W wierszu pt. „Pomiędzy świtem a nocy zniknięciem” Cyprian Norwid mówi o przemianie nocy w dzień. Opisuje co się dzieje w tym czasie na świecie. Mówi o „walce” tych dwóch bytóe o ich panowanie w tym czasie: „Płomienne bleski różowe z mrokami / Walczą.” Porównuje owe „różowe blaski” do Cnoty, mówi, że są „mdławe, lecz ufne”. Jednak podkreśla, iż mają pewne trudności z przejściem: „choć wciąż je coś mami …”. Opisuje bardzo szczegółowo symboliczną „walkę” dnia z nocą. Mówi, co dokładnie dzieje się w tym czasie. Jest chyba zafascynowany całym zdarzeniem. „Ostatnia gwiazda wtedy w niebo ginie, / A słońce rude wynosi skronie.” Cała postać tej przemiany przypomina mu stworzenie świata przez Boga. Pisze, iż jest to pamiątka, jaką co dzień daje Bóg ku chwale swego dzieła: „I periodyczna pamiątka stworzenia / Wciąż od Pańskiego kreśli sie skinienia.” Sądzę, że tym wierszem sam chciał złożyć swego rodzaju hold Bogu za to, że z takim trudem stworzyłcoś tak wspaniałego, ale jest też mu chyba wdzięczny, że może on na własne oczy zaobserwować to niezwyłe zjawisko.