Człowiek jest silną istotą. Zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Trudno jest wpłynąć na jego zachowanie, na jego życie, marzenia, trudno namówić go do zmiany planów czy zawrócenia z raz obranej drogi. Jesteśmy uparci. Często sztuka ta nie udaje się nie tylko naszym bliskim, życzliwym nam osobom, lecz także specjalistom i lekarzom. Trudno jest kogoś namówić do zmienienia zwyczajów, nawet tak szkodliwych jak palenie papierosów, nie mówiąc już o całkowitym zmienieniu sposobu myślenia czy pojmowania świata. A jednak istnieją ludzie, którzy potrafią na nas w jakiś sposób wpłynąć. Są to poeci i pisarze. Dzieła nielicznych z nich potrafią wywrócić do góry nogami nasz dotąd poukładany świat. Po przeczytaniu niektórych utworów zaczynamy krytycznym okiem spoglądać na siebie i rozpoczynamy cykl przemian, tworzących z nas lepszych, bądź czasami gorszych, ludzi. Na podstawie kasiążek możemy zbudować swój własny obraz. Każdy może tworzyć siebie. Kawałek po kawałku mozolnie budować własne „ja”. Literatura nam w tym pomaga. Wskazuje drogę, którą powinniśmy iść aby dojść do zamierzonego celu. Pomaga. Poucza. Daje odwagę i pomysły. Potrafi cierpliwie nam towarzyszyć, podczas gdy wszyscy inni już dawno się znudzili.
Jest wiele książek, które w większy bądź mniejszy sposób wpłynęły na moje postrzeganie świata. Wśród nich tylul pierwszeństwa należy się utwórom wybitnej polskiej pisarki, autorce wielu bestsellerów, kobiecie o niezwykłym spojrzeniu na świat i otaczające ją życie – Doroty Terakowskiej. Każda jej książka wywoływała we mnie mieszane uczucia- bunt(jak to? Więc to nie jest tak, jak do tej pory myślałam?) oraz radość z odkrywania nowych horyzontów myślowych(ahhh… teraz rozumiem!). Myślę, że to głównie jej książki, czytane przeze mnie od wielu lat wpłynęły na mój dzisiejszy wizerunek.
Pierwszym utworem Doroty Terakowskiej, który przeczytałam było „Tam, gdzie spadają Anioły”. Opowiada on o dziewczynce, Ewie, która straciła swojego Anioła Stróża. Bez jego opieki zaczyna ciężko chorować.Aby mogła wyzdrowieć, Anioł musi wygrać walkę ze swym bratem bliźniakiem, Aniołem Ciemności. „Tam,gdzie spadają Anioły” uczy miołści do zwykłego życia i wrażliwości na niezwykłość. Dzięki niej wiem, że aby istaniło dobro, musi istenieć także zło. Nie ma blasku bez cienia,a życie w pełnym Słońcu przedwcześnie by nas wypaliło. Potrafię z większym dystansem spojrzeć na otaczających mnie ludzi, staram się także dostrzegać te niewielkie, ledwie widoczne, anielskie skrzydła, które każdy z nas nosi głęboko schowane.
Kolejnym dziełem znanej pisarki,do którego niezwykle często powracam, jest „Ono”. Główna bohaterka, młoda, ciężarna dziewczyna, odkrywa na nowo świat i jego prawa.
W książce tej ukazane jest, niestety wychodzące poza fikcję literacką, życie rodziny próbującejdogonić niedościgłe marzenia. Życie rodzinne kręci się wokół telewizora, Big Brothera, Harrego Pottera i Coca- Coli. Żyjemy w hermetycznym świecie perfekcyjnych lalek Barbie.Nie potrafimy docenić tego co mamy. Wciąż i wciąż dążymy do posiadania nowszego modelu telefony, leszego ubrania, czy nowoczesnego komputera, nie zawracajaąc sobie głowy potrzebami naszej duszy. Staliśmy się materialistami.
„-Złotko?-pyta matka.- A ty czytasz tego Harrego Pottera?
– Nie – burczy Złotko.
– Ale teraz wszyscy go czytają. Może trzeba Ci kupić, żebyś nie była gorsza od innych? (…)”
Coraz częściej tracimy zdolność rozmawiania ze sobą. Nie potrafimy wyrazić tego co czujemy, naszych uczuć, pragnień i obaw. „Bo my nie rozmawiamy, nie wiemy, jak się to robi, my najwyżej coś sobie komunikujemy albo przekazujemy słowa-szyfry lub słowa całkowicie puste, ot, byle coś powiedzieć. Prawie już nie rozmawiamy tak, aby pod wpływem tej rozmowy ktoś, albo my, mógł zmienić zdanię, bo zmianę zdania uważamy za brak charakteru, choć jest to wielka sztuką, którą posiedli tylko mędrcy.” Czytając tę książkę zrozumiałam, że zdolnośc rzomawiania i poznawania świata posidają jedynie ludzie. I ja jako człowiek powinnam ćwiczyć się w tej sztuce. Chcę zauważać, to co w dzisiejszych czasach tak często schodzi na dalszy plan- pragnienie wiedzy, lecz nie tej podręcznikowej, wyuczonej na pamięć, ale wiedzy pochodzącej z życia, poznawania ludzi, ich poglądów. Chciałabym nauczyć się zauważać to co w życiu najważnieszje- uczucia. Zarówno te dobre, jak i złe. Bo to one kształtują charakter człowieka, a nie fikcyje postacie Harrego Pottera czy wykreowane postaci gwiazd.
Następnym z dzieł, tym razem powstałych pod piórem słynnego niemieckiego pisarza, Wolfganga Goethego, jest „Faust”. Bohater ten całą siłą swej woli dążył do zgłębienia wszystkich ksiąg tego świata. Nie dla każdego jest to sensowne wyzwanie, lecz nasz stary naukowiec taki własnie cel obrał w swoim życiu i wytrwale go realizował. Jednak z ksiąg, nawet tych najmądrzejszych, nie da się wyczytać sensu istnienia. Dopiero po wielu, wielu latach, porażkach i nieudanych próbach odkrył tajemnicę szczęścia – polega ono nie na zaspokajaniu swoich egoistycznych potrzeb, a na działaniu na rzecz innych.
Gdy wnikliwie przyjrzymy się dziełu dostrzeżemy ważny, może i najważniejszy motyw całego utworu- determinację i upór z jakim główny bohater dążył do ideału. Zbudował on siebie na chwiejnej konstrukcji marzeń.Lecz dopiął swego. Osiągnął to, czego pragnął. Wspiął się na sam szczyt drabiny swoich marzeń. Myślę , że i my powinniśmy postępować podobnie w naszym życiu. Warto wyznaczyć sobie cel i z uporem do niego dążyć. Utwór pokazuje , że nawetnajtrudniejsze marzenia potrafią się spełnić jeżeli naprawdę tego pragniemy. Każdy powinien mieć cel swego życia- karierę, rodzinę, miłośc, pieniądze. Nie ważne jaki, ważne aby jego osiągnięcie dało nam satysfakcję i motywowało do wyznaczenia następnego. Bo życie bez celu staje się nudne i nieciekawe. Traci sens.
Kolejnym przykładem książki, której treść skłania do refleksji nad poszukiwaniem celu w życiu jest „Stowarzyszenie umarłych poetów”. Jest to naprawdę ciekawa opowieść o chłopcach szukającyh swojej pasji. Dzięki odpowiedniemu poprowadzniu przez nauczyciela odnajdują ją- jest to poezja.Moim zdaniem bardzo dobrze jest gdy młodzi ludzie mają jakiś wspólny cel i wzajemnie sobie pomagają w dążeniu do niego. Łatwiej jest zmierzać ku niemu, mając u boku oddanego przyjaciela.
Chyba najbardziej znaną księga, mającą niemalże magiczny wpływ na ludzi jest Biblia. Całe pokolenia zmieniały swój pogląd na świat dzięki jej lekturze. Przewartościowuje ona wnętrze człowieka, jego myśli, pragnienia. Zmusza do zatrzymania się na chwile, oderwania od natłoku zajęć i spoglądnięcia w głąb siebie, we własną duszę. W mistyczny sposób pobudza do zmieniania swojej osobowości.
Znane staropolskie przysłowie mówi, że każdy kij ma dwa końce. Niestety, słowa o przetwrazaniu siebie na podstawie książki można opacznie zrozumieć. Takim przykładem mogą być „Cierpienia mlodego Wertera” Goethego. Opsuje ona losy mężczyzny, który nie mogąc poradzić sobie z ogarniającym go uczuciem ucieka się do najgorszego z możliwych wyjść- popełnia samobójstwo. Po wydaniu tej książki nastąpiło zajwisko zwane „werteryzmem”. Młodzi ludzie ubierali się tak jak bohater ich ulubionej książki, zachowywali się tak jak on oraz jedli to samo co Werter. Niestety, w tym samym czasie kilkakrotnie wzrosła liczba samobójstw wśród młodych chłopców. Widocznie lektura
„Cierpień młodego Wertera” w jakimś stopniu na nich wpłynęła. Szkoda tylko, że w tak mało imponujący sposób ją zinterpretowali…
Zarówno mi, jaki i wielu innym ludziom wydaje się, że wszystko wokół się zmienia, lecz nic nie jest w stanie wpłynąć na sposób ich myślenia czy postępownia. Tymczasem wystarczy kilka napisanych słów i już jesteśmy gotowi na zmiany. Dziękim lekturze książek potrafimy spojrzeć na świat z innej strony. Czasami ta strona wydaje nam się ciekawsza od naszej i przejmujemy ją od autora. O ile uboższe było by nasze życie duchowe gdyby nie książki? Dzieki nim nie jesteśmy biernymi obserwatorami świata. Czynnie uczestniczymy w tworzeniu zarówno jego jak i siebie. Człowiek to istota zdolna do zmian, jednak bardzo oporna. Wygodnie jest postrzegać świat taki jaki widzimy. Nie wgłębiać się w niego, nie poznawać i nie próbować zrozumieć. Łatwo jest mówić, żecoś trzeba z nim zrobić. Że schodzi na psy. Najważniejsze jest jednak to co jest w nas. Gdy zaczniemy zmieniać siebie, zmienimy i otaczający nas świat. A książki nam w tym pomogą.