Władza w swoim czystym, pierwotnym znaczeniu oznacza stosunek społeczny między dwiema jednostkami, bądź też między jednostką i grupą lub między grupami, polegający na tym, że jedna ze stron może w sposób trwały i uprawniony zmuszać stronę drugą do określonego postępowania i posiada środki zapewniające kontrolę tego postępowania. W ten sposób pojęcie to interpretowane jest przez encyklopedię. Jednakże w celu dokładniejszego zbadania tegoż pojęcia należy rozważyć również aspekty sprawowania władzy i motywy jej wykonywania. Rzecz jasna chodzi tutaj o wpływ jej na charakter ludzki oraz na pozytywny bądź też negatywny wpływ na elementy, nad którymi jest sprawowana.
Z władzą spotykamy się od lat najwcześniejszych, czyli począwszy od narodzin oraz w trakcie dalszego rozwoju, kiedy to staramy się zapanować nad swoimi odruchami. Małe dziecko, które po raz pierwszy wstaje o własnych nogach i zaczyna chodzić, zdobywa pewien zakres władzy nad swoim ciałem. Zauważamy, że ta pierwsza, świadoma kontrola wywołuje u niego zadowolenie, formę samorealizacji. Analogicznie stwierdzamy, że u ludzi starych, których dosięgła demencja starcza, zanika możność koordynacji ruchów, rodzi proporcjonalnie odwrotnie niezadowolenie, a co więcej przygnębienie.
W poprzednim akapicie zainsynuowałem, że wszelka niemożność sprawowania kontroli jest korzystnym gruntem do powstawania niebezpiecznych skrajności. Najprościej jest to dostrzec na przykładnie nie zaspokojenia seksualnego. Uprawianie seksu nierozerwalnie wiąże się z posiadaniem czyjegoś ciała. Nie bez przyczyny użyłem wyrażenia posiadania, albowiem to ono jest esencją stosunku płciowego. Nie chcąc jednak abstrahować od tematu skłońmy się do słusznej opinii, że niespełnienie się w roli kochanka sprawia, że nie znamy „ceny” własnego ciała, a co za czym idzie sfery duchowej. Oczywiście seks uznajemy za dzieło natury przedludzkiej, ale cała natura według tych teorii jest przeniknięta tym samym dążeniem, które u ludzi przybiera inne, przez kulturę ukształtowane formy, ale w swojej pierwotnej formie jest tym samym.
Pozostając przy typowo ludzkich zachowaniach, dochodzimy także do wniosku, że również wszelkie działania altruistyczne, które jednakże nie są dokonywane celowo, w sposób „łopatologiczny” tłumaczymy jako swoisty nadzór nad kimś, nad czymś, czyli sprawowanie władzy. Te dwa proste w swojej formie przykłady są w stanie świadczyć, że całe ludzkie życie jest poszukiwaniem władzy.
Poddajmy z kolei wnikliwej analizie aspekt, który świadczy o tym, że władza jest tą siłą, która umożliwia nam wpływanie na ludzi. Stwierdzenie to uznajemy bynajmniej za prawdę ogólną, którą tak samo jak fakt, że słońce wschodzi na wschodzie i zachodzi na zachodzie, nie należy poddawać negacji, w celu zakłócenia istoty samej rzeczy. Władza, jak sama nazwa wskazuje ma i musi sprawować to zadanie. Ważniejsze jest jednak rozpatrzenie potwierdzenia, iż umożliwia ona nam narzucanie innym swoich poglądów, często rzekomo uznanych przez nas za właściwe. Racjonalności ich nie jest w stanie dowieść jednoznacznie jednostka, w przypadku ludzi – człowiek, ale własnymi siłami może dokonać tego większa społeczność. W ten sposób narodził się ustrój zwany demokratycznym, w którym to „masa” zebranych intelektów społeczeństwa decyduje o ważkich sprawach dotyczących ich samych.
Władzę powinnyśmy również postrzegać przez pryzmat samoistnej formy uzewnętrznienia ludzkiej doskonałości – sprawowania jej nad elementami przyrody, zwierząt. Człowiek już od zamierzchłych czasów starał się posiadać nad czymś władzę, począwszy od nadawania kształtu przedmiotom użytkowym, aż po sprawowanie kontroli nad zwierzętami domowymi. To właśnie pierwotne nadzorowanie stada, zrodziło potrzebę szerszego dokonywania zwierzchnictwa, nie już nad zwierzyną ale nad osobnikami własnej rasy. W prostej linii zaprowadziło ono nas do dzisiejszych form ustrojów politycznych, zależnych jak zawsze od realiów i kultury danej gromady.
Rozpatrzyliśmy elementy, które świadczą, że władza jest zachowaniem instynktownym, niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania człowieka, jako podstawowej jednostki społeczeństwa. Weźmy z kolei pod „ostrze intelektu” problemy, jakie powstają, kiedy już zaspokoimy tę ambicję, ale z racji ludzkiej natury, nie jesteśmy w stanie jej we właściwy sposób kontrolować. Mowa jest tutaj o dokonywaniu wszelkiego rodzaju nadużyć, umożliwionych nam dzięki posiadaniu zakresu pewnej kontroli. Człowiek, zawsze jako istota niedoskonała, będzie patrzeć przez pryzmat siebie samego, dlatego nie możliwym jest nieskorzystanie z przysługujących mu możliwości. Rzeczą, którą każdy uzna za normalną jest stwierdzenie, że każdy dąży do szczęścia, i według mnie nie należy szerzyć sprzecznych poglądów, iż pieniądze szczęścia nie dają. Owszem można dopatrzyć się w tym sformułowaniu elementu infantylności, jednakże gdy spojrzymy na tę kwestię z innej perspektywy, uznamy bezsprzecznie, że cały dzisiejszy świat nie jest w stanie obyć się bez środków płatniczych. Nie trudno jednak dojść do wniosku, że takie sprawowanie kontroli jest niewłaściwe. Co więcej, wszelkie takie zachowania, których zaspokojenie ma służyć tylko jednostce nadzorującej sprawowanie winny być bezwzględnie karane.
Reasumując, dochodzimy do wniosku, że nieistotnym jest to, jaką formę przyjmuje władza. Najważniejsze natomiast jest odpowiednie ustosunkowanie się i podjęcie „wewnętrznej walki” ze swoim „ja” w celu uchronienia się przed dewiacjami, wywołanymi nadzorem kontroli. Tylko taka postawa, jest w stanie zarazem uszczęśliwić poddane naszym wpływom elementy, jak i nas samych.
Ponadto nie powinniśmy narzekać na samą obecność władzy, cóż, chyba że wymyślimy inny świat. Procederu tego próbowało już wielu , ale nikt z powodzeniem.