W listopadzie 1918 r. Polska odzyskała niepodległość, powstało suwerenne państwo polskie. Początkowo było to jednak państwo nie ukształtowane: nie miało uznanego przez wszystkich rządu centralnego, a przede wszystkim nie miało wytyczonych granic. Musiało upłynąć jeszcze kilka lat, zanim wykształcił się ustrój polityczny tego państwa, określony ustawą konstytucyjną i zanim w wyniku zabiegów dyplomatycznych, rokowań między narodowych, walk, a nawet ciężkich wojen ustalone zostały granice. Poważną trudność w odbudowie państwa stanowił fakt, że powstawało ono z ziem należących w XIX wieku do różnych organizmów państwowych, wskutek czego obowiązywały tu różne systemy prawne i podatkowe, różna struktura oświatowa i administracyjna, różna waluta, gospodarka przystosowana była do potrzeb państw zaborczych, a powiązania komunikacyjne łączyły z krajami sąsiednimi, lecz nie z ziemiami polskimi należącymi poprzednio do innego zaboru. Poważna trudność w integracji nowo powstałego państwa: politycznej, gospodarczej i kulturalnej, stanowił brak na terenach dawnej prowincji pruskich i rosyjskich polskiej kadry urzędniczej, a także polskich nauczycieli, zwłaszcza szkół średnich i wyższych.
W tej sytuacji przed ośrodkami życia polskiego w dawnej Galicji, a szczególnie przed Krakowem, stawało wielkie zadanie o znaczeniu ogólnopolskim. Krakowscy politycy, urzędnicy, nauczyciele i profesorowie uniwersyteccy mogli teraz oddać ogromną przysługę przy tworzeniu polskiej administracji i polskiego szkolnictwa. Kraków zaś, jako ośrodek kultury i tradycji narodowej, mógł wpłynąć na przyłączenie do Polski tych ziem, których przynależność państwowa była kwestią sporną.
Kraków stał się przede wszystkim, zaraz po zrzuceniu panowania austriackiego, ważnym ośrodkiem administracji lokalnej. Polska Komisja Likwidacyjna objęła swym zarządem Galicję Zachodnią, starała się również o zwierzchność nad Śląskiem Cieszyńskim. Tworzyły się w ten sposób zręby późniejszego województwa krakowskiego. Powstał tu również zaraz ośrodek administracji wojskowej. Gdy po ustanowieniu rządu centralnego w Warszawie tworzono tzw. Okręgi generalne wojskowe, powstały cztery na terenie dawnego Królestwa Polskiego i jeden w Galicji – Okręg Generalny Krakowski. Był on największy po warszawskim: miano tu sformatować jedenaście pułków piechoty i cztery pułki kawalerii, a także jednostkę artylerii. Było to możliwe dzięki zabezpieczeniu w Krakowie po austriackich składów broni i magazynów wojskowych.
Symboliczne znaczenie miał fakt, iż Kraków wybrano na miejsce, w którym odbyło się 19 X 1919 r. ” święto zjednoczenia armii”. Wtedy to usankcjonowano uroczyście poddanie wspólnemu dowództwu oddziałów wojskowych wywodzących się z rozmaitych polskich organizacji militarnych – walczących w czasie wojny na różnych frontach, tworzonych po rewolucji na terenach rozpadającego się imperium carskiego i wywodzących się z powstania wielkopolskiego. Spotkali się wówczas w Krakowie trzej komendanci wojskowi – popularni wśród swych żołnierzy, a wzajemnie sobie niechętni: naczelnik państwa Józef Piłsudski, dowódca polskiej armii we Francji Józef Haller i organizator Armii Wielkopolskiej Józef Dowbór-Muśnicki.
Choć ośrodek władzy państwowej ustalił się w Warszawie (czego nikt nie kwestionował) i przeto politycy z dawnej Kongresówki mieli w rządzie centralnym największy udział, nie brakło w nim i polityków galicyjskich, a w tym krakowskich. Dość wspomnieć Ignacego Daszyńskiego, który zaraz u progu niepodległości odegrał bardzo poważną rolę jako premier tzw. rządu lubelskiego, a potem został desygnowany przez Piłsudskiego na pierwszego premiera (chociaż gabinetu tego nie utworzył).
Bardzo znaczny, choć trudno wymierny, był udział krakowian w tworzeniu podstaw ustrojowych praworządnego i demokratycznego państwa. Polegał on na tym, że wywodzący się z Krakowa działacze państwowi wnosili do elit władzy kulturę polityczną i wyrobienie parlamentarne nabyte w czasie autonomii galicyjskiej. Niemniej ważny był wkład pracy krakowskich uczonych, zwłaszcza prawników z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W Krakowie żywo interesowano się losem tych miast i obszarów, których przynależność państwowa nie była pewna. Ze względu na ścisłe i różnorodne powiązania z Galicją Wschodnią, które się wytworzyły w czasach długoletniej przynależności do tej samej prowincji, szczególnie silny oddźwięk znajdowały w Krakowie walki na terenach leżących na wschód od Sanu, gdzie po upadku Austrii Ukraińcy proklamowali powstanie własnego państwa (Republika Ludowa Zachodniej Ukrainy). Już dnia 1 XI 1981 r. po mieście dopiero co wyzwolonym spod władzy austriackiej zaczęły się rozchodzić wiadomości o przerwaniu komunikacji ze Lwowem i z Przemyślem i domysły o opanowaniu tam rządu przez Ukraińców (czyli – jak wówczas mówiono – Rusinów). 3 XI przybył ze Lwowa pierwszy kurier. Wieści o walkach w Galicji Wschodniej i o samorzutnej obronie ludności polskiej we Lwowie wywołały w Krakowie duże poruszenie. Zaczęto domagać się zorganizowania pomocy, co w ówczesnych warunkach nie było łatwe. Grupa profesorów uniwersyteckich z Emilem Godlewskim na czele utworzyła Biuro Odsieczy Lwowa i urządziła wielki wiec w sali „Sokoła”. Rozwinięto odpowiednią akcję propagandową. Otwarto punkty werbunkowe dla ochotników, a następnie zaczęto wysyłać niewielkie posiłki wojskowe do Lwowa, w tym grupki studentek Uniwersytetu zgłaszających się do służb pomocniczych oraz obsadę pociągów sanitarnych złożoną ze słuchaczy medycyny.
12 XI za pomocą pociągu pancernego wysłanego z Krakowa odzyskano Przemyśl. Dopiero w połowie listopada, wskutek poleceń władz naczelnych Państwa, generał Roja objął dowództwo grupy operacyjnej – w Krakowie zaczęto formować regularne siły odsieczy wojskowej, skierowane następnie przez Przemyśl do Lwowa. 22XI wieczorem dotarła do Krakowa wiadomość o wyparciu Ukraińców ze Lwowa i zakończeniu walk w tym mieście. Rada Miejska na posiedzeniu 28 XI podjęła z tej okazji odpowiednią rezolucję. Uzupełniono ją, na wniosek Ignacego Daszyńskiego, słowami: „Rada miasta Krakowa wyraża bohaterom Lwowa cześć i radość z uwolnienia miasta, a rządowi polskiemu oraz Józefowi Piłsudskiemu podziękowanie za skuteczną odsiecz dla Lwowa”. Chodziło tu o przeciwstawienie się podnoszonemu w krakowskich kołach konserwatywnych zarzutowi przeciw władzom w Warszawie i osobiście przeciw Piłsudskiemu, że nie interweniowały na czas w Galicji Wschodniej.
Mimo tego powszechnego poparcia dla obrony Lwowa nie odczuwało się w Krakowie jakichś nastrojów szowinistycznych. Socjalistyczny „Naprzód” 24 XI pisał pod nagłówkiem Lwów jest wolny: „Ludowe wojska Polski są gotowe do obrony całości narodu – lecz te wojska kroczące na wschód dla ratowania zaginionych braci, wyciągają równocześnie ręce do zgody. Podajcie je no i wy – nasi chwilowi nieprzyjaciele!”
Równocześnie zorganizowano pomoc materialną. 21 XI powstał w Krakowie Komitet Ratunkowy dla Lwowa, który szybko stworzył kilkadziesiąt komitetów powiatowych i do czerwca 1919 r. przeprowadził bardzo skuteczną akcję zbiórki żywności i odzieży dla ubogiej ludności lwowskiej, opieki nad uchodźcami itp. Już 23 XI wyekspediowano do Lwowa pociąg z żywnością i odzieżą. Domagano się od rządu polskiego wyrażenia zgody na dowóz żywności także z terenu dawnego Królestwa oraz zabezpieczenia wojskowego transportów i linii kolejowej. W skład komitetu wchodziło wiele wpływowych osobistości, a na czele stał profesor UJ, wybitny anatomopatolog Stanisław Ciechanowski.
Przez całe półrocze 1919 r. obserwowano bacznie w Krakowie przebieg walk w Galicji Wschodniej, które trwały do 16 VII. Wtedy to wyparto ostatecznie Ukraińców za Zbrucz, przy pomocy posiłków napływających z różnych dzielnic Polski oraz jednostek armii generała Hallera. Począwszy do marca przez Kraków przeciągały oddziały Królestwa i z Poznańskiego budząc radość jako widomy znak zrastania się rozdartych dotąd dzielnic. Szczególnie gorąco witano w końcu kwietnia przejeżdżających na wschód „hallerczyków”. Gdy zaś w końcu listopada 1919 r. Rada Najwyższa mocarstw sprzymierzonych zdecydowała o przyznaniu Polsce Galicji Wschodniej na okres 25-letni, z zagwarantowaniem autonomii Ukraińców, Rada Miejska zaprotestowała, domagając się trwałego związku tej dzielnicy z Polską, przy zapewnieniu jednak wszystkim mieszkańcom pełnej swobody narodowego rozwoju. „Naprzód” pisał zaś, że jest to „zgubna dla nas decyzja o oddaniu Galicji Wschodniej Polsce na 25 lat na przechowanie”.
Tragiczne walki w Galicji Wschodniej między dwoma narodami dążącymi do stworzenia własnych państw pogłębiły antagonizm polsko-ukraiński. W Krakowie nie był on tak silny jak we Lwowie. Wzmógł się tu natomiast bardzo antagonizm polsko-czeski. Również w zachodniej części dawnego zaboru austriackiego wybuchły walki między dwoma narodami słowiańskimi budującymi niepodległe państwa. Problem przynależności niedalekiego Śląska Cieszyńskiego wzbudzał w Krakowie zrozumiałe zainteresowanie. 23 I 1919 r. przyszła do Krakowa wiadomość, że Czesi – zrywając porozumienie zawarte w listopadzie między przedstawicielami obu narodów na Śląsku Cieszyńskim – zajęli Bogumin. W ciągu kilku następnych dni obserwowano dalsze sukcesy Czechów i utarczki z nielicznymi oddziałami polskimi. Zginął wówczas (26 I) w potyczce pod Zebrzydowicami i Kończycami Małymi kapitan Cezary Haller, brat generała, pochodzący ze starej rodziny krakowskiej (urodził się w Jurczycach nieopodal Skawiny). 30 I internowano w Krakowie osoby narodowości czeskiej, a kilka dni później Klemens Bąkowski zanotował w swoim diariuszu: „Wszędzie nienawiść obudziła się straszna przeciw Czechom. Czesi wykopali przepaść na kilkaset lat”. Rada Miejska na posiedzeniu 6 II uchwaliła ostry protest „przeciw najazdowi czeskiemu na Śląsk”.
Wkrótce podpisano zawieszenie broni, a w Krakowie zebrała się specjalna komisja polsko-czeska. Jej obrady rozpoczęte 21 VII w gmachu Rady Miejskiej nie doprowadziły jednak do niczego. Mocarstwa zachodnie zdecydowały wówczas o przeprowadzeniu plebiscytu. Napięcie utrzymujące się na Śląsku Cieszyńskim w pierwszej połowie 1920 r. znajdowało oddźwięk również w Krakowie. Rada Miejska uchwalała kilkakrotnie rezolucje antyczeskie
i przeznaczyła na cele plebiscytu 10 tysięcy koron. Na Uniwersytecie powstał Akademicki Komitet Obrony Śląska Cieszyńskiego. Ostatecznie do plebiscytu nie doszło. W ostatnim dniu lipca 1920 r. otrzymano w Krakowie wiadomość o decyzji Rady Ambasadorów w sprawie ustalenia granicy między Polską a Czechosłowacją. Decyzję tę uznano powszechnie za niesprawiedliwą, ale ówczesna sytuacja na froncie wschodnim absorbowała na tyle uwagę, że nie demonstrowano na większą skalę niezadowolenia.
Toczył się jeszcze inny spór graniczny z Czechosłowacją – o Spisz i Orawę, w który zaangażowało się czynnie wielu krakowian. Krainy te, należące w dawnej monarchii austro-węgierskiej do Węgier, zajęły w listopadzie 1918 r. oddziały polskie na polecenie Polskiej Komisji Likwidacyjnej. Stało się to w wyniku działalności Polaków stamtąd pochodzących, a zwłaszcza ks. Ferdynanda Machaya (późniejszego archiprezbitera kościoła Mariackiego) oraz przybyłej do Krakowa delegacji kilkunastu gmin. Na początku 1919 r., na polecenie władz centralnych w Warszawie, a pod naciskiem aliantów zachodnich wojsko i administracja polska opuściły Spisz i Orawę. Zaczęły się długie spory na płaszczyźnie dyplomatycznej, w wyniku których 28 VII 1920 r. Rada Ambasadorów przyznała Polsce niewielką tylko część Spisza i Orawy. Wielki udział w staraniach polskich mieli profesorowie krakowscy, szczególnie dwaj: historyk Władysław Semkowicz i geolog Walery Goetel. Pierwszy jeździł wielokrotnie do Paryża w czasie konferencji pokojowej, drugi stał na czele Komitetu Plebiscytowego Spisko-Orawskiego. W Krakowie działał też od lutego 1919 r. Komitet Obrony Spisza, Orawy, Czadeckiego i Podhala, założony z inicjatywy Kazimierza Tetmajera. W Krakowie koncentrowała się działalność związana z toczącym się jeszcze przez kilka lat sporem o Jaworzynę i tworzeniem Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Największą rolę miał jednak do odegrania Kraków w walce o Górny Śląsk. Stał się bowiem naturalnym zapleczem Ślązaków walczących o przyłączenie do Polski, a równocześnie z własnej inicjatywy wykazywał wydatną pomoc dla tej walki. Reaktywowane w grudniu 1918 r. krakowskie Towarzystwo Wielkopolan przekształciło się wkrótce w Towarzystw Pomocy Górnemu Śląskowi, zmienione następnie na Towarzystwo Obrony Zachodnich Kresów Polski. Rozwinęło ono bardzo szeroką i różnorodną działalność (prezesem był misjonarz krakowski, z pochodzenia Ślązak, ks. Jan Rzymełka). W lecie 1919 r. organizowało zbiórki na strajkujących górników śląskich, po wybuchu pierwszego powstania śląskiego urządzono wielki wiec na Rynku (19 VIII 1919), werbowano nawet ochotników. Gdy zaś powstanie szybko upadło, TOZKP zajęło się przyjmowaniem fali uchodźców, zapewnianiem im kwater, wyżywienia i wszelkiej pomocy (Rada Miejska przeznaczyła na ten cel 10 tysięcy koron). Przy tym ważna bardzo okazała się akcja uświadamiająca i oświatowa, do której włączyli się też profesorowie Uniwersytetu.
Kiedy w 1920 roku rozpoczęła się na Górnym Śląsku akcja plebiscytowa przebiegająca w atmosferze ostrej walki narodowej, środowisko krakowskie nawiązało kontakt z Polskim Komisariatem Plebiscytowym w Bytomiu i przychodziło z wydatną pomocą. Chodziło głównie o wyrobienie prestiżu Polski u niezbyt uświadomionych narodowo mieszkańców Górnego Śląska. Służyły temu masowe wycieczki do Krakowa, urządzane tu kursy oświatowo-pedagogiczne dla nauczycieli ze Śląska, szkolenie agitatorów (również kobiet), wydawanie różnorodnych broszur popularnonaukowych i politycznych, śpiewników i utworów literackich o tematyce śląskiej. Była to działalność masowa o wielkim znaczeniu politycznym. Samo odwiedzanie przez Ślązaków Krakowa (podobnie jak Częstochowy) miało wielki, niekiedy przełomowy wpływ na ich świadomość narodową. Bo też „zacierał się zupełnie krajoznawczy charakter tych wycieczek, a w jego miejsce przybierały one cechy jakichś podniosłych pielgrzymek”.
Drugie powstanie śląskie w sierpniu 1920 r., wobec trudnej sytuacji na froncie rosyjskim, wywołało mniejsze zainteresowanie. Wkrótce jednak, zwłaszcza na przełomie 1920 i 1921 r., Kraków włączył się czynnie w akcję plebiscytową. Aktorzy ze wszystkich teatrów krakowskich urządzili wielką rewię z zabawą na fundusz plebiscytowy. W ostatnich dniach grudnia przeprowadzono kwestę „na dar narodowy dla Śląska”. W styczniu 1921 r. powstał z inicjatywy TOZKP komitet obywatelski dal zbierania składek na cele plebiscytu. W marcu Rada Miejska uchwaliła na ten cel dotację 100 tysięcy marek. Wyższe uczelnie krakowskie włączyły się też ze swej strony. Rektor UJ ogłosił konkurs na utwór o Śląsku (nagrodzone wiersze wydano w jednodniówce pt. „Ludowi śląskiemu”). W Akademii Sztuk Pięknych wykonywani afisze plebiscytowe, profesorowie przygotowali odpowiednie artykuły i odczyty. Urządzono całą serię wieców, a w niedziele 20 II 1921r. Odbyła się w auli UJ „uroczystość górnośląska” z wystąpieniami rektora Uniwersytetu i prezesa Polskiej Akademii Umiejętności. Towarzystwo Obrony Zachodnich Kresów Polski zabiegało teraz usilnie o to, by wszyscy Polacy śląscy mieszkający w Galicji, a uprawnieni do głosowania wzięli w nim udział. Wymagało to zorganizowania specjalnych pociągów itp.
Mniej spektakularne, bo prowadzone na drodze dyplomatycznej, były wysiłki biskupa Sapiehy idące w kierunku zneutralizowania niechętnych Polsce poczynań biskupa wrocławskiego kardynała Adolfa Bertrama (słynny jego dekret z 21 XI 1920, uniemożliwiający księżom polskim udział w akcji plebiscytowej). Sapieha, jako delegat episkopatu polskiego, jeździł specjalnie w tej sprawie do Rzymu na początku 1921r.
Wyniki plebiscytu przyjęto z wielką radością: 22 III odbył się wiec pod pomnikiem Grunwaldzkim. Wkrótce jednak zaczęły docierać niepokojące wieści o alianckich planach podziału Górnego Śląska. Gdy zaś wybuchło trzecie powstanie śląskie, zaczęła się na nowo gorączkowa akcja w Krakowie. Chodziło już teraz nie tylko o pomoc moralną i materialna – werbowano ochotników i zaczęto wysyłać pierwsze oddziały z pomocą dla powstańców. Składały się one w dużej mierze ze studentów wyższych uczelni (aktywnością wykazało się zwłaszcza Studium Rolnicze UJ), a nawet uczniów szkół średnich. Niezależnie od tego wysłano na Śląsk pociągi z żywnością dla powstańców i ich rodzin. Szacuje się liczbę ochotników krakowskich biorących udział w trzecim powstaniu śląskim na 1200 osób. Szefem sztabu wojsk powstańczych był krakowianin, major Stanisław Rostworowski (późniejszy bohaterski generał Armii Krajowej).
W lipcu 1922r. obchodzono w Krakowie uroczyście fakt objęcia przez władze polskie przyznanej części Górnego Śląska. Potem prowadzono tu pokojową akcję na rzecz integracji z Polską nowej dzielnicy. Z myślą o tym już w grudniu 1921r. Rada Miejska wystąpiła do rządu z memoriałem o polepszenie połączeń kolejowych Krakowa z Górnym Śląskiem. Wyrazem uznania dla roli Krakowa w walce o przyłączenie Górnego Śląska do Polski stało się przyznanie miastu przez zjazd powstańców śląskich w 1936r. Krzyża na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi klasy I.
Jeżeli istotnie Kraków „wziął na swe barki główny ciężar walki plebiscytowej na obu Śląskach, Spiszu i Orawie, a wielu jego synów walczyło w trzech powstaniach górnośląskich”, to z natury rzeczy jego rola w walce o granice państwa na północy i wschodzie była niewielka. Profesorowie krakowscy, zwłaszcza historycy jak Władysław Konopczyński, Wacław Sobieski, Stanisław Kutrzeba , przygotowywali dla delegacji polskiej na konferencje paryską materiały uzasadniające prawa Polski do ziem zaboru niemieckiego. Bardzo cenne okazało się przygotowanie krakowskiego środowiska naukowego w zakresie problematyki morsko-pomorskiej. Społeczeństwo Krakowa wykazywało też zrozumienie dla starań młodego państwa o dostęp do morza. Już 4 III 1919 r., gdy w Paryżu ważyły się losy polskich granic zachodnich, Rada Miejska uchwaliła przez aklamację wyrażenie żądania „całego społeczeństwa i narodu polskiego, aby przy ostatecznym ustalenie granic państwa polskiego przywrócono Polsce historycznie, etnograficznie i geograficznie przynależne do niej pobrzeże Bałtyku wraz ze starym polskim portem i miastem Gdańsk, którego obcoplemienna ludność zawsze wierną była macierzy polskiej”. Kilka dni później odbył się wiec w sprawie odzyskania Gdańska, połączony z pochodem spod pomnika Mickiewicza pod pomnik Grunwaldzki. Tak więc mimo iż w pierwszych miesiącach 1919 r. Kraków zaabsorbowany był ciężką sytuacją w Galicji Wschodniej i na Śląsku Cieszyńskim, sprawa dostępu Polski do morza nie uchodziła z pola widzenia, a wiadomość podana przez prasę 13 III o przyznaniu Polsce Gdańska (był to niestety tylko wniosek komisji koalicyjnej) wywołała wielka radość. To zrozumienie dla spraw morskich w okresie obejmowania przez Polskę Pomorza znalazło odbicie w uchwale Rady Miejskiej z lutego 1920r. o dotacji 50 tysięcy koron na budowę floty polskiej („w dobrze rozumianym interesie rozwoju morskiej potęgi państwowej”) i o zorganizowaniu Towarzystwa Przyjaciół Floty Polskiej. Dwa lata później (1922r.) Rada Miejska uchwaliła dotację w wysokości 100 tysięcy marek polskich na gimnazjum polskie w Gdańsku.
Mniej zainteresowania wykazano plebiscytem na Warmii i Mazurach. I tu jednak zaznaczyła się pomoc Krakowa. W grudniu 1919r. urządzono w Teatrze im. Słowackiego wielki koncert na fundusz plebiscytowy. Inicjatorem był mieszkający do 1919r. w Krakowie wybitny kompozytor Feliks Nowowiejski, sam Warmiak z pochodzenia. Komisarzem Rzeczypospolitej do spraw plebiscytu na Warmii i Mazurach mianowano krakowianina – znanego redaktora ” Czasu ” Antoniego Beaupre. Ciekawym przejawem przysługi sprawie plebiscytowej, którą mógł oddać Kraków jako ośrodek naukowy, była praca historyczna pt. Polska a Mazowsze ewangelickie, wydrukowana gotykiem w Krakowie (choć jako miejsce podano Szczytno) przy współudziale ówczesnego docenta UJ Stanisława Kota.
Społeczeństwo Krakowa, silnie zaangażowane uczuciowo w zmagania o ziemie sąsiadujące z Małopolską, śledziło też z życzliwym zainteresowaniem aktywność Polaków zaboru niemieckiego. Z wielką radością przyjęto wyzwolenie Poznania i przyłączenie Wielkopolski. Wydaje się natomiast, że mniej zrozumienia wykazano w Krakowie dla walki o granicę wschodnią. Wielki miłośnik i badacz dziejów miasta, a konserwatysta z p
rzekonań, Klemens Bąkowski zarzucał wręcz Piłsudskiemu i ” rządowi warszawskiemu ” , że podejmując wyprawę kijowską zaprzepaścił szansę na korzystniejsze ukształtowanie granicy zachodniej i w dodatku naraził się państwom koalicji. Nie zmienia to oczywistego faktu, że Kraków przeżywał w napięciu zmienne koleje wojny polsko-radzieckiej 1919-1920r. Zimą 1920r. oczekiwano z niecierpliwością na zawarcie pokoju, co wówczas nie nastąpiło. Rada Miejska, z inicjatywy socjalistów, podjęła nawet uchwałę w sprawie potrzeby rychłego zawarcia pokoju. Wiosną obserwowano z radością sukcesy armii polskiej. 8 V nadeszła już, nieoficjalna na razie, wiadomość o zajęciu Kijowa. Uczczono to wydarzenie manifestacjami i udekorowaniem ulic. Ale już od połowy czerwca wiadomości stawały się coraz mniej pomyślne, a wreszcie alarmujące. Odezwa Rady Obrony Państwa (ogłoszona 4 VII) spowodowała napływ ochotników do wojska. Komisja werbunkowa działała w koszarach przy ul. Rajskiej od 8 VII. Już następnego dnia musiano uruchomić drugą komisję, a potem jeszcze dalsze, gdyż napływ ochotników był bardzo wielki. Z drugiej strony jednak szerzyły się nastroje przygnębienia, a nawet paniki, potęgowane wzmagającą się falą uchodźców ze wschodu przybywających do Krakowa. W tych warunkach z rezygnacją przyjęto wiadomość o bardzo niepomyślnym wyniku plebiscytu na Warmii i Mazurach.
W drugiej połowie lipca 1920r. do szpitali krakowskich zaczęto zwozić rannych z frontu. Do Krakowa ewakuowały się niektóre instytucje lwowskie, przede wszystkim banki chroniły tu swoje zasoby. Pierwsze dni sierpnia upływały w atmosferze wielkiego zdenerwowania: szerzyły się najrozmaitsze plotki, oczekiwano z niecierpliwością na zawarcie rozejmu. Tymczasem 4 VIII ukazało się nadzwyczajne wydanie „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” z nagłówkiem: „Polska delegacja rozejmowa wróciła do Warszawy bez rezultatu !”. Za to w następnych dniach przyszła wiadomość o zbliżaniu się wojsk radzieckich do stolicy, a w ślad za tym zaczęli napływać uchodźcy z Warszawy, a także niektóre archiwa władz centralnych i skarbce bankowe. Między innymi przywieziono tu wydrukowane już (a wprowadzone w obieg dopiero w 1924 r.) banknoty nowej waluty złotowej. Na ulicach i na Plantach urządzano formalne obławy na uchylających się od służby wojskowej.
Dopiero 17 VIII przyszły pierwsze pomyślniejsze wiadomości, a późnym wieczorem dnia następnego ukazało się nadzwyczajne wydanie „IKC” donoszące o odparciu wojsk bolszewickich. Obserwowano już odtąd z ulgą odsuwanie się frontu i z troską – dalsze ciężkie boje w Galicji Wschodniej, zmagania o Wilno, wreszcie pertraktacje pokojowe w Rydze. Spierano się już wtedy, komu należy przypisać autorstwo zwycięstwa: Piłsudskiemu czy francuskiemu generałowi Weygandowi. Ten ostatni 26 VIII przybył prywatnie do Krakowa i zwiedził miasto. 10 X rozeszła się w Krakowie wiadomość o podpisaniu rozejmu i o zajęciu Wilna przez generała Żeligowskiego. W rzeczywistości preliminaria pokojowe podpisano w Rydze 12 X, a 18 tego miesiąca wstrzymano wszelkie działania wojenne.
19 III następnego roku gazety krakowskie anonsowały na pierwszych stronach dwa doniosłe wydarzenia tego dnia: podpisanie w Rydze pokoju z Rosją i uchwalenie przez sejm konstytucji. Zakończyła się wyniszczająca wojna. Ustalił się kształt ustroju państwa. Już następnego dnia (20 III) odbyło się nadzwyczajne uroczyste posiedzenie Rady Miejskiej, w której uczestniczyli przedstawiciele Kościoła (biskupi, kapituła katedralna), świata nauki, towarzystw i instytucji. Po przemówieniu prezydenta uchwalono rezolucję do sejmu „z wyrazami czci i uznania za doprowadzenie do skutku ustawy konstytucyjnej”.
Kraków miał teraz do spełnienia ważne zadanie w pokojowym dziele utrwalania niepodległego bytu narodu. Rolę tę odgrywał już wcześniej – od 1918 r., gdy oddawał wielu doświadczonych urzędników do tworzenia administracji polskiej na ziemiach dawnego zaboru niemieckiego, a wielu wykwalifikowanych nauczycieli – do powstających tam szkół polskich. W Krakowie też dokształcano nauczycieli i drukowano podręczniki dla potrzeb całego kraju.
Najwyraźniej jednak widoczna jest pomoc krakowskiego ośrodka naukowego w tworzeniu uniwersytetów polskich. Były rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisław Estreicher, w sprawozdaniu za rok akademicki 1921/22 (złożonym na inauguracji w październiku 1922r.), tak o tym mówił: „Jest to dla nas powodem szczególnego zadowolenia , że nasi docenci i młodsi profesorowie powoływani są nieustannie na katedry innych uniwersytetów i że w ten sposób łączność naszej najstarszej w Polsce wszechnicy z innymi szkołami akademickimi coraz bardziej się zacieśnia”.
Gdy powstały bowiem odpowiednie warunki, tworzono tak bardzo potrzebne polskie szkoły wyższe, których przed 1914r. poza Galicją nie było. Najpierw, po zajęciu Królestwa prze Niemców, otwarto w listopadzie 1915r. Uniwersytet Warszawski. Już wtedy, w czasie wojny, znaleźli się w jego gronie profesorskim krakowianie, a jeden z nich: urlopowany profesor ekonomii UJ Antoni Kostanecki, pełnił funkcje rektora w roku akademickim 1917/18 i 1918/19. Gdy zaś po odzyskaniu niepodległości nadawano tej stołecznej uczelni nowy kształt, przydatny się okazał projekt statutu opracowany dla niej przez komisję Uniwersytetu Jagiellońskiego. W styczniu 1919r. minister powołał specjalną komisję dla oceny kwalifikacji osób, które mają być przedstawione do nominacji profesorów UW. W komisji tej, złożonej z 49 osób, wzięło udział 20 przedstawicieli Uniwersytetu krakowskiego. W wyniku jej prac naczelnik państwa powołał w 1919r. skład profesorski UW. Znalazło się w nim 14 docentów lub profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego: 1 na Wydziale Teologicznym, 1 na Wydziale Prawa i Nauk Politycznych (Antoni Kostanecki wybrany ponownie rektorem w 1919r.), 4 na Wydziale Lekarskim i aż 8 na Wydziale Filozoficznym. Wśród tych ostatnich znaleźli się tacy znakomici uczeni, jak filologowie: Gustaw Przychocki i Józef Łempicki, historycy literatury: Józef Ujejski i Marian Zdziechowski. W następnych latach przeszło jeszcze do Warszawy kilku docentów krakowskich.
Mniej zaznaczyły się zasługi ośrodka krakowskiego przy tworzeniu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (otwarty w grudniu 1918r.). Natomiast wyraźne były przy tworzeniu Uniwersytetu Poznańskiego (otwarty w maju 1919r.). Wśród 121 profesorów i zastępców profesorów zatrudnionych na Uniwersytecie Poznańskim w latach 1919-1923 dwudziestu pięciu przybyło z Krakowa. Byli to przeważnie docenci lub inni pracownicy UJ, wśród nich tak wybitne osoby, jak etnolog Jan Stanisław Bystroń, historyk literatury polskiej Tadeusz Grabowski czy ekonomista Edward Taylor.
Bodaj najwyraźniej widać jednak zasługi środowiska krakowskiego przy tworzeniu Uniwersytetu Wileńskiego (otwarty w październiku 1919r.). Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że obejmowanie wówczas stanowiska w Wilnie, w warunkach wojny i wcale nie pewnej przynależności tego miasta do państwa polskiego, wymagało odwagi, a wypływało z poczucia patriotycznego obowiązku. Na organizatora uniwersytetu w Wilnie powołano Ludwika Kolankowskiego, poprzednio docenta UJ i pracownika Biblioteki Jagiellońskiej. W pierwszym dziesięcioosobowym senacie Uniwersytetu Wileńskiego (powołanym dekretem naczelnika państwa w sierpniu 1919r.) znalazło się 4 profesorów krakowskich: zoolog Michał Siedlecki jako pierwszy rektor, Józef Kallenbach jako dziekan Wydziału Humanistycznego, Emil Godlewski jun. jako dziekan Wydziału Lekarskiego. Kazimierz Zimmermann jako prodziekan Wydziału Teologicznego. Nie wszyscy wymienieni wyżej wytrwali czas dłuższy w Wilnie, ale przybywali inni, jak np. świetny znawca Mickiewicza Stanisław Pigoń, który po habilitacji na UJ w 1921r. objął katedrę w Wilnie.
Tak więc można uznać, że Kraków zaraz po 1918r. oddał odradzającemu się państwu to, co był powinien – i jako ośrodek kultury narodowej, i jako ważne centrum ruchu niepodległościowego.