żórawi,
W ciemnej się zorzy pławi.
Jeszcze się teraz we śnie
To tu, to tam ukaże,
Rozjaśni smętne twarze,
Nastroi nowe pieśnie,
Z strun otrze rdzawe pleśnie.
Jeszcze rankami wzbita
Nad senne zboża łany,
Potem i łzami zlany,
Plon błogosławi żyta,
Nad modre lny wykwita.
I zaś nad borem płynie
W ogromnym sosen szumie
W wieje w starej dumie,
Przez step po Ukrainie,
Aż w sinych mgłach przeminie.
Jeszcze się na cmentarze
W miesięcznych blaskach niesie
Jeszcze przy lichej strzesie
Prostaczkom się ukaże,
I błyśnie nad ołtarze.
Jeszcze na konające
W ciemnicach kładzie dłonie
I cichem światłem płonie,
Gdzie nie dobiega słońce,
Nawiedza dusze drżące.
A serca ludzkie biją,
A oczy ludzkie płaczą,
Gdy panią swą obaczą
Tę własną a nie czyją,
I tchem jej żywym żyją.
I mnogie się ramiona
Podnoszą ku niej w ciszy,
Pierś mnoga ku niej dyszy,
Choć tchnienie, zda się, kona,
Tak ciężkie dusz brzemiona!
Przyszłości zasiew błogi,
W uprawne role ciska,
Przyszłości zorzą błyska,
Wskroś nocy i wskroś trwogi,
Tułacze wiedzie w progi.
Nad sprzecznych żądz zawieją
Przebłogą tęczą wschodzi,
I ster ujmuje łodzi
Z tych dłoni, które mdleją,
I krzepi je nadzieją.
I w struny wichrów trąca,
I hymny budzi wieszcze,
Aż wstaną w żyłach dreszcze,
Aż wskrześnie młodość drżąca,
I pożądanie słońca.
A my pieśniarze za nią,
Jako więc chmurka licha,
Dopóki pierś nam dycha,
Płyniemy nad otchłanią;
Wpatrzeni w słowa panią!
I z czarnej naszej chaty
Wynosim wszystkie blaski
Na rąbki jej opaski,
Na smużki jasnej szaty,
I sypiem przed nią kwiaty…
Bo ona jest natchnieniem,
I w nieszczęść państwie mocą,
Przez nią my ponad nocą,
I ponad grobu cieniem,
W górę się duchem żeniem…
Bo na to się rodzili
Ojcowie i my, syny,
By dożyć tej godziny,
I tej przebłogiej chwili,
Gdy nas ten wid zasili.
A cała siła ducha
Z niej idzie, ku niej pała,
Płomieniem rwie się z ciała,
I ogniem czynów bucha,
I trawi więź łańcucha.