Dzieje Mikołaja Doświadczyńskiego

Już w dzieciństwie Mikołaj Doświadczyński wyrastał w atmosferze opowiadań o upiorach, czarownicach i strachach. Rodzice nie należeli do ludzi uczonych. Matka rz dzieciństwa wy­chowana na wsi, dla odpustu chyba nawiedzaia pobliższe miasta\”. Ojciec natomiast był typowym szlachcicem zaściankowym, szczerym i przyjacielskim, który rozumiał, że rdobrze w dom gościa przyjąć jest toż samo, co się z nim upić\”. Rodzice nie śpieszyli się edukować Mikołajka, dopiero pod naciskiem wuja chłopiec został oddany do szkoły publicznej, prawdo­podobnie jezuickiej, gdzie miał według zapewnień rdyrektora\”, czyli przygodnego opiekuna, rprzejść w naukach samego Herkulesa\”. Krytyka szkoły w pierwszej księdze jest krótka, ale dosadna, sam zaś Mikołaj pojętność do nauki miał wielką, ale wstręt do niej jeszcze większy. Doświadczyński jednak szkół nie ukończył, gdyż w wieku szesnastu lat na wieść o śmierci ojca wrócił do domu. Tam zaczęła się jego edukacja domowa r12; pod kierunkiem Francuza, przy­błędy i oszusta, rpana markiza\” Damona, który krytykując szkolną naukę, nauczył Mikołaja rpaplać\” po francusku i pochłaniać łzawe romanse. Wszystko zaś za przyzwoleniem naiwnej matki. Efekt był taki, że nasz bohater za namową swego nauczyciela znalazł się w mie­ście i przy jego współudziale hulał i grał w karty do ostatniego grosza. Po śmierci matki posta­nowił wreszcie wybrać się za granicę. Wcześniej jednak musiał uregulować pewne sprawy prawne i znalazł się w trybunale lubelskim. Epizod ten obrazuje całkowity rozkład ówczesnego sądownictwa, korupcję, fałszowanie dokumentów, nieuctwo urzędników, kult pozorów. Kra­sicki jako były prezydent trybunału małopolskiego w mistrzowski sposób przedstawił przygoto­wania do procesu, a świetnie uchwycone szczegóły, takie jak kilkakrotnie w roku świętowane imieniny pana prezydenta trybunału czy przygotowania przed rozprawą przy rrzęsistych kielichach poważnych i okazałych mecenasów\” r12; świadczą o wymowie satyrycznej tego obrazka. Przy pomocy sfałszowanych dokumentów Doświadczyński sprawę wygrał, a jego edukacja zamknęła się podróżą do Paryża, w czasie którego nastąpił ostateczny upadek mło­dzieńca r12; ucieczka przed wierzycielami do Amsterdamu. Stamtąd odbył podróż okrętem do Batawii, na egzotyczną Jawę, podczas której niebezpieczne sztormy w okolicach Przylądka Dobrej Nadziei, nieznośna cisza morska w rniezmiernej gorącości\”, a potem sześciodniowa burza, zakończona katastrofą morską, doprowadziły cudownie ocalałego bohatera do tajemni­czej wyspy strzeżonej przez zdradzieckie skały. Tak oto Mikołaj Doświadczyński znalazł się w utopijnym otoczeniu r12; na wyspie Nipu. Lu­dzie zamieszkujący ląd posługiwali się językiem rdość łatwym, ale nieobfitym\”. Nie używali słów wyrażających zdradę, kłamstwo, pochlebstwo czy kradzież. Panował tam ustrój patriarchalny r12; wszelka władza opierała się na naturalnej władzy rodziców nad dziećmi. W społe­czeństwie nie istniała żadna zwierzchność polityczna, wszyscy byli równi. Nie było żadnych instytucji państwowych r12; wojska, sądów, skarbu. Również administracji kościelnej r12; Nipu-anie wierzyli tylko w jednego Boga, Najwyższą Istność, obca więc była im fałszywa dewocja i religijny fanatyzm. Zajmowali się rolnictwem i wszystko dzielili rpo równo\”. Z wielką troską dbali o czystość obyczajów i wychowanie młodzieży. Nie znali jednak pisma r12; rozwijała się za to u nich literatura ustna.
I tak oto po pewnym obiedzie Doświadczyński został przyjęty przez Nipuanów w ich sze­regi. Na początku to on chciał ich nauczać, jak należy żyć {rgdym chciał oświecać ten dobry a dziki naród\”), ale po czasie zorientował się, że to oni uważają go za nieokrzesanego, który się z rz dzikich narodów urodził\”. Uznali jednak, że to nie jego wina, a nadto trzeba mieć litość nad rniewiadomością, prostotą i zaślepieniem człowieka\” i przydzielili go do pomocy w domu Xaoo. Gospodarz wyznaczył mu rzabawy\” (zajęcia): część dnia Mikołaj miał pracować w polu (dodajmy r12; po raz pierwszy w życiu), a część r12; w gospodarstwie. W takim oto śro­dowisku znalazł się Doświadczyński i tam też został poddany kolejnym zabiegom edukacyjnym, a właściwie reedukacyjnym. Doszło tutaj do konfrontacji rświata pozorów\”, reprezentowane­go przez przedstawiciela kultury europejskiej, a więc rdzikiego\” Europejczyka z autentycznymi wartościami żyjącego w rstanie natury\” społeczeństwa wyspy. Mikołaj z zaciekawieniem słuchał monologów mistrza Xaoo, który wypowiadał się na temat cnoty i moralności, wycho­wania i nauczania młodzieży (przejętych zresztą z rEmila\” Jana Jakuba Rousseau), miłości ojczyzny i języka ojczystego oraz szkodliwości podróży zagranicznych. Na tej wyizolowanej od świata wyspie Doświadczyński odrodził się fizycznie i umysłowo. Ponadto z dala od osiągnięć Europejczyków, które według Xaoo, były wytworami próżności, przyczyniającymi się w miarę rozwoju cywilizacji do coraz większego rozkładu społecznego. Tutejszy mędrzec, wysuwając etykę, czyli naukę o obyczajach, na pierwszy plan, zachowywał się jak prawdziwy filozof oświecenia.
Doświadczyński przebywał trzy lata na tej wyspie i choć był urzeczony tym idealnym spo­łeczeństwem, tęsknił jednak za ojczyzną. Kiedy więc przypadkiem znalazł na brzegu łódkę, ruszył nią w morze. Ale zanim dotarł do Polski, czekały go jeszcze burzliwe przygody. Schwy­tany na morzu przez hiszpańskiego handlarza niewolników pracował w kopalni w Ameryce Południowej, w Hiszpanii zaś dostał się do więzienia, a nawet do szpitala wariatów. Po wy­brnięciu z tej opresji Mikołaj nie szukał już r12; jak to wcześniej bywało r12; towarzystwa karciarzy i hulaków, lecz ludzi mądrych i statecznych. Odrodzony moralnie pragnął po powrocie do kraju propagować idealistyczne założenia rodem z Nipu. Postanowił więc włączyć się do dzieła naprawy Rzeczypospolitej jako poseł. Okazało się jednak szybko, że społeczeństwo szlachec­kie i jego instytucje zaatakowane są już nieuleczalną chorobą, osiadł więc w rodzinnej wsi Szuminie, w rdomu zupełnie podobnym do owego, gdzie Xaoo mieszkał\”, ożenił się z Julią, która stała się jego prawdziwym przyjacielem, i zabrał się do cichej pracy na roli, a rza punkt największy gospodarstwa wziął sobie szczęśliwość swoich poddanych\”.