Obrazy męczeństwa Polaków
W dziejach każdego narodu pojawia się czas ucisku i męczeństwa, który zapada w pamięć i kształtuje poglądy następnych pokoleń. Czas rozbiorów i II wojny światowej to szczególne okresy w historii walki o polskość i niepodległość z obcym najeźdźcą, jednocześnie były to również czasy największego męczeństwa Polaków. Obraz martyrologii narodu polskiego w okresie rozbiorów doskonale charakteryzuje opowieść Jana Sobolewskiego pochodząca z III części ?Dziadów?, dramatu romantycznego Adama Mickiewicza, traktującego o sytuacji Polaków za czasów rozbiorów, zwłaszcza po powstaniu listopadowym, kiedy to masowo aresztowano i zsyłano na Sybir działaczy ruchów narodowowyzwoleńczych. Męczeństwo narodu polskiego za czasów II wojny światowej obrazuje opowiadanie Tadeusza Borowskiego ?Proszę państwa do gazu?, w którym przedstawione są losy Polaków w hitlerowskim obozie zagłady w Auschwitz.
Akcja fragmentu pochodzącego z III częsci ?Dziadów? rozgrywa się w więzieniu. Jan Sobolewski, nauczyciel ze Żmudzi, oskarżony o działalnośc na rzecz wyzwolenia Polaków, opowiada o zesłańcach na Sybir: ?Kibitek dwieście wywieźli (…) studentów ze Żmudzi?. Swoją opowieść rozpoczyna od momentu, gdy wyszedł z przesłuchania i, skryty za murem kościoła, zobaczył tłum, który wyległ z kościoła w kierunku placu przed więzieniem. ?Jak w wielkie obrzędy,/ Wojsko z bronią, z bębnami stało we dwa rzędy;/ W pośrodku nich kibitki?. Pomiędzy dwoma szpalerami przejeżdżał Policmajster, który pilnował porządku. Chwilę później Jan zobaczył zesłańców, chłopców z ogolonymi głowami, wynędzniałych, zmęczonych, brudnych, wśród nich jednego, który ?najmłodszy, dziesięć lat, nieboże/ skarżył się, że łańcucha podźwignąć nie może;/ i pokazywał nogę skrwawioną i nagą?. Policmajster stwierdza, że łańcuch ma przepisową wagę, wazniejszy jest porządek, formalności, a nie cierpienie dziecka. Jan mówi o Cyprianie Janczewskim, którego również wywożono na Sybir, jego wygląd się zmienił, więzienie go zniszczyło, ?ale jakoś dziwnie wyszlachetniał?. Janczewskiego opisuje jako ?cesarza?, człowieka odważnego, który nie bał się tego, co go czeka, pokrzepiał innych więźniów, biła z niego odwaga, pewność, bohaterstwo, był dumny i pogodny: ?On postrzegł, że lud płacze patrząc na łańcuchy,/ wstrząsnął nogą łąńcuch, na znak, że mu niezbyt ciężył?. Sobolewski wspomina, że na chwilę ich spojrzenia się spotkały, Janczewski myślał, że przyjaciel jest wolny: ?(…) dłoń swą ucałował/ i skinął ku mnie, jakby żegnał i winszował?. Istotne jest jednak to, co Janczewski zrobił, gdy kibitka, na której siedział, ruszyła: zdjął z głowy kapelusz i krzyknął trzykrotnie ?Jeszcze Polska nie zginęła?. Zamanifestował patriotyzm, wolę walki o niepodległość, pewność, iż Polacy zwyciężą i naród się wyzwoli. Sobolewski mówi: ?ta ręka i ta głowa zostały mi w oku?. Porównuje Janczewskiego do delfina, do zwiastuna nawałnicy;ten okrzyk był zwiastunem walki, nieugięcia się, ?kompasem?, który ma prowadzić naród do wolności. Naród musi pamiętać o ofiarach, jakie zostały poniesione. Jan opowiada też o ludziach, którzy stali na placu i przyglądali się w milczeniu ludziom ściśniętym w kibitkach: ?lud, wojsko, czuje- milczy- tak boi się cara?. Następna osoba, którą dokładnie opisuje, to Wasilewski, zmęczony, utrudzony, wyczerpany człowiek, który nie mógł samodzielnie iść: ?Dano mu tyle kijów onegdaj na śledźtwie,/ że mu odtąd krwi kropli w twarzy nie zostało?. Do kibitki pomógł mu wsiąść żołnierz, który ?tajemnie łzy ocierał?. Wszyscy ludzie na placu mieli świadomośc, że zesłancy są skrzywdzeni, wiedzieli o tym nawet żołnierze, którzy okazywali współczucie. Ciało Wasilewskiego na rękach żołnierza opisane jest jak ciało Chrystusa na krzyżu, ?(…) jak z krzyża zdjęte/ ręce miał nad barkami żołnierza rozpięte?. Jan mówi o reakcji ludzi, obserwujących zesłańców, którzy jęknęli odczytując to jako znak mesjanizmu. ?Komenda je zgłuszyła bębnem i rozkazem?, kibitki szybko odjeżdżały z placu. Jan wspomina niewidomego więźnia kibitki, który dokonłą symbolicznego pożegnania ręką ?siną, rozwartą, trupią?. Ludzie zostali siłą odpędzeni, stanęli przed kościołem, w którym ksiądz samotnie sprawował mszę. Sobolewski symbolicznie porównuje ofiarę niewinnych zesłańców do ofiary Chrystusa, zwraca się do Boga: ?przyjm tę spod sądów cara ofiarę dziecinną?.
W opowiadaniu ?Proszę państwa do gazu? Tadeusz Borowski ukazuje Polaków wśród pozostałych więźniów obozu, którzy siedzą nago w upale, znudzeni, bo ?szerokie drogi do krematoriów stoją puste?. Rozmawiają w ironiczny, wyzbyty z uczuć sposób o przychodzących transportach pełnych ludzi jako o materiale, który ma rozbudowac obóz, a później wypełnić krematoria. Najważniejsze jest to, co ze sobą przywiozą, ubrania, jedzenie, dobytek. Gdy więźniowie dowiadują się o nadchodzącym transporcie Sosnowiec- Będzin, organizują wyjście na komando ?Kanada?, które jest odpowiedzialne za przyjęcie i rozładowanie wagonów. Akcja opowiadania rozgrywa się głównie na rampie, gdzie przychodzą transporty. Wszystko jest zoprganizowane, poukładane, Niemcy są pod względem utrzymania porządku bardzo zasadniczy. Na rampie istniał podział pracy, kto inny wyładowywał wagony, kto inny dzielił więźniów, kto inny sprzątał po transporcie. Na czas przybycia transportów, na rampę przyjeżdżali Ssmani, którzy przyglądali się rozładunkowi. Ludzie w wagonach byli stłoczeni, część z nich umierała po drodze z braku powietrza, jedzenia: ?gnieździli się w strasznej ciasnocie, mdleli od upału, dusili się i dusili innych?. Warunki były straszne. Nie wiedzieli, gdzie idą, co będą robić, próbowali się tego dowiedzieć od więźniów na rampie. ?ludzi idących na śmierć oszukuje się do ostatniej chwili. Jest to jedyna dopuszczalna forma litości?. Ludzie ci zostawiali przywagonie cały swój dobytek, następne dzielono ich, ?młodzi i zdrowi (…) gaz ich nie minie, ale wpierw będą pracować?. Są traktowani jak towar, maszyny do wyeksploatowania, które później trafią do gazu. Ludzie są wywożeni do obozu, natomiast grupa więźniów sprząta wagony: ?poduszone po kątach wśród kału ludzkiego i pogubionych zegarków leżą poduszone, podeptane niemowlęta?. Wciska się te martwe niemowlęta kobietom, które przez to prosto idą do gazu. Świadomość tego okrucieństwa jest tak szokująca, że ciało odruchowo broni się, reakcją ciała są wymioty. Człowiek stara się ograniczyć myślenie, jednak ogrom nazistowskiej zbrodni jest przytłaczający. Z tego powodu rodziła się nienawiść do samego siebie, do innych ludzi, do słabszych: ?nie współczuję im wcale, że idą do gazu (…) rzuciłbym się na nich z pięściami?. Następny transport to znowu zmaganie się z bezbronnymi ludźmi, z samym sobą, okrucieństwem, bezwzględnością. Ssmani zabijają kobietę, która nie chce się przyznać do swojego dziecka, tak bardzo chce żyć. Ludzie stają się zezwierzeceni, najważniejszy staje się instynkt przetrwania, a nie zachowanie godności i człowieczeństwa. Jedną z wyrazistszych postaci z transportów jest młoda dziewczyna, która tchnie świeżością, młodością, życiem, która ma jednak świadomośc, że jej życie skończy się z chwilą przekroczenia bramy obozu: ?śmiało poszła w stronę samochodów (…) wbiegła po schodkach na wypełnione prawie już auto?. Bohater mówi o własnym strachu, o okrucieństwie, opisuje beznamiętnie sceny poniżania ludzi, kierowania ich na śmierć. Mówi nawet ?jeśli przyjdzie [następny transport] to nie pójdę go rozładowywać. Nie dam rady?. Podkreśla to przemyślane okrucieństwo hitlerowców: ?czarne postacie esmanów chodzą spokojne, fachowe?. Po rozładowaniu transportów nie mówi sie o ludziach, którzy poszli na śmierć, lecz o dobrach, jakie ze sobą przywieźli, o jedzeniu, ubraniach, drogocennościach, ?był to dobry, bogaty transport?.
W obydwu tekstach znajdują się obrazy męczeństwa Polaków. Wspólną cechą tych fragmentów jest mowa o wywózkach, zsyłkach, transportach. Mają one różny charakter, wynikają z innych wydarzeń historycznych, w Dziadach mówi się o zsyłkach na Sybir, wywożono tam Polaków, aby zapracowali się na śmierć przy wyrębie lasów, natomiast w czasie II wojny światowej Polaków wywożono do obozów zagłady, aby najpierw maksymalnie ich wyekploatować do budowy cywilizacji pieców, aby później Polaków w tych piecach spalić. Ludzie ci są stłoczeni, przebywają w ciężkich warunkach, są wyczerpani, głodni, poniżeni, odarci z godności. W obydwu tekstach mowa jest też osprawcach tego męczeństwa: w ?dziadach? jest to wojsko pod rozkazami cara rosyjskiego, a w opowiadaniu Borowskiego hitlerowcy.
Teksty te jednak zdecydowanie więcej mają różnic niż podobieństw. Wynika to przedewszystkim z charakteru tej konkretnej sytuacji w historii narodu polskiego. W ?dziadach? są to Polacy działający w ruchach narodowowyzwoleńczych, czynnie działający na rzecz odzyskania niepodległości, natomiast w opowiadaniach są to przypadkowi ludzie, których łączy to, że są tej samej nacji. W ?dziadach? ukazani są konkretni bohaterowie, Janczewski, Wasilewski, którzy pokrzepiają naród, niosą przesłanie walki, nie poddają się, nie dają się złamać. Bohaterem zbiorowym jest lud, wojsko, którzy patrzą, milczą, współczują, bo rozumieją powagę sytuacji. Natomiast w opowiadaniach Polacy sa po obydwu stronach: jedni jadą w transporcie, a drudzy ten transport rozładowują. Ludzka godność, moralność, odwaga zostają podeptane, stłamszone, to nie istnieje, najważniejszy staje się instynkt przeżycia, instynkt czysto biologiczny. Nie jest nawet ważne przynależenie do jednego narodu, przywiązanie do tej samej tradycji i historii. Człowiek na rampie nie okazuje niepotrzebnych emocji, nie myśli, jego działanie determinowane jest tylko bezwzględną wolą przeżycia. Ludzie w transporcie to nie Polacy, tylko maszyny, które najpierw będą pracować, a później pójdą do komory gazowej. Opisy są drobiazgowe, pozbawione uczuć, refleksji, człowiek opisywany jest poprzez zachowanie, a nie swoje przemyślenia. Jakże inne jest to w ?dziadach?, gdzie ważne staje się przeżywanie cierpienia, refleksja nad martyrologią narodu, budzenie woli walki, buntu, chęci bycia wolnym, niepodległym narodem, brak przyzwolenia na bierność. Esmani są metodyczni, bezwzględni, przywiązani do przepisów i porządku, w ?dziadach? mamy dwie postawy: Policmajstra, który ocenia, iż kajdany sa takie jakie powinny być, a nie jest ważne to, że ma je na nogach dziesięcioletnie dziecko, i płaczącego żołnierza, który niesie Wasilewskiego do kibitki. W opowiadaniach jest mnóstwo ironii z ludzkiego losu, o ludziach się nie mówi, mówi się o towarze, a karetki Czerwonego Krzyża wożą cyklon B.
W ?Dziadach? przede wszystkim ukazane jest bohaterstwo i niewinna ofiara cierpiącego narodu, poświęcenie dla idei narodowowyzwoleńczej, w opowiadaniach zaś przedstawiony jest tragiczny los Polaków w hitlerowskim obozie, Polaków, którzy nie zawsze stoją po tej samej stronie, którzy nie utożsamiają się ze swoim pochodzeniem, ale żyje w nich tylko bezwględna chęć przetrwania, polegająca na sprycie i sile, co jest najbardziej przerażające. Natura człowieka zostaje tak poniżona i pozbawiona godności, że człowiek zachowuje się jak zwierzę.
Fragmenty te zestawiają dwa obrazy męczęnstwa narodu polskiego, które są związane z dwoma różnymi postawami: romantyczna, bohaterska, odważna, pełna poświęcenia dla narodu, oraz bierna, pozbawiona możliwości walki, jakiegokolwiek wyrazu buntu, oparta tylko na chęci przetrwania w obozie. Zachowanie człowieka jest determinowane przede wszystkim przez środowisko, w którym się znajduje. W hitlerowskim obozie, gdzie musiwalczyć o jakąkolwiek możliwość przetrwania, zapomina o ludzkich odruchach, wpółczuciu, zrozumieniu, patriotyzmie i świadomości okrucieństwa, czasem nawet bezwzględności własnego zachowania. Ludzie w obozach nie wiedzieli, że transporty kiedyś przestaną przychodzić, że Niemcy przegrają wojnę, że cywilizacja pieców upadnie, dlatego ich bierność wynikała z rozpaczy, ze świadomości, że ich opór nic nie zmieni, że jutra mogą już nie dożyć. Pogodzili się z myślą, że póki pracują, otrzymują dzienną rację jedzenia, odraczają wyrok śmierci w komorze, jednak bez względu na własną postawę i tak na końcu ich życiowej drogi stoi piec. Inny był obraz męczenstwa Polaków w polskim romantyzmie, który był wynikiem walki o niedpodległośc narodu, o wyzwolenie Polaków spod jarzma zaborców, dlatego tak ogromny nacisk stawiano na patriotyczna postawę, na walkę i poświęcenie dla idei niepodległości. Z tego płynie prosty wniosek: człowiek, który nie widzi celu swojego cierpienia, sam dla siebie przestaje być wartościowy, przestaje się opierać i przyjmuje bierną postawę, skupiając sie tylko na potrzebach wynikających z instynktu przetrwania, czasem wyzbywając się nawet człowieczeństwa. Jeśli jednak ma świadomość, iż jego poświęcenie ma sens, że jego odwaga i bohaterska postawa przyniesie korzyść w postaci niepodległego, wyzwolonego narodu polskiego, wtedy jest gotowy ponieśc tę ofiarę, nawet oddając wszystko, co ma, czyli swoje życie.