Trudno w to uwierzyć! „Upadek Ikara…”

UPADEK IKARA
,,On nie umarł jeszcze, chociaż dziś zmarła jego młodość??

,,Zaczęło się to dokładnie 3 lata temu, 14 kwietnia 2004 roku.?- wyznaje 18-letni dziś Tomasz G.- ?Chciałem się od wszystkiego uwolnić. Mam na myśli dom, szkołę, fałszywych przyjaciół. Doskonale wiedziałem, że heroina nie jest dobrym rozwiązaniem. A jednak spróbowałem? I uzależniłem się. Dzisiaj już potrafię się do tego przyznać.?
Według sąsiadów Tomka, jego rodzina była idealna. Ojciec- uznany prawnik, matka zajmująca się domem i dorastającym synem. Nikt się nie awanturował, nie urządzano spotkań i prywatek przy alkoholu, uczestniczono w niedzielnych mszach świętych. Jednym słowem: przykładna, szanująca się rodzina. Nikt ze znajomych nie przypuszczał, że wkrótce wydarzy się coś tak strasznego?
23 października 2006 roku miasteczko Tomka obiegła przerażająca wiadomość. Młody chłopak z ciężkim urazem kręgosłupa został przewieziony do Szpitala Wojewódzkiego w Krakowie. ,,Powód? Jechał motorem ojca z prędkością ponad 160 km/h, nie zdążył zahamować i uderzył w drzewo. Cud, że w ogóle żyje.?- powiedział po zdarzeniu jeden z funkcjonariuszy policji, którzy zajęli dokumentowaniem wypadku. Po wykonaniu serii badań lekarskich stwierdzono, że Tomek podczas jazdy motocyklem był pod wpływem narkotyku. Lekarz dyżurujący powiedział: ,,Chłopak miał wiele szczęścia, ale jego problemy dopiero się zaczynają. Po pierwsze: nigdy już nie będzie mógł chodzić, a po drugie jest uzależniony od heroiny. A więc czeka go długotrwały odwyk, rehabilitacja i rekonwalescencja wątroby, która jest już bardzo wyniszczona. Zresztą jak i cały organizm.?
Krótko po wypadku, do szpitalnej sali Tomka wpuszczano tylko jego krewnych. Można było się jednak natknąć na milczącego i bezwiednie błądzącego po korytarzach ojca, a także zanoszącą się histerycznym płaczem matkę. Wyszlochała ona, iż: ,,pierwsze słowo, jakie powiedział po przebudzeniu mój synek, brzmiało: przepraszam.? Cała rodzina państwa G. znalazła się po opieką psychologa. ,,Bardzo potrzebna okazała się pomoc ze strony fachowca.- powiedziała pani doktor- Po takiej tragedii, kiedy cierpi nie tylko jedna osoba, ale cała rodzina, strasznie ciężko jest samemu powrócić do rzeczywistości i zapomnieć.?
Kilka tygodni po wypadku przewieziona Tomka do Specjalistycznego Ośrodka Odwykowego, gdzie miał dokończyć terapię antynarkotykową. ?Cały czas jest w złej kondycji psychicznej.- oceniała pani doktor- Nie martwi się jednak sobą, lecz matką, która straszliwie cierpi z powodu jego kalectwa.??Miałem problemy.- zaczął swą opowieść poważnym tonem Tomek.- Lecz nie był to powód, aby brać narkotyki. Wiedziałem, ale nie chciałem się nad tym zastanawiać. Wspomnienie o bliskich, których mogłem w każdej chwili zranić, było zbyt bolesne. Czułem się tchórzem??
?Bardzo się zmienił. Nie chodzi mi o wygląd fizyczny, ale o jego wnętrze? Jest teraz wrażliwszy, bardziej się przejmuje tym, co dzieje się wokół niego. Stał się też smutniejszy? I dużo rozmyśla.?- stwierdziła jego matka, zapytana o wpływ całego zdarzenie na świadomość jej syna. Według niej, Tomek dojrzał do wyznania swej historii, a wpływ na to miały docierające do niego informacje, iż coraz więcej młodych ludzi eksperymentuje z narkotykami.
,,Gdybym wiedział, jak to się skończy? Żałuję, że tak się stało. Bardzo żałuję. Lecz o mój wypadek, moje kalectwo, nie obwiniam innych ludzi, ponieważ jestem świadomy, że sam wybrałem drogę z narkotykiem? Chciałbym jednak przestrzec przed nim innych: nie warto??