Cierpienie w literaturze.

Cierpienie – co możemy przez nie rozumieć, my ludzie, którzy na codzień obcujemy z tym teoretycznym pojęciem w sposób praktyczny? Wkońcu każdy z nas przeżywa w swoim życiu udręki małe i duże. Zapewne większość jest również świadkiem boleści osób ze swojego otoczenia. Pewnie niejednokrotnie zadawali sobie Państwo w myślach to pytanie: „czemu tak jest?” Otóż, cierpienie jest wiernym towarzyszem człowieka już od początku jego bytowania na ziemi – historię rodzaju ludzkiego przepełniają liczne tego świadectwa – i od samego początku istnieje między innymi po to, abyśmy poprzez nie mogli nauczyć się doceniać i cieszyć z – czasem trwającego dosyć krótko – szczęścia.
W podstawowej kwalifikacji cierpienia rozróżnia się: cierpienie fizyczne ( np. doświadczenie głodu, zimna, choroby, przemocy, okrucieństwa innych ludzi ) oraz psychiczne – spowodowane dolegliwościami fizycznymi i pozostawiające w podświadomości trwały ślad. Podział bardziej szczegółowy zająłby mi niezliczone ilości stron, zważając na to, że ile ludzi na ziemi, tyle możliwości określenia bólu, biorąc pod uwagę różnorodność światopoglądów i osobistych doświadczeń życiowych.
Odzwierciedleniem i dowodem na wszechobecność oraz powszechność cierpienia w życiu człowieka jest literatura. Odnajdujemy w niej bogate źródło ludzkich tragedii i dramatów. Także dla bohaterów literackich, męka jest nieodłącznym, często niechcianym towarzyszem egzystencji. Już na kartkach Biblii spotykamy się z tym motywem.
W przypowieści o Jobie – moralistycznym opowiadaniu narracyjnym – główny bohater doznaje wszelkiego rodzaju cierpienia, zarówno w aspekcie fizycznym, jak i duchowym, z powodu zakładu Boga z szatanem o jego bogobojność. Mimo bólu i rozpaczy, nie zapiera się wiary w Najwyższego i z pokorą przyjmuje to, co Pan na niego zsyła. Jego zdaniem „Dobre przyjmujemy od Boga, [więc czemu] (…) nie mielibyśmy przyjmować i złego?” . Z drugiej strony – przekonanego o swojej uczciwości Hioba ( Joba ) – zaczynają nurtować liczne pytania i wątpliwości, co do słuszności katuszy, które go spotkały. Nie mogąc się z nimi pogodzić, myśli o śmierci, a na przekór stereotypowemu myśleniu, że cierpienie musi być karą za grzechy, stwierdza, że ból dotyka wszystkich, niezależnie od tego czy jest się winnym, czy też nie. Choć miotały nim wewnętrzne rozterki i nie szczędzono mu żałości niezawinionych, wytrwał w swej pobożności, a w nagrodę został solidnie wynagrodzony.
Inny rodzaj katuszy, z jakimi spotykamy się na kartkach literatury, to cierpienie związane z miłością, będącą zazwyczaj nieszczęśliwą lub nieodwzajemnioną miłostką. Pięknym i jednym z najbardziej wyrazistychjej przykładów jest historia tragicznego w skutkach uczucia, jakim tytułowy bohater „Cierpień młodego Wertera” darzył Lottę. Jego męka spowodowana jest głównie zadręczaniem się radosnymi wspomnieniami oraz tym, co z góry skazanej jest na niepowodzenie. Nie potrafi zaakceptować faktu, że Lotta ma już narzeczonego, a miłość do niej może przynieść tylko udrękę i kłopoty. W konsekwencji ” (…) to, co stanowi szczęście człowieka, przemienia się w krynicę jego niedoli „.
U podstaw bólu Wertera leży nie tylko niespełniona namiętność, ale także głęboki pesymizm w odbieraniu świata oraz trudność porozumiewania się z ludźmi. Według niego ” (…) trudno na tym świecie człowiekowi zrozumieć drugiego człowieka”. Odczuwa „ból istnienia”, który przyczynia się do wewnętrznego rozdarcia, a ono z koleji wzbudza myśli samobójcze. Nasz bochater nie widzi ” (…) poza grobem, końca tej niedoli”. Uważa, że każda ” natura ludzka (…) ma zakreślone sobie pewne granice, znosi radość, cierpienie i ból do pewnego stopnia, a musi ulec, gdy je przekroczy”. W rezultacie, opętany destruktywnymi mękami, nie mogąc sobie z nimi poradzić, decyduje się na ten ostateczny, ale i jedyny w jego mniemaniu krok – popełnia samobójstwo.
W treści Dziadów cz.II Adama Mickiewicza, mimo że krótka, możemy rozpatrywać różnorodne rodzaje cierpienia: niemoc dziecięcych duszyczek spowodowana beztroskim życiem na ziemi, męczeństwo zawinione widma złego Pana, który nie miał litości dla swoich poddanych, przykrość zjawy dziewczyny, która nigdy nie kochała i w końcu przykład bólu, o jakim wspominałam już wcześniej, wynikający z nieodwzajemnionej miłości. Nie wiem jak u Państwa, ale w moim mniemaniu, głównym przesłaniem tej częściu utworu, jest to, że w życiu każdego człowieka powinno znaleźć się miejsce i na szczęście, i na boleści, ponieważ ” (…) według Bożego rozkazu: Kto nie doznał goryczy ni razu, Ten nie dozna słodyczy w niebie”.
Bardziej współczesnym, literackim źródłem ludzkich cierpień są Medaliony. Utwór ten, autorstwa Zofii Nałkowskiej, ukazuje niszczącą rolę martyrologi. Jest wstrząsającym obrazem ludobójstwa i bólu zadawanego na setki sposobów, w czasie II wojny światowej. Torturowanie, zmuszanie do nieludzkiej pracy, wykorzystywanie do zbrodniczych eksperymentów medycznych, zabijanie w komorach gazowych i wiele, wiele innych. Wszystko to, przekraczało ludzką miarę i wyobraźnie, zabijało w człowieku to, co piękne i dobre, upadlało go, a nieraz zmuszało do podłości i zachowań sprzecznych z systemem wartości ( na przykład: jedzenie przez umierających z głodu więźniów mięsa ludzkich trupów). Duchowe i moralne męki oraz zniszczenialudzkiej psychiki powodowane stałym obcowaniem człowieka ze zbrodnią i śmiercią, długo jeszcze miały wpływ na życie i postępowanie tych, którzy przetrwali. Tak trudno jest uwieżyć w to, że „Ludzie ludziom zgotowali, [tak okrutny], los”.
Przywołane przeze mnie utwory, to nie jedyne literackie przedstawienia cierpienia istoty ludzkiej. To zaledwie niewielka cząstka tego, co odnajdujemy w twórczości każdej epoki. Ból chciany, czy też nie, uczy nas współczucia dla innych i wrażliwości. Dzięki niemu potrafimy dostrzec i docenić chwile szczęścia, radości i beztroski. Powinniśmy więc pogodzić się z jego obecnością, gdyż nie można go uniknąć – jest wpisany w naszą egzystencję. W chwilach najtrudniejszych warto przywołać sobie w myślach optymistyczne twierdzenie Czesława Miłosza, że „Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna” . Być może aforyzm ten, niejednokrotnie pomoże przetrwać to, co w życiu trudne.