Jak codzień Skawińskiemu przywieziono na wyspe paczkę z pożywieniem. Kiedy zszedł, po nią, zauważył jeszcze jeden pakunek zawinięty w żagiel. Z zaciekawieniem otworzył go. Znajdowały się tam ksiązki, przysłane przez Polskie Towarzystwo z Nowego Jorku.
Wziął do ręki jedną z nich. Była to epopeja narodowa pt. „Pan Tadeusz”. Zaczął czytać pierwsze słowa : „Litwo! Ojczyzno moja! … ” . Serce starca zaczęło bić szybciej. Zdawało mu się, że akcja książki toczy się na jego małej wysepce. Był szczęśliwy, że może czytać książke w ojczystym języku i czuł duże wzruszenie. Łzy same płynęły mu z oczu, ale uparcie czytał dalej. Upadł na ziemię i leżał tak dłuższą chwilę płacząc.W tych łzach była tęsknota za domem, rodziną i rodakami, do których mu serce rwało.
Wstał i czytał dalej. Nadszedł zmierzch.
Skawiński oparł się o skałę i wtedy powróciły wspomnienia. Widział polskie pola, łąki, lasy i wioski. A przygrywał mu szum lasów i rzek. Ciałem był obecny na wyspie,a duszą i umysłem w rodzinnych stronach.
Jego piękny sen pełen wspomnień przerwał jakiś głos. Tej nocy starzec nie zapalił latarni morskiej , czego skutkiem było rozbicie się statku na mieliźnie. Skawiński został zwolniony z pracy i pozostała mu tylko ksiązka, która zawierałą jego wspomnienia o Polsce. Była jego jedyną dumą.