Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Minęło tyle czasu, a ja powracam do tego wspomnienia z uśmiechem.
Miałam siedem lat i były wakacje. Pewnego dnia spędzając gorący lipiec u dziadków, dowiedziałam się, że jedziemy w góry. Nie bardzo wiedziałam gdzie one są i co tam się robi, ponieważ to był mój pierwszy wyjazd. Babcia powiedziała, że będziemy mieszkać w domu w podnóża gór- Tatr. Wczesnym rankiem spakowaliśmy samochody i wyruszyliśmy razem z moimi rodzicami i wujostwem. Dziadek powiedział, iż droga będzie długa. Na początku bardzo mi się podobało, lecz to nie trwało długo. Przez resztę drogi byłam znudzona i ciągle marudziłam jak to mówił dziadek.
Gdy byliśmy prawie na miejscu, przebudziłam się ze snu i widok zza szyby mnie oczarował. Pamiętam, że nigdy nie widziałam czegoś piękniejszego. Był to zachód słońca, który chowa sie za górami. Dotarliśmy do naszego domku, był duży i cały drewniany. Wbiegłam do domu i od razu wybrałam sobie pokój który miał taras na którym przesiedziałam cały wieczór podziwiając Tatry. Rankiem wszyscy wybraliśmy sie do miasta, żeby pozwiedzać Zakopane. Kupiłam sobie kilka pamiątek i wróciliśmy do domu. Tuż po obiedzie tata kazał założyć mi wygodne buty. Wyszłam z tatą i udaliśmy sie w górę. Szłam szlakiem podziwiając malownicze widoki Morskiego Oka, a potem wspięłam się na Kasprowy Wierch. Tam widok był jeszcze lepszy, na całe Tatry i okolice.
Tatry były dla mnie czymś nowym, ale od pierwszego wejrzenia zauroczyły mnie. Spędziłam tam tydzień i obiecałam sobie, że co rok będę powracać w to miejsce. Bo czas spędzony tam jest najlepszym czasem dzieciństwa.