Andrzej Radek jest bohaterem powieści Stefana Żeromskiego „Syzyfowe prace”. Jędrzej Radek urodził się we wsi Pajęczyn Dolny, w czworakach dworskich u biednego fornala. Rodzina jego żyła w nędzy i niedostatku, chłopiec nieraz sypiał pod gołym niebem, lub podczas dni dżdżystych – w stodole.
Radek, jak każde wiejskie dziecko wychowywał się sam. Od wczesnego dzieciństwa musiał pracować. Jego rodzice byli bardzo zapracowani i nie mogli poświęcić czasu synowi.
Bardzo znanym człowiekiem we wsi był niejaki Antoni Paluszkiewicz, nazywany zazwyczaj Kawką. Trudnił się edukowaniem dzieci na dworze. Kawka przydomek swój otrzymał ze względu na stałe, obrzydliwe pokasływanie. Prawie co dnia, gdy Paluszkiewicz kroczył przez dziedziniec, okoliczne dzieciaki z dworu, urządzały swego rodzaju koncert. Gdzieś zza krzaków, dobiegał donośny oraz nieprzyjemny „kaszel”, na podobieństwo przypadłości Paluszkiewicza.
Andrzej Radek miał niezwykłą umiejętność przedrzeźniania pana Paluszkiewicza. Któregoś dnia, Andrzej, jak to miał w zwyczaju, ukrył się obok płotu w trakcie swoich codziennych koncertów, nagle poczuł na swoim karku silne dłonie Paluszkiewicza. „Chłopiec szamotał się, drąc się przy tym wniebogłosy, ale silne ramiona „Kawki” zaniosły go do swego mieszkania. Antoni posadziwszy Radka na kanapie, zapalił papierosa i chwilę odsapnął. Mały urwis niespokojnie patrzył na guwernera, a mając świadomość lania, jakie otrzyma od ojca, chciał, by student nareszcie go ukarał i wypuścił wolno.” Jednak Paluszkiewicz, po chwili zastanowienia, zaczął przeglądać swe książki. W końcu wybrał z regału sporych rozmiarów, ilustrowany atlas ze zwierzętami. Położył go Andrzejowi na kolanach i polecił mu zaglądnąć do tego atlasu. Mały początkowo nieufnie spojrzał na atlas, czuł bowiem w tym jakiś podstęp, ale zrazu ciekawość jego przemogła lęk. W domu pana Paluszkiewicza, Radek spędził czas do wieczora przeglądając kolejne karty atlasu i obdarzony słodkim ciastkiem, wrócił do domu. Co do ojca się nie mylił – zaraz po powrocie dostał lanie za niewypełnienie swych obowiązków.
Gdy miał tylko chwilę wolnego czasu, pędem biegł do byłego studenta na ciastka i oglądanie rysunków. Nie wiedzieć, jak szybko Jędrek nauczył się czytać, a po roku snuł już rosyjskie bukwy. Guwerner, po kilkuletnim udzielaniu Radkowi korepetycji, postanowił umieścić swego wychowanka w Progimnazjum Pyrzogłowskim. Łożył na jego utrzymanie, mieszkał razem z nim oraz dalej udziela mu lekcji. Z czasem Paluszkiewicz coraz bardziej podupada na zdrowiu. W krótkim czasie umiera na gruźlicę, pozostawiając swemu wychowankowi swoje niewielkie oszczędności.
Młodzieniec zarabiał na swe utrzymanie udzielając korepetycji dla słabszych uczniów z klas młodszych. W ten sposób poprzez klasy trzecią i czwartą, zdał na patent. Radek pokrzepiony wspomnieniami Paluszkiewicza, zawsze uparcie dążyłdo swych celi. Gdy Radek ukończył czwartą klasę, zanim wyjechał do Klerykowa, spędził wakacje w rodzinnej wsi. Jednak w rodzinnym Pajęczynie Dolnym nikt nie docenił jego trudu, czteroletniej pracy, przemiany we wzorowego ucznia.
W końcu Andrzej wyruszył do Klerykowa, aby kontynuować naukę. Po drodze zmęczony chłopiec postanowił zatrzymać się na chwilę w karczmie, aby odpocząć. Szynkarka uznała go za uciekiniera, następnie pod wpływem alkoholu Andrzej stracił dwadzieścia groszy. Radek wyruszył w dalszą drogę, w której spotkał szlachcica w pięknej bryczce. Gdy szlachcic dowiedział się dokąd zmierza chłopiec, postanowił go podwieźć do miasta. Pan Płoniewicz zabrał bohatera do swojego domu. Potrzebował on niedrogiego korepetytora dla swoich dzieci: syna Władzia i córki Mici. Jędrek bez chwili namysłu zgodził się na propozycję. Nazajutrz z rana, Władzio zaprowadził Jędrka do gimnazjum.
Dyrektor Kriestoobriadnikow przejrzał jego papiery i rozkazał mu iść na lekcje. Klasa nie była przyjaźnie nastawiona do nowego ucznia. Wyśmiewano się z jego wiejskiego pochodzenia, często podczas długich przerw, umyślnie zachowywano ciszę, gdy znany dowcipniś Tymkiewicz, naśladował pospolitą gwarę chłopską. Wstyd jaki czuł wtedy nowy przybysz był ogromny, palący, ale pod maską opanowania, ukrywała się myśl zemsty. Pewnego dnia nauczyciel arytmetyki, pan Nogacki, przywołał Jędrka do odpowiedzi. Chłopcu silne wzruszenie przyćmiło pamięć i bystrość umysłu. Gdy po raz kolejny źle poprowadził prostą, z ostatniej ławki dał się słyszeć głos Tymkiewicza: „Wojtek, ady k’sobie”. Śród klasy dobiegały chichoty. Wtem Andrzej zebrał myśli, narysował poprawnie linie i zaczął wybornie dowodzić. Po dzwonku na przerwę, podszedł do Tymkiewicza i niespodziewanie, mocno uderzył go w zęby. Bił gdzie popadnie, w nos, gardło, pod oczy. Gdy skrwawionego żartownisia złożono na ławce, do klasy wszedł dyrektor Kriestoobriadnikow.
Andrzej z pewnością byłby opuścił gimnazjum, gdyby nie interwencja Marcina Borowicza, który posiadając względy inspektora, wywalczył pozostanie Radka w szkole. Jędrzej Radek jest szczególną postacią w powieści S. Żeromskiego „Syzyfowe prace”. Na przykładzie jego losów, można zauważyć, jak ciężka wiedzie droga do uzyskania wykształcenia.