Dylematem moralnym nazywamy sytuację, w której musimy dokonać wyboru pomiędzy kilkoma możliwościami; wybór ten jednak spowoduje rozdarcie wewnętrzne, nie będzie jasny ani oczywisty. Wybranie jednej pociągnie za sobą przymus zrezygnowania z innej, równie wartościowej idei.
W wypadku bohaterów Żeromskiego dylematy moralne poszczególnych postaci wynikały z niemożliwości pogodzenia ideałów pozytywistycznych z realiami życia. Chcąc służyć społeczeństwu, doktor Judym rezygnuje z miłości do Joasi; chemik Piotr Cedzyna nie potrafi pójść na kompromis i zaakceptować faktu, że jego studia opłacone zostały kosztem niższej płacy dla robotników, porzuca ojca, poświęca miłość ojcowską, wyjeżdża za granicę, aby własną pracą zwrócić robotnikom skradzione pieniądze. Doktor Paweł Obarecki rezygnuje ze swoich pozytywistycznych ideałów, poddaje się presji środowiska obrzydłowskiego. Ci trzej bohaterowie przeżywają dylematy moralne, gdyż nie są w stanie porzucić ideałów młodości. Czym kierują się, dokonując ostatecznych wyborów? Czy mogą postąpić inaczej? Spróbuję odpowiedzieć na te pytania, analizując zachowania i decyzje najbardziej znacznych bohaterów Stefana Żeromskiego.
Rozterki Tomasza Judyma symbolizują dzieła sztuki, Wenus z Milo i Rybak Chavannesa, podziwiane przez bohatera w Paryżu. Wenus jest symbolem urody życia, piękna, hedonistycznej rozkoszy, natomiast Rybak to obraz przedstawiający nędzę, ubóstwo najniższych klas społecznych. Kontrast między tymi dziełami obrazuje wybór między szczęściem osobistym a wyrzeczeniem się go w imię poświęcenia się dla dobra potrzebujących warstw społeczeństwa. Judym nie potrafi zapomnieć o dzieciństwie spędzonym w warszawskiej dzielnicy nędzy, pamięta bardzo wyraźnie o swoim pochodzeniu. Ma świadomość przeklętego długu wobec klasy, z której się wywodzi. Aby spłacić ten dług, zrezygnuje zarówno ze szczęścia osobistego, jak i z życia rodzinnego. Jedynie żyjąc samotnie, bez ciężaru obowiązków wobec rodziny, Judym może poświęcić się całkowicie pracy społecznikowskiej. Może zaangażować się w nią pełnym sercem i żadne troski i kłopoty rodzinne nie będą
go od niej odciągały. Doktor Judym jest człowiekiem, który podejmuje często decyzje, kierując się jedynie impulsami; są one w pewnym sensie pochopne, niczym nie podparte. Zastanawiające jest, dlaczego Tomasz Judym decyduje się nagle poślubić Joasię. Prawie równie szybko rezygnuje z tej miłości, zrywa związek. To
pobyt w Zagłębiu zadecydował o wyborze narzuconego obowiązku, o spłacie przeklętego długu. Jedynie rozdarta sosna obrazuje stan ducha bohatera, tak naprawdę Judym jest rozdarty duchowo. Pozostaje postawić sobie pytanie, czy Judym dokonał właściwego wyboru, czy nie poświęcił jednak zbyt wiele dla idei społecznikowskiej?
Podobne pytanie możemy sformułować w stosunku do chemika Piotra Cedzyny. Tkwi w nim tak silne poczucie sprawiedliwości społecznej, że gdy dowiaduje się, skąd jego ojciec czerpał fundusze na opłacenie studiów, postanawia natychmiast wyjechać do Anglii, zarobić pieniądze, aby móc zwrócić je poszkodowanym robotnikom. Piotr jest w stosunku do ojca bardzo surowym sędzią. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy Dominik Cedzyna dopuścił się kradzieży pieniędzy. Jego zwierzchnik, Teodor Bijakowski, nie ucierpiał finansowo na machinacjach Cedzyny, sam Bijakowski zaproponował swojemu zarządcy produkowanie taniej. To, co miał na tym zyskać Cedzyna, zależało tylko od niego samego. Robotnicy
zgodzili się na dwadzieścia kopiejek w miejsce trzydziestu, przecież gdzie indziej nawet tylu by nie dostali. Czy więc była to kradzież, czy tylko sprytne gospodarowanie pieniędzmi? W dodatku czy pobudki, jakimi kierował się Dominik, nie usprawiedliwiają przynajmniej częściowo jego postępowania? Piotr uznał, że dług należy spłacić i bardzo oschle obszedł się z własnym ojcem. Odjechał, zostawiając starego Dominika w poczuciu nie w pełni zrozumiałej winy i w rozgoryczeniu. Ojciec, który żył tylko dzięki świadomości, że jego syn kocha go, karmił się tą miłością, zostaje nagle porzucony przez ukochane dziecko. Dlaczego? Dlatego, że doktor Piotr nie potrafi żyć ze świadomością, że studiował kosztem najuboższych. Ta myśl kłóci się z jego sumieniem. On przecież ma
swoją pracą pomagać ludziom, a nie krzywdzić, wyzyskiwać ich. Chyba jednak decyzja podjęta przez Piotra nie jest w pełni popierana, akceptowana przez czytelnika. Czy w tej sytuacji nie powinien on był wybrać mniejszego zła? Czy nie łatwiej byłoby pogodzić się z faktem należącym do przeszłości i zostać w kraju blisko starego ojca? Można chyba zakwestionować siłę uczucia Piotra do
ojca. Czy w imię miłości ojcowskiej Piotr nie mógłby zapomnieć na chwilę o ideałach społecznikowskich? Swoją decyzją zranił przede wszystkim kochającego go ojca, samego siebie również. Trudno powiedzieć, że dokonał właściwego wyboru, preferując ideę nad miłość.
Nieco inaczej przedstawia się problem dylematu moralnego doktora Pawła Obareckiego. Po ukończeniu studiów doktor Paweł, zarażony ideami pracy u podstaw i pracy organicznej, postanowił wyjechać do małego miasteczka Obrzydłówka i tam się osiedlić. W jego czasach modnym był fakt mieszkania w małej mieścinie,
w celu szerzenia tam idei pozytywistycznych. Doktor Paweł posłuchał głosu pozytywistów i osiadł w Obrzydłówku. Po przyjeździe do miasteczka natychmiast, niezupełnie świadomie, wydał wojnę aptekarzowi i miejscowym felczerom. Próbował leczyć ludzi bezpłatnie i uczyć ich higieny. Po pewnym jednak czasie, widząc
brak efektów swojej ciężkiej pracy, porzucił myśl dalszego naprawiania świata. Niechęć, z jaką się spotkał ze strony miejscowej elity, spowodowała, że Obarecki zaprzestał pracy społecznikowskiej. Uległ presji otoczenia i zrezygnował ze swoich młodzieńczych ideałów. Zdał sobie sprawę, że samotnie nie zdoła uczynić wyłomu w konserwatywnej strukturze społecznej i nie uda mu się zmienić sposobu myślenia mieszkańców Obrzydłówka. Prawdą jest, że doktor Paweł raz lub dwa razy do roku doświadczał „metafizyki”, kilkugodzinnego świadomego samobadania bystro, z szaloną gwałtownością napływających wspomnień […], postanowień niezłomnych, ślubów, zamiarów. Jednak to wszystko nie prowadziło do żadnej zmiany na lepsze i przemijało. Mimo negatywnej samooceny doktor Obarecki nie był już zdolny do poświęceń. Można nawet stwierdzić, że ani śmierć Stasi, ani wywołany przez to wstrząs, nie zmienią w żaden istotny sposób życia Pawła Obareckiego. Wydaje się, że kiedy porównujemy go z Judymem i Cedzyną, Obarecki wypadnie najsłabiej. Mimo iż kwestionuje się właściwość postępowania dwóch pierwszych, to z drugiej strony należy ich podziwiać za odwagę w dokonywaniu bardzo trudnych i kontrowersyjnych wyborów. Paweł Obarecki natomiast na tle Judyma i Cedzyny zachował się prawie jak tchórz, przyjął postawę konformistyczną. Miał chyba zbyt słaby charakter, by bronić idei pozytywistycznych. Możeteż sam nie był do końca przekonany o ich słuszności i powodzeniu, co spowodowało, że w zetknięciu z realiami życia codziennego został zmuszony do złożenia broni. Tu nasuwa mi się następujące pytanie: na ile człowiek ma obowiązek wobec siebie, a na ile wobec zbiorowości? Jeśli uznamy, że najważniejszy jest obowiązek wobec siebie, to musimy przyznać słuszność decyzji Obareckiemu.
Bohaterowie Żeromskiego widzieli różnie obowiązek wobec siebie i wobec społeczeństwa. Tomasz Judym i Piotr Cedzyna podjęli decyzję, że pomaganie innym, praca dla innych jest ważniejsza niż szczęście osobiste. Idee społecznikowskie postawili oni ponad szczęście rodzinne. Paweł Obarecki zachował się inaczej. On
zrezygnował z idei, zweryfikował swoje założenia i postanowił przystosować się do otaczającej go rzeczywistości. Każdy z tych trzech bohaterów stał przed dylematem, każdy z nich dokonał wyboru, decydował, jakimi drogami będzie kroczył w przyszłości. A ocenę czy ich decyzje były słuszne, Stefan Żeromski pozostawił czytelnikowi.