Pierwsze refleksje, ktore nasunely sie po przeczytaniu opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza pt”Ikar” dotyczyly drugiej wojny swiatowej. Zdumiało mnie to, ze tak wielu ludzi cierpiało przez lata okupacji, ze tak wiele rodzin; matek i ojcow straciło w jednej chwili swoje dzieci-owoce ich milosci. Zaintrygowalo mnie to, ze swiat nie zwracal uwagi i nie staral sie pomoc okupowanej Polsce.
Przerazajace obserwacje obrazu czasow Polski pod zaborami, a takze wspolczesnych, sklonilo mnie do zastanowienia sie nad swiatem; otoz swiat, w ktorym zyjemy, stal sie brutalny wobec istot slabych, obojetny na ludzkie cierpienia, nieszczescia i biede, pelen egoizmu. Przecietny czlowiek nie zwraca uwagi na zebrajacych na ulicy, przy kosciolach, przechodzi obok beidaka obojetnie.
Lecz po dalszych drazeniach tego tekstu zrozumiałam, ze nalezy bardziej przygladac sie dazenioom swiata, swojemu otoczeniu oraz obserwowac zachowania ludzi, bo czasem, przez nasza nieuwage, drugi czlowiek moze stracic sens istnienia, a nawet najcenniejszy skarb-zycie.
Nalezy cieszyc sie chwila. zyc terazniejszoscia. Wykorzystywac kazda sekunde naszego zycia, nie tracic czasu na zbedne sprawy. Nalezy kochac, cieszyc sie, przebaczac drugiemu czlowiekowi, bo nogdy nie wiadomo, co moze stac sie jutro…jutro moze nas juz nie byc, moze byc za pozno. Nalezy chwalic zycie za to, ze trwa i poki trwa…