Podczas porwania z Port-Saidu, na Pustyni Libijskiej , Staś, Nel oraz Arabowie natrafili na burze piaskową. Bardzo się zlękli, ale pomyśleli, że dobre duchy pustyni ich ocalą. Ruszyli dalej. Piasek przyklejał im się do oczu. Nic nie widzieli. Dookoła zaczęły robić się wiry. Wiedzieli jednak, że nie mogą się zatrzymać gdyż piasek zasypałby ich od razu.Po pewnym czasie większe grudki piasku opadły. Został już tylko drobny pył. Niestety w oddali zauważyli kolejną, jeszcze większą, burzę. Mówili: – Dobry pan pustyni nas ocali. A tymczasem dobry „pan” targnął wielbłądami z taką siłą, że ledwo ustały na nogach. Wiry piaskowe były jeszcze większe. Momentami przypominały ogromne kominy. Grudki piasku wpadały do oczu, ust, ust. Zaklejały każdą najmniejszą szparkę na twarzy. Na szczęście znaleźli wąwóz, w którym się schowali.