„Bogurodzica”.

Bogurodzica Dziewica,
Bogiem sławiena
Maryja,
Twego Syna, Gospodzina,
Matko zwolena
Maryja,
Zyszczy nam, spuści nam,
Kyrielejson.
Twego dziela krzciciela,
Bożycze,
Usłysz glosy, napełń myśli
człowiecze.
Słysz modlitwę, jąż nosimy,
A dać raczy, jegoż prosimy;
A na świecie zbożny pobyt,
Po żywocie rajski przebyt.
Kyrieiejson.

Tak brzmiała pieśń, z którą rycerze polscy szli w bój pod Grunwaldem carmen patrium, hymn narodowy, według określenia Długoszowego. Śpiewano ją w r. 1444 pod Warną. Intonowano ją podczas nabożeństw uroczystych, a lud wtórował księżom jej słowami. Zanucił ją chłopek Zygmuntowi II gdy ten Wisłą jechał dążąc do Krakowa na koronację. Jan Łaski wydrukował jej strofy na czele Statutu królestwa polskiego w r. 1506, mieniąc ją pieśnią św. Wojciecha. Potem, zapomniana przez ogół, przetrwała w związku z kultem świętego, którego pobożne podanie uważało za jej twórcę, i dziś jeszcze w każdą niedzielę odśpiewuje duchowieństwo w katedrze gnieźnieńskiej przy jego trumnie Bogurodzica.

Najstarszy to znany utwór poezji polskiej i zarazem pierwszy, który stał się własnością narodu, jak stanie się nią u progu poezji porozbiorowej jeszcze Polska me zgineła. Ale chociaż nabrał znaczenia hymnu narodowego, chociaż był śpiewem bojowym w okresie rosnącej potęgi państwa nie mówi bynajmniej o Polsce, o narodzie. Powstał bowiem w czasach, gdy jeszcze nie przenikała mas świadomość narodowa, gdy jedynym uczuciem wzniosłym, łączącym ludzi naprawdę, było uczucie religijne, gdy miejscem, w którym wszyscy czuli, że są cząstkami wielkiej jedności, był tylko kościół.

Z rokiem 1410 wiąże się pierwsza wiadomość o tym carmen patrium; w tym też czasie zapisał je ksiądz jeden na okładce zbioru kazań łacińskich. Wielokrotnie potem przepisywano i drukowano Bogurodzicę w postaci znacznie obszerniejszej, liczącej kilkanaście strof, a nawet i więcej. Lecz jakkolwiek nie dochował się tekst wcześniejszy, pewne jest, że z początkiem w. XV była to już pieśń dawna, że już nie rozumiano niektórych jej słów.

Kto ją ułożyłnie wiadomo. Jak ci twórcy średniowieczni, co wznosili świątynie wspaniałe, tak i pieśniarze pobożni nie dbali o przekazanie imion swych potomności. Tworzyli tylko ad maiorem Dei gloriom ku większej chwale Bożej. To przecież niewątpliwe, że musiał być autor jej doskonale obeznany z poezją i z muzyką, że posiadł cały wysoki kunszt pieśniarstwa kościelnego. Bo ten utwór starodawny, prawdopodobnie pierwszej połowy wieku XIV, może nawet wieku XIII sięgający, wywołuje podziw budową artystyczną, niezwykłym powiązaniem rymów, doborem wyrażeń. Aż do w. XVI żadna pieśń nasza nie dorównywa Bogurodzicy.

Artyzm ten jednak nie z polskich pochodzi źródeł. I treść pieśni, i jej forma czerpie ze skarbca kultury obcej. Jeślibyśmy przetłumaczyli owe strofy tak zrosłe z dziejami Polski na inny język nikt by nieodgadł ich pochodzenia. Mógł je stworzyć poeta któregokolwiek narodu średniowiecznej społeczności katolickiej, której głową i ośrodkiem był Rzym papieski, całą ludzkość pragnący zjednoczyć i zorganizować siłą najwyższych ideałów religijnych.

Piśmiennictwo nasze w wiekach średnich nie wyodrębnia się cechami swoistymi. Stanowi ono część ogólnej literatury chrześcijaństwa zachodnioeuropejskiego, której wspólnym językiem był łaciński, ale która wypowiadała się również w językach narodów poszczególnych.

Do tego świata chrześcijańskiego Polska przyłączyła się późno, a w chwili przyłączenia nie miała jeszcze dziejów tak bogatych, kultury tak rozwiniętej, jak społeczeństwa zachodnie Europy, z którymi związał ją chrzestem Mieszko I. Był to naprawdę – początek właściwy jej historii. Nic więc dziwnego, że staje wobec tej Europy jako siostra młodsza i uczennica, przyjmująca gotowe zasoby wyższej, obcej kultury.