Jagna to klasyczny przypadek do czego doprowadza zazdrość i związane z nią zaślepienie. Największym grzechem Jagny było to, że była piękna. I to nie tylko piękna, ale nawet najpiękniejsza ze wszystkich kobiet w Lipcach. Była klasycznym ideałem wiejskiej urody – dziewczyna silna, postawna, mogąca wykonywać wiele ciężkich prac, mająca niespotykanie gładką i jasną cerę, piękne, długie złote włosy i modre oczy, w których zakochiwał się każdy, który w nie spojrzał. Jagnę kochali za to piękno wszyscy chłopi – nie tylko jej mąż – Boryna, nie tylko kochanek Antek i ex-kochanek Mateusz, nie tylko wójt i Jasio, ale nawet parobkowie – chociażby Kuba, dla którego była to piękność niemal anielska – tak wielka i tak odległa. Łatwo sobie wyobrazić, że nie wzbudzało to zachwytu kobiet ze wsi – trudno im było pogodzić się z faktem, że ich mężowie lub narzeczeni, poszli by za Jagną w ogień, gdyby tylko raczyła kiwnąć palcem. Ale cóż… Taka jest siła urody. Przecież Jagna nie była winna tego, że była piękna. O urodzie lub jej braku decyduje ktoś inny – ktoś odległy i bardzo tajemniczy. Ale dla gospodyń wiejskich to nie było ważne. Ważne było, że ona śmiała być od nich lepsza. Nie była tak szara i zwyczajna jak one. Była inna. A inność to wróg. O tym wiemy nie od dziś. Wrogów trzeba niszczyć. Więc i one tak zrobiły. Znalazły coś, co dla nich, pokornych katoliczek, było grzechem śmiertelnym. Jagna, cytując Reymonta, \”wpuszczała pod pierzynę\”. I już gotowe oskarżenie, na tyle poważne, że wyrok może być tylko jeden. Ale czy było to oskarżenie słuszne ?
Odpowiedź jest tylko jedna: Nie ! Jagna nie była lepsza, ale i nie była też gorsza od swoich rówieśniczek. Dla nas jej postępowanie może być niemoralne, ale dla ówczesnych ludzi wcale takim nie było. Czyż np. Teresa Żołnierka, nie zachowywała się tak samo ? Żonata, ale na oczach całej wsi spotykała się z Mateuszem. Ale ona miała prawo. Była zwyczajna. Jagna, gdy spotykała się z Antkiem, była największą w świecie grzesznicą. Ale za co ją winić, skoro ona widziała, że wszyscy robią to samo ?
Jagna nie widziała w tym nic złego. To trzeba powiedzieć. Ta wyrośnięta dziewiętnastolatka miała psychikę małego dziecka. Czytając \”Chłopów\” nie można tego nie zauważyć. Bo czyż nie dla dziecka najważniejsze są kolorowe wycinanki, czyż nie dziecko słucha bajek z otwartymi ustami, wierząc w każde słowo, przyjmując wszystko za pewnik ? Czyż nie dziecko częściej marzy niż stąpa po ziemi ? A taka jest właśnie Jagna. Ona, jak każde dziecko ma bardzo blade pojęcie o dobrze i złu. Dla niej dobre jest to, co sprawia przyjemność. Więc jeśli czuje dreszczyk podniecenia w silnych ramionach Antka – musi to być dobre. Boryna, który budzi w niej uczucie wstrętu musi być zły. Taka jest filozofia dziecka, taka jest też filozofia Jagny. A czy to jej wina, że jest tylko dzieckiem. Czy nie bardziej należy winić jej matkę, która trzymając ją pod kloszem swojej nadopiekuńczości sprawiła, że to dziecko nie zdążyło dorosnąć ? Czy to nie matka powinna nauczyć dziecka co jest dobre, a co złe ? Powinna, ale nie zrobiła tego. Dlatego Jagna nie widzi niczego złego w spotykaniu się z różnymi mężczyznami. To dziecko, to fizycznie jednak kobieta, tak więc kontaktów z płcią przeciwną potrzebuje. A że w monogamii nie widzi nic złego, toteż czyni to bez zażenowania.
Można by ją ewentualnie winić, gdyby uwodziła mężczyzn. Ale ona była dzieckiem, a nie dojrzałą uwodzicielką. Ona się tylko uśmiechała – resztę robili mężczyźni. Pamiętać trzeba, że Jagna była nieśmiała. Rumieniła się, gdy Boryna dawał jej w prezencie chustkę, rumieniła się gdy Antek przyciskał ją do siebie. Nieśmiałe osoby raczej nie są dobrymi uwodzicielami. I Jagna uwodzicielką nie była. Robienie jej takich zarzutów jest co najwyżej śmieszne.
Tak więc główny grzech jagny, wcale grzechem nie jest, gdy przyjrzeć mu się bliżej. Tak więc sąd był błędny. I każdy kto myśli racjonalnie zauważyłby to. Ale oto mamy przykład zaślepienia zawiścią. A zawiść to wróg racjonalnego myślenia. Oto jak bardzo nasze sądy mogą skrzywdzić innych. Dlatego zanim wypowiemy o kimś głośno jakiś sąd, przemyślmy go dobrze. A nawet jeżeli okaże się on prawdziwy, ale będzie bolesny, nie ogłaszajmy go całemu światu. Tak jest zawsze lepiej.