Na lekcji wychowawczej nasza klasa podjęła bardzo ważną decyzję. Wszyscy jednogłośnie zdecydowaliśmy, że w tym roku polecimy w kosmos na poszukiwanie nowej planety.
Wystartowaliśmy ze stacji kosmicznej w Jarocinie. Lecieliśmy wiele godzin, gdy pilot nagle zauważył nieznaną mu dotąd planetę. To było nasze odkrycie. Gdy wylądowaliśmy mieszkańcy nie wydawali się zaskoczeni naszym przybyciem. Okazało się, że umieją przepowiadać przyszłość ze stuletnim wyprzedzeniem. Po krótkiej rozmowie z Puzzloludami, (bo tak się nazywali tubylcy) dowiedzieliśmy się, że ich planeta nazywa się Puzzlamia, ponieważ wszystko, co się na niej znajduje jest zbudowane z puzzli. Następnie poszliśmy do króla, który nazywał się Wielki Puzzel. Opowiedział nam o historii jego planety i o wielu tysiącach robotników, którzy budowali, kawałek po kawałku, wielki królewski zamek zwany puzzlozamkiem. Po rozmowie zwiedziliśmy pałac króla, który naprawdę był zbudowany z milionów drobniutkich puzzli.
Następnego dnia rozmawialiśmy z Puzzloludami. Dowiedzieliśmy się, że przeciętny mieszkaniec Puzzlamii żyje około tysiąca ziemskich lat i że jeden dzień na tej planecie to jedna minuta na Ziemi.
Nazajutrz mogliśmy robić co chcieliśmy. Większość klasy kupiła sobie wielkie puzzle składające się z miliona elementów, inni pomagali budować w królewskim ogrodzie puzzlotrawnik a pan wychowawca poszedł do Puzzloludów, aby przepowiedziały mu przyszłość. Po uroczystej kolacji poszliśmy do swoich pokoi, lecz nikt nie położył się spać, ponieważ niesforny Michał zburzył swoje łóżko i wszyscy musieli mu pomóc złożyć je na nowo.
Następnego dnia wracaliśmy do domu. Pożegnaliśmy się z Wielkim Puzzlem, który na pamiątkę dał nam puzzle, z których można było zbudować puzzlodom. Podziękowaliśmy i wsiedliśmy do rakiety. Puzzloludy długo machały nam na pożegnanie. Po wylądowaniu na Ziemi i powrocie do domów, opowiedzieliśmy o wszystkim swoim rodzicom.
Chciałabym, aby taka przygoda spotkała nas jeszcze raz.