O filozofii sceptycznej

O filozofii sceptycznej
Może się to wydawać przedsięwzięciem bardzo dziwacznym ze strony sceptyków, iż pragną zniweczyć rozum przy pomocy dowodzenia i rozumowania; a przecież jest to główne zadanie wszelkich badań i dysput tych filozofów. Usiłują wykrywać zarzuty zarówno przeciwko naszemu rozumowaniu abstrakcyjnemu, jak przeciwko rozumowaniu dotyczącemu faktów i istnienia. (…)
W tym bowiem tkwi główny i najbardziej kłopotliwy zarzut przeciw przesadnemu sceptycyzmowi, że nigdy nie może z niego wyniknąć żadne trwałe dobro, póki zachowuje swoją pełną siłę i moc. Wystarczy po prostu zapytać się takiego sceptyka, jaki jest jego zamiar i do czego on zdąża w tych wszystkich ciekawych badaniach. Jest natychmiast w kłopocie i nie wie, co odpowiedzieć. Wyznawca Kopernika lub Ptolemeusza broniąc swego odmiennego systemu astronomii może mieć nadzieję, że wzbudzi u swych słuchaczy przekonanie, które pozostanie stałe i trwałe. Stoik lub epikurejczyk rozwija zasady, które nie tylko mogą być trwałe, lecz nadto wywierają wpływ na postępowanie i zachowanie się. Pirrończyk natomiast nie może się spodziewać, że jego filozofia wywrze jakiś stały wpływ na umysł, albo, gdyby go wywarła, że wpływ ten byłby dla społeczeństwa dobroczynny. Przeciwnie, musi przyznać – jeżeli w ogóle zechce coś przyznać – że całe życie ludzkie musiałoby się zapaść, gdyby jego zasady stale i powszechnie zapanowały. Wszelka rozmowa, wszelkie działanie natychmiast by ustały, a człowiek pozostałby w stanie zupełnego letargu, póki by wrodzone mu potrzeby z braku ich zaspokojenia nie położyły kresu jego nędznemu żywotowi. Prawda, że tak fatalnego wyniku nie bardzo należy się obawiać. Biegu przyrody nie odmieni nigdy żadna zasada. A chociaż pirrończyk może siebie lub innych chwilowo przy pomocy swych głębokich rozumowań wtrącić w pewne zaniepokojenie i zakłopotanie, to przecież pierwsze najzwyklejsze zdarzenie życiowe rozwieje wszystkie jego wątpliwości i skrupuły i postawi go we wszystkich sprawach działania i myślenia na równi z filozofami jakiegokolwiek innego kierunku albo z ludźmi, którzy nigdy nie zajmowali się filozoficznymi roztrząsaniami. Zbudzony ze swych snów, pierwszy będzie się z innymi z siebie śmiał i wyzna, że wszystkie jego zarzuty są tylko rozrywką i nie mogą chcieć nic innego, jak wykazać dziwaczność położenia rodzaju ludzkiego, który musi i działać, i myśleć, i wierzyć, chociaż nie potrafi mimo najpilniejszych badań zdobyć dla tych czynności zadowalającej podstawy ani też usunąć zarzutów, które mogą być przeciw nim podniesione.
260. Istnieje faktycznie sceptycyzm bardziej umiarkowany, czyli filozofia akademicka, która może być zarazem trwała i pożyteczna, a która może po części być wytworem owego pirronizmu, czyli sceptycyzmu przesadnego, jeżeli jego niewybredne wątpliwości zostaną do pewnego stopnia sprostowane przy pomocy zdrowego rozsądku i zastanowienia się. Większość ludzi z natury jest skłonna do poglądów o charakterze stanowczym i dogmatycznym; widząc rzeczy tylko z jednej strony i nie mając pojęcia o żadnym argumencie, który by był przeciwwagą, przyswajają sobie bez namysłu zasady, ku którym czują skłonność; nie mają też żadnego wyrozumienia dla tych, co żywią poglądy przeciwne. Wszelkie wahanie się lub rozważanie gmatwa ich umysł, unieruchamia ich uczucia, paraliżuje ich działanie. Niecierpliwią się tedy, póki nie wyzwolą się ze stanu tak bardzo dla nich niedogodnego i sądzą, że gwałtownością swych twierdzeń i uporczywością swych przekonań nie mogą się nigdy dość daleko od niego odsunąć. Gdyby jednak tacy dogmatycy mogli się stać wrażliwymi na wielkie ułomności rozumu ludzkiego, którym tenże podlega nawet gdy jest doprowadzony do doskonałości i gdy w swych sądach postępuje najdokładniej i najostrożniej, wtedy, zastanawiając się nad tym, przejęliby się całkiem naturalnie większą skromnością i powściągliwością, a zarazem obniżyliby swe nierozsądne o sobie mniemanie i mniej by obstawali przy przesądach o swoich przeciwnikach. Człowieka niewykształconego może zastanowić położenie uczonego, który mimo korzyści płynących z nauki i rozmyślań zwykle przecież swym sądom nie dowierza; a jeżeli jakiś uczony jest wskutek wrodzonego usposobienia skłonny do pychy i uporu, kilka kropelek pirronizmu wyleczy go z zarozumiałości, pokazując mu, że niewielka wyższość, którą może osiągnął nad swymi bliźnimi, jest tylko nieznaczna w porównaniu z powszechnym zakłopotaniem i zamieszaniem właściwym naturze ludzkiej. Istnieje w ogóle pewien stopień niedowierzania, ostrożności i skromności, który nie powinien nigdy opuszczać dobrego myśliciela w jego badaniach i sądach wszelkiego rodzaju.
261. Inną formą sceptycyzmu umiarkowanego, mogącą przynieść ludzkości korzyść i być naturalnym wynikiem pirrońskich wątpliwości i niedowierzań, jest ograniczenie naszych badań do takich przedmiotów, które najlepiej odpowiadają ciasnej pojemności rozumu ludzkiego. Wyobraźnia ludzka z natury rzeczy dąży do tego, co wzniosłe, zachwyca się wszystkim, co sięga daleko i jest niezwykłe, i unosi się dowolnie w najbardziej odległe regiony czasu i przestrzeni, by uciec od przedmiotów, z którymi dzięki przyzwyczajeniu zbyt się oswoiła. Poprawny zaś sposób sądzenia przestrzega metody przeciwnej: unikając wszelkich zbyt daleko i wysoko sięgających roztrząsań, zamyka się w zakresie potocznego życia i takich przedmiotów, które należą do praktyki i doświadczenia codziennego; tematy zaś bardziej wzniosłe odstępuje poetom i mówcom, kapłanom i politykom, by je swą sztuką w piękną przyoblekali formę. Nic nas nie może skuteczniej doprowadzić do zajęcia tak zbawiennego stanowiska jak to, byśmy choć raz byli na wskroś przekonani o sile pirrońskiego sceptycyzmu i o tym, że nic nas nie potrafi od niego uwolnić z wyjątkiem wielkiej potęgi przyrodzonych instynktów. Ci, którzy mają zamiłowanie do filozofii, mimo to będą się dalej zajmowali swymi badaniami, albowiem zdają sobie sprawę, że pominąwszy bezpośrednią przyjemność przywiązaną do takiego zajęcia poglądy filozoficzne nie są niczym innym, jak rozmyślaniem życia potocznego, przeprowadzonym metodycznie i poprawnie. Nigdy jednak nie ulegną pokusie wykroczenia poza granice życia potocznego, póki pamiętać będę o niedoskonałości, ciasnym zakresie i niedokładnym działaniu władz, którymi się posługują. Skoro nie umiemy podać zadowalającej racji, dla której wierzymy, po tysiąckrotnym doświadczeniu, że kamień upadnie lub ogień upiecze, czyż potrafimy kiedykolwiek w sposób zadowalający uzasadnić jakiś pogląd, który sobie utworzyć możemy co do początku wszechbytu i co do stosunku świata do wiecznej przeszłości i przyszłości?
262. To ścieśnienie naszych badań jest istotnie czymś pod każdym względem tak racjonalnym, że zaleca nam je dostatecznie chociażby najbardziej pobieżny rozbiór przyrodzonych władz umysłu ludzkiego oraz ich zestawienie z przedmiotami których dotyczą. Zobaczymy wtedy, jakie są właściwe przedmioty nauki i badania.
263. Wydaje mi się, że jedynymi przedmiotami nauk abstrakcyjnych, czyli demonstratywnych są wielkość i liczba, i że wszelkie usiłowania zmierzające do rozszerzenia tego doskonalszego rodzaju wiedzy poza te granice są czystą sofisterią i złudzeniem. Ponieważ składniki wielkości i liczby są całkiem jednakowe, przeto stosunki między nimi stają się skomplikowane i zawikłane, i nie ma nic ciekawszego a zarazem użyteczniejszego, jak śledzić przy pomocy różnorodnych środków ich równość lub nierówność poprzez różne sposoby, w które nam się przedstawiają. Ponieważ jednak wszystkie inne idee są wyraźnie różne i każda jest od drugiej odmienna, przeto nawet przy ich najdokładniejszym roztrząsaniu nie możemy uczynić nic więcej, jak tę różność zauważyć i na podstawie prostego zastanowienia się orzec, że jedna rzecz nie jest drugą. Jeśli zaś zdarzy się w tych sądach jakaś trudność, pochodzi ona wyłącznie z nieokreślonego znaczenia wyrazów, które można sprostować przy pomocy lepszych definicji. Że kwadrat nad przeciwprostokątną jest równy kwadratom nad dwoma innymi bokami, tego nawet mimo najdokładniejszego określenia wyrazów nie można wiedzieć bez szeregu wniosków i bez badania. Aby się jednak przekonać o zdaniu, że tam, gdzie nie ma własności, nie ma też niesprawiedliwości, wystarczy jedynie określić wyrazy i wyjaśnić, że niesprawiedliwość jest naruszeniem własności. Zdanie to nie jest w istocie niczym innym, jak mniej dokładnym określeniem. Tak samo ma się rzecz z owymi wszystkimi rzekomymi wnioskami sylogistycznymi, które można znaleźć w każdej innej gałęzi wiedzy poza naukami o wielkości i liczbie; o wielkości zaś i liczbie można, sądzę, orzec z całym spokojem, że one są jedynymi właściwymi przedmiotami wiedzy demonstratywnej.
264. Wszystkie inne badania ludzkie dotyczą wyłącznie istnienia i faktów; te zaś oczywiście nie mogą być przedmiotem dowodzenia demonstratywnego. Cokolwiek jest, może nie być. Nigdy zaprzeczenie faktu jakiegoś nie może w sobie zawierać sprzeczności. Nieistnienie jakiejś istoty jest bez wyjątku równie jasną i wyraźną ideą jak jej istnienie. Zdanie stwierdzające, że ona nie istnieje, chociażby mylne, jest nie mniej zrozumiałe i jasne, jak zdanie stwierdzające, że ona istnieje. Inaczej ma się rzecz z naukami w ścisłym tego słowa znaczeniu. Tam każde zdanie, które nie jest prawdziwe, jest bałamutne i niezrozumiałe. Że pierwiastek trzeci od 64 równa się połowie od 10, jest zdaniem mylnym, którego nie można nigdy jasno pojąć. Ale że Cezar albo anioł Gabriel, albo jakakolwiek istota nigdy nie istniała, może być zdaniem mylnym, lecz jest ono zawsze zupełnie zrozumiałe i nie zawiera w sobie żadnej sprzeczności.
265. Istnienie więc jakiejś istoty da się udowodnić jedynie przy pomocy argumentów czerpanych z jej przyczyn lub jej skutków; te argumenty zaś opierają się całkowicie na doświadczeniu. Jeżeli rozumujemy a priori, wtedy jakakolwiek rzecz może nam się wydawać zdolna wywołać jakąkolwiek rzecz. Upadnięcie kamyczka może, o ile wiemy, zagasić słońce, albo pragnienie człowieka może kierować planetami w ich orbitach. Jedynie doświadczenie poucza nas o naturze i granicach przyczyny i skutku i pozwala nam na podstawie jednego przedmiotu wnosić o istnieniu innego. Taka jest podstawa rozumowania moralnego, z którego składa się większa część wiedzy ludzkiej i z którego płynie wszelkie działanie i zachowanie się człowieka.
266. Rozumowanie moralne dotyczy albo szczegółowych albo ogólnych faktów. Wszelkie rozważania życiowe dotyczą faktów szczegółowych, tak samo wszelkie poszukiwania w zakresie historii, chronologii, geografii i astronomii.
267. Naukami zajmującymi się faktami ogólnymi są polityka, filozofia przyrody, fizyka, chemia itd., w których bada się własności, przyczyny i skutki całego rodzaju zjawisk.
268. Nauka o Bogu, czyli teologia, dowodząc istnienia Boga i nieśmiertelności duszy, składa się po części z rozumowań dotyczących faktów szczegółowych, po części z rozumowań dotyczących faktów ogólnych. Opiera się na rozumie, o ile polega na doświadczeniu. Najlepszym jednak i najsilniejszym jej oparciem jest wiara i boskie objawienie.
269. Etyka i estetyka są raczej sprawami smaku i poczucia aniżeli rozumu. Piękno, czy to duchowe, czy fizyczne, raczej odczuwamy niż pojmujemy. Jeżeli zaś o nim rozumujemy i usiłujemy ustalić jego kryterium, wtedy rozważamy fakt nowy, mianowicie ogólny smak ludzkości lub też jakiś inny fakt tego rodzaju, który może być przedmiotem rozumowania i badania.
Jeśli przejęci tymi zasadami przebiegniemy biblioteki, jakież musimy urządzić spustoszenie! Biorąc do ręki jakiś tom traktujący np. o teologii albo szkolnej metafizyce, zapytujemy się: czy zawiera jakieś rozumowanie abstrakcyjne, dotyczące wielkości lub liczby? Nie. Czy zawiera jakieś rozumowanie oparte na doświadczeniu, a dotyczące faktów i istnienia? Nie. A więc w ogień z nim, albowiem nie może zawierać nic prócz sofisterii i złudzeń!