Z roczników chińskich. Niedawnemi…

Niedawnemi czasy, do uczonego Fju-Fju, który się sztuką lekarską trudnił, przyszedł ubogi Fu, młodzieniec ze szkoły bonzów, a całując wielki palec u prawej ręki mędrca, rzekł:

— O!…

— Synu mój — powitał go mąż sprawiedliwy — otom jest, — ale ty czego chcesz ode mnie?

A odpowiadając mu na to Fu, tak swoją rzecz prowadził:

— Ubogi jestem i chory, chociaż uczony. O ty! który od innych po trzy muszle bierzesz za przywrócenie im zdrowia, zrób mi to samo, ale za jedną tylko muszlę, bo nie mam więcej!…

— Nie chcę ani jednej, bom i ja był ubogi zamłodu i uzdrowię cię jak innych. — Poczem, chcąc uczciwie podjąć swego gościa, dał mu herbaty i posłał służebnicę, panią Lu, po placki ryżowe. Ale posyłając panią Lu po placki, dobył pękatego nankinowego mieszka z muszlami i takowy przez roztargnienie obok młodzieńca Fu położył. Poczem, mając widocznie pilny interes, do drugiego pokoju wyszedł.

Tymczasem młodzian Fu, nudząc się zbyt długą, bo kilkadziesiąt sekund trwającą nieobecnością gospodarza, począł bawić się swoją jedwabną czapką, a wkońcu zapewne przez troskliwość, nakrył nią nankinowy worek mędrca Fju-Fju.

I długo jeszcze cieszyli się dwaj mędrcy rozmową uczoną i budującą. — I dłużej jeszcze Fju-Fju szukał swojego pękatego, nankinowego worka z muszlami, lecz ten się nieprędko znalazł, ponieważ pod jedwabną czapką młodzieńca Fu bardzo starannie się schował.

Dopiero przy końcu wizyty, gdy młodzian wziął już swoją czapkę ze stołu i żegnał uczonego Fju-Fju, figlarny nankinowy worek wyskoczył z jedwabnej czapki na ziemię, ku pocieszę i zbudowaniu obecnych. O uczeni dobroczyńcy, pilnujcie swych worków! O młodzieńcy, pilnujcie waszych czapek, abyście nie potrzebowali wstydzić się i kłopotać za tak niestosowne małżeństwo, jak między cudzym workiem i własną czapką!…