Idea uniwersalnej filozofii
Nie zawsze było tak, że nauka rozumiała swe żądania ściśle uzasadnionej prawdy w sensie wymogu tej obiektywności, która opanowuje metodycznie nasze nauki pozytywne oraz, oddziaływując daleko poza nie, zapewnia oparcie filozoficznemu i światopoglądowemu pozytywizmowi i przyczynia się do jego rozpowszechnienia. Specyficzne pytania dotyczące istoty człowieka nie zawsze były rugowane poza królestwo nauki i nie zawsze nie uwzględniane były ich wewnętrzne związki ze wszystkimi naukami, nawet z tymi, w których człowiek nie jest tematem (np. w naukach przyrodniczych). Dopóki rzecz miała się inaczej, nauka mogła rościć sobie pretensje do pewnego znaczenia dla ludzkości europejskiej, w Odrodzeniu zupełnie przekształconej, a nawet do przewodniego znaczenia dla tego przekształcenia. Dlaczego utraciła ona owo przewodnie znaczenie, dlaczego doszło do istotnej zmiany, do pozytywistycznego zawężenia idei nauki – zrozumienie tego z uwagi na głębsze motywy jest ważne ze względu na cel tych wykładów.
W Odrodzeniu ludzkość europejska przeprowadza w sobie, jak wiadomo, rewolucyjny zwrot. Zwraca się ona przeciw swemu dotychczasowemu, średniowiecznemu sposobowi istnienia, odmawia mu wartości, pragnie się w wolności ukształtować na nowo. Podziwiany przez siebie wzór znajduje w ludziach antyku. Chce odtworzyć w sobie ten sposób istnienia.
Co ujmuje ona jako istotne w ludziach antyku? Po pewnych wahaniach nic innego jak tylko \”filozoficzną\” formę istnienia: swobodne podporządkowanie siebie, całego swojego życia jego regułom wywiedzionym z czystego rozumu, z filozofii. Filozofia teoretyczna jest tym co pierwsze. Osiągnięte powinno zostać wyższe widzenie świata, wolne od więzów mitów i w ogóle tradycji, absolutnie bezzałożeniowa, uniwersalna wiedza dotycząca świata i człowieka, rozpoznająca tkwiący w samym świecie rozum i teleologię oraz najwyższą zasadę świata – Boga. Filozofia jako teoria czyni wolnym, a nie jedynie badaczem, każdego, kto jest filozoficznie wykształcony. Autonomia teoretyczna pociąga za sobą autonomię praktyczną. Przewodnim ideałem jest w renesansie człowiek antyczny, który rozumnie kształtuje siebie opierając się na wolnym rozumie. W odniesieniu do odnowionego \”platonizmu\” polega to na tym, że chodzi o to, by na nowo ukształtować etycznie nie tylko siebie samego, lecz także cały ludzki świat, polityczne i społeczne istnienie człowieka, a wszystko to wychodząc od wolnego rozumu, od intuicji uniwersalnej filozofii.
Zgodnie z tym antycznym wzorem, znajdującym początkowo uznanie tylko w małych, odosobnionych kręgach, filozofia teoretyczna ma zaistnieć na nowo nie jako ślepo przejęta od tradycji, lecz jako odrodzona dzięki samodzielnym badaniom i krytyce.
Trzeba położyć tu nacisk na to, że idea filozofii przejęta od starożytnych nie jest dla nas jakimś oklepanym, szkolnym pojęciem, które obejmuje jedynie pewną grupę dyscyplin: zmienia się ona wprawdzie w sposób nie pozbawiony znaczenia wkrótce po przejęciu jej, formalnie zachowuje jednak w pierwszych wiekach nowożytności sens nauki wszechobejmującej, nauki o całości tego, co istnieje. Nauki w liczbie mnogiej są jedynie niesamodzielnymi odgałęzieniami Jednej Filozofii, zarówno te wszystkie, które wymagają uzasadnienia, jak i te, które już funkcjonują. W odważnym, a nawet nadmiernym podkreślaniu sensu tej uniwersalności, które następuje już u Kartezjusza, nowa filozofia dąży tylko do tego, aby w sposób ściśle naukowy ogarnąć w jedność systemu teoretycznego w ogóle wszystkie sensowne pytania w apodyktycznie intuicyjnej metodzie i w nieskończonym, lecz racjonalnie uporządkowanym postępie badań. Jedna jedyna budowla rozstrzygających, teoretycznie wiążących prawd z pokolenia na pokolenie rosnąca w nieskończoność miała zatem odpowiadać na wszystkie możliwe pytania, pytania dotyczące faktów i rozumu, doczesności i wieczności.
Współczesne pozytywistyczne pojęcie nauki jest zatem, ujmując rzecz historycznie, pojęciem szczątkowym. Porzuca ono wszystkie te pytania, które zaliczane były raz do węższego, raz do szerszego pojęcia metafizyki, wśród nich owe nazwane niejasno \”pytaniami najwyższymi i ostatecznymi\”. Gdy je dokładnie rozpatrzyć okazuje się, że tak jak wszystkie wyłączone pytania, posiadają one swą nierozerwalną jedność w tym, że zawierają one w sobie (wprost lub w sposób implikowany przez swój sens) zagadnienia rozumu w jego wszystkich szczegółowych postaciach. W sposób wyraźny są one tematem w dyscyplinach dotyczących poznania (sc. poznania prawdziwego i rzetelnego, poznania rozumowego), prawdziwego i rzetelnego wartościowania (autentyczne wartości jako wartości rozumu), etycznego działania (prawdziwie dobre działanie, działanie na podstawie praktycznego rozumu); rozum przy tym jest podstawą dla \”absolutnych\”, \”wiecznych\”, \”ponadczasowych\”, \”koniecznie\” ważnych idei i ideałów. Jeśli człowiek staje się zagadnieniem \”metafizycznym\”, zagadnieniem specyficznie filozoficznym, wówczas ulega problematyzacji on jako istota rozumna oraz jego historia, wówczas chodzi o \”sens\”, o rozum w historii. Problem Boga zawiera w sobie oczywiście problem \”absolutnego\” rozumu jako teleologicznego źródła wszelkiego rozumu w świecie, jako \”sensu\” świata. Pytanie o nieśmiertelność jest oczywiście także pytaniem rozumu w nie mniejszym stopniu niż pytanie o wolność. Wszystkie te w szerokim sensie \”metafizyczne\” pytania, pytania specyficznie filozoficzne, ale obecne też w mowie potocznej, wykraczają poza świat rozumiany jako uniwersum samych tylko faktów. Wykraczają jako pytania mające na uwadze ideę rozumu, a wobec pytań dotyczących faktów, które także w porządku pytania leżą poniżej nich, aspirujące do większej doniosłości. Pozytywizm, że tak powiem, ucina głowę filozofii. Już w starożytnej idei filozofii, która swą jedność opiera na nierozerwalnej jedności wszelkiego bytu, współdomniemany był sensowny porządek bytu, a stąd i jego zagadnień. Stosownie do tego przyznano metafizyce, nauce dotyczącej pytań najwyższych i ostatecznych, godność królowej nauk, której duch wyznaczał dopiero ostateczny sens wszystkim innym naukom, wszystkim rodzajom poznania. Odnawiająca się filozofia przejęła także i to, wierzyła nawet, że odkryła prawdziwą, uniwersalną metodę, poprzez którą musi się dać zbudować taka systematyczna i kulminująca w metafizyce filozofia, i to jako prawdziwa philosophia perennis.
Rozumiemy stąd rozmach, jaki ożywiał wszystkie naukowe przedsięwzięcia, także te niższego rzędu, z zakresu nauk o samych tylko faktach, jaki w XVIII stuleciu, które samo siebie zwało filozoficznym, napełniał coraz szersze kręgi entuzjazmem do filozofii i wszystkich nauk szczegółowych jako jej odgałęzień. Stąd ten gorący pęd ku kształceniu, ten zapał do filozoficznej reformy wychowania oraz całych społecznych i politycznych form istnienia ludzkości, który tę wielokrotnie krytykowaną epokę czyni tak godną szacunku. Nieprzemijające świadectwo tego ducha mamy we wspaniałym hymnie Schillera i Beethovena \”Do radości\”. Dziś możemy słuchać go jedynie z uczuciem bólu. Nie można sobie wyobrazić większego kontrastu niż kontrast między wyrażonym w hymnie duchem epoki a naszą współczesną sytuacją.