Zenkowi wydawało się, że podróż nigdy się nie skończy. Jednak wreszcie pocią dotarł do Tczewa. Chłopak zaczął niepewnie rozglądać się za wujkiem, po chwili usłyszał wołanie:
– Tutaj! – To był wujek Antoni. Chłopiec podbiegł i poadli sobie w objęcia.
Po przywitaniu ruszyli autobusem do domu wuja. Wysiedli po długiej, męczącej podróży, na przystanku, na obrzeżach miasta.
Dom był mały, skromny, ale za to z pięknym ogródkiem. Zenek rozpakował się i poszedł z wujkiem poznać nowych sąsiadów. Wszyscy serdecznie powitali nowego mieszkańca i każdy go czymś częstował. Jedni dawali cisto inni zapraszali na obiad. Nagle do małego przedsionka weszła rudowłosa dziewczyna o bladej cerze z licznymi piegami.
– Zenek, oto moja córka Zosia – powiedziała pani Nowosielska.
Zenon tajemniczo uśmiechnął się do nowej koleżanki, po czym przywitał się.
– Może chodźmy do mojego pokoju – zaproponowała Zosia.
– Z przyjemnością – odparł.
Zenon nie mógł przestać patrzeć na Zofię i nagle zapomniał o Uli. Czuł, że nowo poznana dziewczyna coraz bardziej mu się podoba.
Następnego dnia chłopak spędzał czas z wujkiem, rozmawiając o przeszłosści, o swoich kłopotach i przede wszystkim o Uli.
– Wujku, kiedy znó jedziesz gdzieś budować mosty? – zapytał chłopiec.
– Firma nic nie planuje, ale za to mam dla ciebie niespodziankę, o której nie mogę ci jeszcze powiedzieć – powiedział Antoni.
– No to super! Ale teraz pozwól, że pójdę do Zosi.
– Dobrze, idź, ale długo nie siedź, niespodzianka może być jeszcze dziś! – krzyknął Antoni, zanim Zenon wybiegł z domu. Po drodze spotkał paru nowych znajomych i droga trochę mu się przedłużyła, ale kiedy doszedł do drzwi niepewnie zapukał do drzwi.
– Witaj! – przywitał się Zenek.
– O, cześć! – odpowiedziała zarumieniona Zosia. – Coś się stało, że przyszedłeś?
– Nie, tylko chciałem cię odwiedzić. Może pójdziemy na dwór, zabacz jaka ładna pogoda! – zaproponował Zenon.
– Dobrze, tylko się przebiorę. Zaczekaj. – odparła Zośka i szybko pobiegła do pokoju.
Tymczasem Zenek dyskretnie rozglądał się po domu. Zauważył, że rodzina sobie dobrze radzi finansowo. Koronkowe zasłony, liczne obrazy, było na co popatrzeć. Po chili przyszła Zosia i oboje poszli na świeże powietrze, usiedli na ławce blisko ulicy i zaczęli rozmawiać.
– Wiesz co? – niepewnie powiedział Zenek.
– Słucham? – Z zaciekawieniem powiedziała Zośka.
– Eee… No.. Podobasz mi się.. – oznajmił chłopak.
– Ja? Daruj sobie. Jeszcze nigdy nie podobałam się żadnemu chłopakowi! To niemożliwe. Te moje rude włosy, okropne piegi.. – wyliczała Zosia – Szkoda gadać…
– Co ty mówidz? Twoje włosy są niczym złoto, a piegi dodają uroku twej twarzy.
-Och, jesteś kochany! – powiedziała dziewczyna i przyjacielsko objęła Zenka.
Nagle zza krzewów wyszedł wujek z… Ulą!!! Gdy zobaczyła Zenka, od razu chciała rzucić mu się na szyję, ale kiedy uświadomiła sobie co on wyprawia, od razu jej się odechciało. Zenek obejmuje obcą dziewczynę!!! Jak tylko chłopak ją zobaczył, niezręcznie wywinął się z pod objęć Zofii i zrobił się czerwony.
– Ula, to nie tak jak myślisz! – powiedział.
– A co mam myśleć?!
– O co wam chodzi? Zenek, ty przecież nie… – wtrąciła Zocha.
– Jesteś okropny! – przerwałą Ula – Nie wiem, jak mogłam kogoś takiego pokochać! Myślałam, że jesteśmy… – wykrzyczała Ula, a w ostatnim zdaniu urwała. – To koniec! Cześć! – pożegnała się i uciekła.
Po chwili Zofia odróciła się ku Zenkowi.
– Jesteś najgorszym chłopakiem, jakiego znam! Dlaczego mi nic o niej nie powiedziałeś?!
– Bo… bo nie miałem kiedy!
– Co? Nie miałeś kiedy? A wczoraj, dziś? Ha, ha! Żegnam! – zdenerwowana i smutna Zosia szybko poszła do domu. Było jej przykro, że to zachwalanie jej włosów i piegów było… fałszywe.
teraz cos dodam od siebie. wiem ze chyba nikt nie skorzysta z tego opowiadania bo jest za dlgie ale jak juz to radze dodac wiecej nawiazania do ksiazki. za to opowiadanie dostalam 5-