Tam, gdzie kończy się życie.
Śmierć zawsze była i zawsze będzie obecna w naszym życiu. Nie lubimy o niej myśleć ani słyszeć. Boimy się i uciekamy przed nią. Bo kochamy żyć. Nie potrafimy zrozumieć, że życie może być dla kogoś największą udręką. A śmierć jedynym wybawieniem.
Samobójstwo to śmierć na życzenie. Desperacki krok tego, kogo nazywamy niespełna rozumu. Nie współczujemy mu. Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego to zrobił. Nie myślimy o tym, czy ten człowiek był tylko wariatem, czy też zdarzyło się coś, co pozbawiło jego życie sensu. Dla nas jest tylko kimś, kto zabił się w przypływie szału, w napadzie choroby. Nie zdajemy sobie sprawy, że niektórzy po prostu pragną umrzeć. Że podejmują tą trudną decyzje z pełną świadomością, po długich, pełnych koszmarów nocach, po dniach pełnych przemyśleń, po latach udręki.
Nie wiemy, że każdy z nich sądzi, iż ma dostateczny powód, by skończyć ze sobą.
Czasami człowiek czuje, że zrobił na ziemi wszystko, co do niego należało. Że teraz nic go nie trzyma na świecie. Że życie nie może zaoferować mu już nic więcej.
Czasami człowiek myśli, ze umarł. Że na świecie błąka się tylko jego duch. Że wszystko, co kochał już nie istnieje. Że wszyscy, których kochał, odeszli. Myśli, że jego też już nie ma.
Czasami człowiek sądzi, że nie da się cofnąć czasu. Że nie można odwrócić tego, co się stało. Że już nic nigdy nie wróci do normy. Że teraz nie ma po co żyć.
Czasami człowiek ma dosyć.
Czasami mamy dosyć życia.